2 (2555)

2 (2555)



sądzić, że jest ono właściwością milionów ludzi. Jest to uczucie, które mógłby nazwać doznaniem „wieczności”, uczucie nieogra-niczoności i bezmiaru nasuwających na myśl ogrom oceanu. Uczucie to ma mieć charakter wyłącznie subiektywny i nie ma się wyrażać w żadnej formule wiary; nie wiąże się z nim żadne zapewnienie pośmiertnej kontynuacji życia osobowego, ale ma. być ono źródłem energii religijnej, która — przechwycona przez różne kościoły i systemy religijne — została w określony sposób „skanalizowana” i niewątpliwie także odpowiednio użyta. Tylko w oparciu o to „oceaniczne” uczucie wolno nazwać się człowiekiem religijnym, i to także wówczas, kiedy neguje się każde religijne wierzenie i każde złudzenie.

Ta wypowiedź mojego szanownego przyjaciela, który sam kiedyś złożył poetycki hołd cudowi złudzenia, sprawiła mi niemały kłopot h Ja bowiem nie potrafię odkryć w sobie tego „oceanicznego” uczucia. Naukowa analiza uczuć nie jest rzeczą łatwą. Można np. starać się opisać ich fizjologiczne przejawy, kiedy się to jednak nie udaje — a obawiam się, że także owo „oceaniczne” uczucie nie podda się takiej analizie — to nie pozostaje nic innego, jak ograniczyć się do tej treści wyobrażeniowej, która skojarzeniowo wiąże się najbliżej z uczuciem. Jeśli dobrze zrozumiałem mojego przyjaciela, to ma on na myśli to samo, co pewien oryginalny i nieco dziwaczny poeta wyjaśniający swemu bohaterowi przed samobójczą śmiercią, że „z tego świata zejść nie możemy”1 2, ponieważ istnieje uczucie nierozerwalnego związku i nierozerwalnej łączności z całym światem zewnętrznym. Powiedziałbym, że dla mnie uczucie to ma raczej charakter intelektualnego zrozumienia — oczywiście nie bez towarzyszącego mu zabarwienia emocjonalnego, którego jednak nie brakuje również innym aktom myślowym o podobnym zasięgu. Na samym sobie nie mogę się przekonać o pierwotnym charakterze tego rodzaju uczucia. Ale dlatego właśnie nie ośmielam się twierdzić, że w tej postaci nie występuje ono u innych. Zastanawiam się tylko, czy

rozumieją je oni właściwie i czy należy je uznać za fons et origo wszelkich potrzeb religijnych.

Nie przytoczyłem niczego, co wpłynęłoby decydująco na rozwiązanie tego problemu. Myśl, że człowiek miałby dowiadywać się o swym związku z otaczającym go światem dzięki bezpośredniemu uczuciu, od samego początku nastawionemu na dostarczanie tej wieści, wydaje się tak obca i tak bardzo nie pasuje do całej naszej psychologii, iż trzeba spróbować znaleźć psychoanalityczne, tj. genetyczne pochodzenie takiego uczucia. Kiedy podejmujemy taką próbę, wówczas przychodzi nam do głowy następujący szereg rozważań: normalnie rzecz biorąc nie znamy nic bardziej pewnego niż poczucie naszego własnego ego. Dopiero badania psychoanalityczne nauczyły nas, że poczucie to jest oszustwem i że nasze ego — co więcej — nie ma „od wewnątrz” ostrych granic i przechodzi w nieświadome jestestwo psychiczne, które określamy jako id i które służy naszemu ego za pewnego rodzaju fasadę; badaniom psychoanalitycznym zawdzięczamy jeszcze wiele innych informacji na temat stosunku między ego a id’em. Ale wydaje się, że przynajmniej ,,na zewnątrz” nasze ego ma wyraźną i ostrą granicę. Inaczej rzecz się ma tylko w jednym przypadku, którego — chociaż ma charakter niezwykły — nie można uznać za chorobliwy. W szczytowym przeżyciu miłości grozi zniknięcie granicy między naszym ego a obiektem. Człowiek zakochany — wbrew wszelkim świadectwom zmysłów — -stwierdza, że „ja” i „ty” są jednym, i gotów jest postępować w ten sposób, jak gdyby rzeczywiście tak było. To, co może chwilowo usunąć funkcja fizjologiczna, musi oczywiście zostać zakłócone przez procesy chorobowe. Patologia pokazuje nam dużą ilość stanów, w których odgraniczenie ego od świata zewnętrznego staje się niepewne, albo kiedy jego granice zaczynają przebiegać niewłaściwie: są to przypadki, kiedy wydaje nam się, że części naszego własnego ciała czy fragmenty psychiki — postrzeżenia, myśli, uczucia — są czymś obcym i nie należą do naszego ego, jak również takie przypadki, kiedy przypisujemy światu zewnętrznemu to, co w sposób oczywisty powstało w obrębie ego i powinno zostać uznane przez nie jako takie. A więc także poczucie ego ulega zakłóceniom, jego zaś granice nie są trwałe.

Dalsze rozważania przebiegają następująco: to poczucie ego wła-

239

1

   Liluli, 1923. Od pojawienia się obu książek: La vie de Ramakrishna i La vie de Vivekananda (1930 r.) nie potrzebuję już ukrywać faktu, że owym przyjacielem, o którym mowa w tekście, jest Romain Rolland.

2

   D. Chr. Grabbe, Hannibal: „Tak, z tego świata zejść nie możemy, gdy znaleźliśmy się już na nim raz”.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMG?52 (2) EflŁnr 1 i, że oni są właścicielami tego tam... procentowo ilości paliwa, które Jest w te
*opisowe: zaproponować oznaczenie aktywności właściwej enzymu kat. reakcje A->B, wiedząc że Jest
Zdjęcie0929 Teorlastrukturalna-^ .Oszałamia mnie chemia organiczna. Wydaje mi się, że jest to tropik
img240 panujących w opakowaniach nie są w stanie wykonywać funkcji życiowych. Przyjmuje się, że jest
14__Feliks Koneczny    7 go. Przypominam, że jest to rozprawka o tein, jakim król być
112 Synteza dziejów Polski... pojęć i tez, lecz jako ideologię. W tym sensie twierdzi się, że jest t
Słowo - obraz - dźwięk. Polisensoryczność odbioru 29 że jest to kwestia czasu i odwagi wydawców, bo
skanuj0020 (119) 200 Księga czwarta IV, 1- pewność zupełna i że jest to rzeczywiście wiedza pra
page0033 23 szych wrażeń i są równie subjektywne jak te wrażenia. Spieszmy dodać, że jest to punkt w
page0251 241 Zdaje mi się, że jest to zarzut analogiczny do tego, który tu z mniejszą finezyą

więcej podobnych podstron