A uwodziciel musi mieć zawsze refleksję i świadomość - jeśli występują te cechy, to rzeczywiście można mówić o intrygach, podstępach i zasadzkach diabelskich. Tej świadomości jednak Don Juanowi brak, a więc i nie uwodzi on. On pożąda, i to jego pożądanie oddziałuje uwodzicielsko — o tyle tylko uwodzi. Rozkoszuje się zaspokajaniem żądzy: skoro tylko dokona tego, szuka nowego obiektu; i tak dalej, bez końca. Zwodzi więc, jasne, ale nie planuje tego oszustwa, to raczej własne zmysły oszukują uwiedzione [...] Aby być uwodzicielem, nie ma on czasu, ani przedtem — na obmyślenie planu, ani potem, — na zdanie sobie sprawy z postępowaniauo.
Życie Don Juana dzieli się na niewielkie odcinki niepowiązanych ze sobą chwil - jednakże dzieje się tak za sprawą samego Don Juana. To on dokonał wyboru. Wszak z własnej woli przeskakuje od miłostki do miłostki, bardziej dryfuje, niż żegluje przez życie. Żaden los go do tego nie zobowiązuje. Jego życie mogłoby wyglądać inaczej: Don Juan mógłby być kimś innym. Kierkegaard nie zdzierżyłby, gdyby nie pogroził Pascalowi za fatalizm, jakiemu ten melancholijnie się oddawał1 2*2.
Don Juan Kierkegaarda był potworem, wstrętnym i odstręczającym wyjątkiem, rakowatą naroślą na ciele ludzkości. Pascal nie zgodziłby się: Don Juan był raczej tym, kim bardzo chcieliby zostać zwykli ludzie, gdyby dano im szansę. Wszyscy pragną „ustawicznie kończyć i znowu zaczynać od początku”, a więc zapomnieć o tym celu, który ma temu wszystkiemu położyć kres i poza którym nie będzie już żadnych nowych początków. Jeśli moc uwodzicielska Don Juana polega na przeżywaniu życia w taki sposób, jakby nie kończyło się śmiercią, zamiast zatruwać je troską o niepojętą wieczność za sprawą skończoności przyszłości (albo, by rozwinąć terminologię Maxa Schelera148, gdyby dokonując wyboru przekuł wspólny ludzki los w osobiste przeznaczenie, zamiast wykorzystywać to przeznaczenie w charakterze oręża przeciwko losowi) - wówczas mielibyśmy właśnie to, czego wszyscy po omacku szukamy, choć tylko nieliczni z nas odkrywają w sobie wybitne umiejętności Don Juana, a większość odwraca się od rozrywkowego życia jeszcze zanim stan, o którym marzą, udaje im się osiągnąć).
Wydaje się, że spór ten historia rozstrzygnęła na korzyść Pascala. Ale ani Pascal, ani Kierkegaard - ani nawet Max Scheler - nie mogli przewidzieć nadejścia społeczeństwa konsumpcyjnego, które odwodzącą rozrywkę, ongiś indywidualnie obmyślaną kryjówkę przed losem, przeobrazi w społecznie rozumianą dolę; społeczeństwo, w którym „ustawiczne kończenie i ponowne rozpoczynanie od początku” nie będzie już oznaką potworności, lecz powszechnie -Tjecfynym tak powszechnie - dostępnym sposobem życia.
Współcześni Pascala i Kiekegaarda byli oczywiście konsumentami, podobnie jak wszyscy ludzie w każdej epoce. Jak wszystkie żywe stworzenia musieli konsumować, żeby utrzymać się przy życiu, nawet jeśli jako ludzie, a nie zwierzęta, konsumowali zapewne nie tylko po to, żeby przeżyć: życie na ludzką modłę stawiało żądania, które przewyższały konieczności wynikające z „czysto biologicznej” egzystencji bardziej wymagającymi społecznymi standardami przyzwoitości, dobrego wychowania, godziwego życia. Te standardy mogły oczywiście z czasem rosnąć, ale chodzi o to, że w przeszłości cał-
211
148 S0ren Kierkegaard, Albo-albo, przef. Jarosław Iwaszkiewicz, Warszawa 1982, Tom I, ss. 108, 110.
1,1 Max Scheler miał później wytłumaczyć, dlaczego Kierkegaard w wyznaniu wiary szukał wsparcia dla nadziei: istnieje los, którego żadna ludzka istota dowolnie nie wybiera, i jest przeznaczenie - będące własnym przeznaczeniem istoty, nawet jeśli trudno nad nim zapanować i rzadko można je zaplanować (...] indywidualne przeznaczenie człowieka nie jest jego losem. Tylko założenie, że los i przeznaczenie to jedno i to samo, zasługuje na miano fatalizmu [...] Fatalizm mógł wejść do powszechnego obiegu dopiero wtedy, gdy ludzie zreifikowali los f...] Jednakże struktury środowiska i los [...] mają naturalne i zasadniczo zrozumiale źródło (...) Losu oczywiście nie można sobie dowolnie wybrać (...) Niemniej jednak los wyrasta z życia człowieka czy ludzi (...) Los kształtuje się na ogól w życiu jednostki.
Naciski środowiskowe (społeczne) nie mają charakteru nadprzyrodzonego
nie jest ludzkim zadaniem ich wytrzymywanie. Jednostkowego przeznaczenia należy się trzymać wbrew niekiedy przytłaczającym szansom, lecz trzymać się go można niezłomnie, a nawet przejrzeć je na wskroś; rozpłynięcie się przeznaczenia w losie nie oznacza bynajmniej przesądzonego zakończenia, nawet jeżeli nader często tak to wygląda. Możliwość oddzielenia przeznaczenia od losu nadaje życiu charakter wyboru moralnego. Jeśli Don Juan był, w opinii Kierkegaarda, „poza moralnością”, to dlatego, że nie dopuszczał tej ewentualności. Zob. Max Scheller, Ordo amoris, w: Selected Philosophical Essays, przel. David R. Lachter-man, Northwestern University Press, 1973, s. 105-108.
Zob. ibid.