robiona przy użyciu dużej ilości brylantyny), krawaty „z girlsami”, a przede wszystkim kolorowe skarpety (zob. rysunek 7.1 oraz: www.pragagada.pl, epizod 60).
O trudnościach w określeniu tego, na czym nowy, odpowiedni dla ustroju socjalistycznego styl żyda miałby polegać, świadczy jedna z kronik filmowych z lat 50., w całości poświęcona bikiniarzom. Bikiniarze są w niej przedstawieni jako ludzie, którzy wskakują w ostatniej chwili do tramwaju, jeżdżą na gapę, kpią i rechotliwie śmieją się z konduktorów, popijają wódkę na ulicy i noszą kolorowe krawaty „z girlsami”. Bikiniarze byli, według władzy w latach 50., zwykłymi chuliganami, darmozjadami i wrogami „ludu pracującego”. W kronice filmowej portretowi bikiniarza przeciwstawiono porządną młodzież robotniczą. Kobiety i mężczyźni ubrani w zapięte pod szyję jednakowe dresy, w obuwiu tekstylnym (co skrupulatnie pokazuje kamera), wykonują z umiarkowanym entuzjazmem proste ćwiczenia gimnastyczne na świeżym powietrzu. Na koniec wszyscy obejmują się i maszerują po trawie. Chuligaństwu, pijaństwu i ukazanej jako ostentacyjna ekscentryczności bikiniarzy przeciwstawiono wizję żyda podobnego do lekcji wychowania fizycznego w szkole podstawowej.
Dzisiaj coraz częściej żyde w PRL jest przedstawiane w formule estety-zującej i nostalgicznej. Absurdy ówczesnej codzienności i jej brak stylu są teraz uznawane za swoisty styl - znowu w porównaniu z „zachodnim stylem życia”. Rzeczywistość codzienna PRL podlega estetycznej zwłaszcza rewaloryzacji. Ta nostalgia nie jest specyfiką Polski. Nieodległa przeszłość staje się inspiracją do nowych stylizacji w całej kulturze, ale interpretowanie tego zjawiska jako tęsknoty za komunistyczną przeszłością z pewnością byłoby zbytnim uproszczeniem. Uwidacznia się tu raczej to, co nazywa się kulturalizacją rynku i polityki. Rynek, polityka i kultura przenikają się wzajemnie w taki sposób, że dzisiaj trudno je od siebie odróżnić. Nabywcami i kolekcjonerami rzeczy z czasów PRL często nie są ci, którzy w tamtej rzeczywistości żyli. Widziana wcześniej jako absurdalna i nieludzka, obecnie przeszłość jest postrzegana jako rzeczywistość zacofana, ale przez to w jakiś sposób naiwna i niewinna, a w każdym razie wolna od tego, co dzisiaj może być widziane jako opresja rynku. Prezentowane w muzeach i albumach kultowe przedmioty PRL stają się rozbrajającym kiczem. Wystarczy choćby przypomnieć niektóre slogany reklamowe z tamtych lat: „Margaryna - tłuszcz jadalny, jest w spożyciu idealny” albo reklamę kosmetyków: „do wyboru do koloru”.
Codzienność PRL wspominana jako kicz obejmuje produkty niepowtarzalne i charakterystyczne, jak na przykład szklane syfony nabijane w specjalnych punktach. W ówczesnych rozlicznych imitacjach można było widzieć próby pozłacania czy cywilizowania tamtejszej codzienności w myśl wyobrażeń o komforcie, dostatku i światowym stylu życia, podejmowane przez „prywaciarzy”. Próby tworzenia imitacji zachodnich produktów w krajach komunistycznych zaczął od lat 60. podejmować także przemysł państwowy, kiedy to punktem odniesienia stał się styl życia klas średnich na Zachodzie. Perspektywa badania codzienności może pomijać to, że imitacje „Zachodu”
Style życia
m
i