30 31 (23)

30 31 (23)



przekonał, że wbrew temu, co o sobie myśli, nie rozumie takich wyrazów, jak sprawiedliwość, piękno i dobro, znajomość samego siebie, mądrość lub szczęście. Eutydemos przyznaje, że właściwie niczego nie wie, tak iż nie jest lepszy od nędznych niewolników, woli już milczeć niż odpowiadać na pytania Sokratesa i zrozpaczony odchodzi. Później jednak powrócił do Sokratesa, został jego wiernym uczniem i nie tylko słuchał jego słów, ale także naśladował praktycznie sposób jego życia (.Mem. IV 2, 1 n.). Ksenofont mówi często

0    Sokratesie jako o nauczycielu kalokagatii. Jest rzeczą znamienną, że Sokrates jej nie definiował, lecz zamiast definicji podawał konkretne wzory „pięknych

1    dobrych" ludzi, na przykład „pięknego i dobrego" wieśniaka Ischomachosa (Oec. VI 17 n.). Najlepszym wzorem był oczywiście on sam. „Sokrates — pisze Ksenofont — wciąż rozmawiał o sprawach ludzkich i dociekał dialektycznie, co jest zbożne, bezbożne, piękne, brzydkie, sprawiedliwe, niesprawiedliwe, co to jest roztropność, szaleństwo, odwaga, tchórzostwo, państwo, państwowiec (patriota), władza, władca i inne takie rzeczy, o jakich sądził, że mają to do siebie, iż ci, którzy o nich wiedzą, są piękni i dobrzy, a ci znowu, którzy o nich nie wiedzą, zasługują na miano niewolników" (Mem. I 1, 16). Sokrates zachęcał uczniów do definiowania pojęć i sam im wtedy pomagał, ale nie aprobował żadnej z tych definicji uzyskanych wspólnym wysiłkiem, tylko odrzucał je wszystkie jako wadliwe. Więc i on się posługiwał wyrazami w gruncie rzeczy sobie nie znanymi. Co to znaczy? Znaczy: wyrazami nie znanymi sobie intelektualnie.

Nie znane intelektualnie wyrazy mogą jednak być znane uczuciowo. Sokrates i Eutydemos nie umieli zdefiniować piękna i dobra, niemniej jednak mówiąc o nich wiedzieli, o czym mówią: obydwaj je uwielbiali. Ich rozmowa poucza o nastroju, w jakim filozofowano w starożytnej Grecji. O tym, że Eutydemos posiadał silne poczucie piękna i dobra, świadczy to, że kiedy sobie uświadomił przy pomocy Sokratesa, iż nic o nich nie wie, nie zrezygnował z upragnionej o nich wiedzy, lecz przezwyciężył miłość własną i mimo bolesnego upokorzenia przyłączył się do uczniów Sokratesa. Eutydemos, przedstawiciel inteligentnej młodzieży ateńskiej, robi dodatnie wrażenie: zaufał Sokratesowi, ponieważ jego słowa miały mocne oparcie w jego pięknych i dobrych czynach.

Architektura i rzeźba, malarstwo i muzyka łącznie z poezją objawiły Grekom świat wzrokowego i słuchowego piękna. W dziedzinie etyki piękno kojarzyło się z dobrem, jak świadczy hasło kalokagatii. Grecy zdawali sobie sprawę, że rzeczy piękne są, mimo wielkich różnic w zewnętrznym wyglądzie, podobne do siebie wewnętrznie, a więc należy sądzić, że wspólne im wszystkim piękno pochodzi z jednego i takiego źródła, które nie podpada pod zmysły (p.w.). Zdaje się, że z tego głównie powodu nie uważali piękna za gołosłowną abstrakcję, tak jak my dzisiaj o nim zazwyczaj myślimy, lecz skojarzywszy je z dobrem przyznali mu z czasem samodzielny byt substancjalny poza zasięgiem zmysłów, byt daleko potężniejszy od wszystkich znanych z doświadczenia rzeczy pięknych. Był to postęp na drodze greckiego „poznania" ostatecznej rzeczywistości. W pieśniach Homera reprezentowali ją „piękni i ogromni bogowie (pierwowzór arystokratycznej kalokagatii), szafarze dóbr”, i Mojra.

Mieli oni jednak zbyt wiele uwłaczających majestatowi ostatecznej rzeczywistości wad ludzkich, tak iż Ksenofanes uważał ich za bluźnierczy wymysł poetów.

Filozofowie greccy kojarzyli na ogół pojęcie ostatecznej rzeczywistości z pojęciami bóstwa i umysłu, piękna i dobra. Więc Pitagoras pod urokiem wykrytych i matematycznie przez siebie ustalonych prawideł harmonii muzycznej uczył, że ostateczną rzeczywistością są „boskie” liczby substancjalne oraz ich wzajemne stosunki twórcze: one są bytem doskonale pięknym i dobrym, który odtwarzają — w czasie i przestrzeni — dobro fenomenalne i fenomenalne piękno. Ksenofanes, przeciwnik bogów Homera i Hezjoda, twierdził znowu, że istnieje „...jeden bóg... niepodobny ani z wyglądu do śmiertelników, ani z myślenia”, bóg, który „...widzi cały, myśli cały i słyszy cały”, który „...myślną mocą umysłu w ruch wprawia wszystko bez trudu” (frg. B 23 n.). Według Platona ostateczną rzeczywistością był transcendentny świat idei z „najwyższą” ideą Dobra na czele, innymi słowy, świat pojęć wyposażonych w substancjalny byt ontyczny. Idee istnieją poza czasem i przestrzenią, są wieczne, nierozciągłe i niezmienne w przeciwieństwie do podpadających pod zmysły, rozciągłych, zmiennych i nietrwałych przedmiotów cielesnych, które są jakby ich widmami i którym przysługuje jeno wtórny byt gignetyczny (= stawanie się). „Górująca” nad pozostałymi ideami idea Dobra jest jakby ich źródłem i przyczyną. Arystoteles dowodził, że ostateczną rzeczywistością jest wieczny i pozaświatowy akt czysty (energeia), nierozciągły i nieruchomy Bóg-Umysł, myślący Sam Siebie; świat zmysłowy składa się z rozciągłej materii, opanowanej i zorganizowanej hierarchicznie przez idee-formy, miłuje doskonale pięknego, dobrego i szczęśliwego Boga i pozostaje w nieustannym ruchu, ponieważ wciąż do Niego dąży, tak iż Bóg jest tzw. pierwszą przyczyną i źródłem jego ruchu, choć sam w ruch go nie wprawia i w ogóle o nim nie myśli. Plotyn wreszcie objął i pogodził niejako w swoim trójsystemie naukę Platona z nauką Arystotelesa, a nadto ich idealizm z materializmem stoików: 1. ostateczną rzeczywistość stanowi arcydoskonały i dlatego „niepoznawalny dla ludzi” Absolut, zwany także Dobrem lub Jednem (resp. Bogiem), który jest jakby „nadbytem” i źródłem „istnienia”; 2. niecielesny, wieczny i niezmienny świat umysłu istnieje dzięki samej „obecności” Absolutu (tzw. emanacja), a nie skutkiem jakiegoś specjalnego aktu z Jego strony; 3. cielesny (materialny) w końcu świat zmysłów nie istnieje, tylko wciąż się staje i w porównaniu z umysłowym światem jest czymś w rodzaju jego wtórnego odbicia czy widma.

Ten krótki przegląd świadczy, że zagadnienie ostatecznej rzeczywistości było kluczowym zagadnieniem greckiej filozofii i że greccy myśliciele pracowali nad jego rozwiązaniem od najdawniejszych już czasów nie w odosobnieniu, tylko — zawsze starali się poznać dokładnie i wyzyskać w miarę możności pomysły swoich poprzedników. „Neoplatonizm” Plotyna był ostatnim systemem twórczym w dziejach filozofii starożytnej.

„...Trzeba — pisał Platon — uciekać czym prędzej z ziemskiego padołu tam (mian. do bogów): ucieczką jest upodobnienie się do boga w miarę możności, a upodobnieniem — stać się sprawiedliwym, zbożnym i mądrym” (Theaet.

31


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, pies nie jest zwierzęciem wszystkożernym. Od czasu do czasu sk
48 (273) i Przy nabrzeżu Wbrew temu, co pisali kronikarze średniowieczni, większość wikingów była ku
img095 (12) 83, i wbrew temu, co rozum nakazuje. Dobrem więc, którego człowiek nie czyni, gdy go chc
64349 SCAN0494 LABORATORIUM OiSE Na podstawie zależności (6.30) i (6.31) można stwierdzić, że napięc
63804 Wersyfikacja średniowieczna (na wybranych przykładach 3 WERSYFIKACJA SREDNiOWlECZNANNA WYBRANY
CCF20100206081 4. Tkanki zwierzęce4.3.2. Poprzecznie prążkowana serca Serce, wbrew temu co sądzą za
DSCF5221 (5) rystycznej. Arcydziełem prawdziwem w zbiorze są „Lii j e“, ballada, wbrew temu co przyp
Inga Iwasiów Gender dla średniozaawansowanych0 Nie muszę was chyba zapewniać, że nic z tego, co t
48457 P1050392 Skoro obowiązuje powszechne przekonanie, że dziecko musi być wychowywane, gdyż nie je
KSE6153 II L73 2211648 gdyż ma wiadomość, że Pisarz Skarbowy jechał do Pucka, i nie rozumie żeby na

więcej podobnych podstron