• przejście na emeryturę;
• przeniesienie się do domu opieki;
• wreszcie jako doświadczenie przebudzenia mogą działać poruszające sny, które przynoszą przekaz od naszego głębszego Ja.
Każda z historii pochodzących z mojej praktyki klinicznej, które opowiem, stanowi ilustrację innej postaci doświadczenia przebudzenia. Wszystkie techniki, jakie stosuję w pracy z moimi pacjentami, są dostępne dla każdego; można je modyfikować i wykorzystywać nie tylko dla własnego samo-poznania, ale też jako propozycje pomocy dla tych, których kochamy.
Żal po stracie jako doświadczenie przebudzenia Strata i żałoba mogą stać się dla kogoś przebudzeniem i spowodować, że będzie z uwagą traktował swoje istnienie -tak jak wpłynęły na Alice, która niedawno owdowiała i musiała poradzić sobie zarówno z żałobą, jak z przeniesieniem się do domu opieki; na Julię, której żal po śmierci przyjaciela pozwolił odkryć własny lęk przed śmiercią; na Jamesa, który na długie lata pogrzebał swój ból po śmierci brata.
Byłem terapeutą Alice bardzo długo. Jak długo? Trzymajcie się krzeseł, wy wszyscy młodzi czytelnicy, przyzwyczajeni do nowoczesnego modelu terapii krótkoterminowej. Przychodziła do mnie ponad 30 lat!
Oczywiście nie była to 30-letnia nieprzerwana terapia (chociaż chcę podtrzymać stwierdzenie, że niektóre osoby rzeczywiście wymagają nieustannego wsparcia aż tak długo). Alice i jej mąż Albert byli właścicielami sklepu z instrumentami muzycznymi i sami go prowadzili. Pierwszy raz to ona zadzwoniła do mnie, kiedy miała 50 lat, z powodu narastającego konfliktu z synem, jak również z kilkoma znajomymi i klientami. Spotykaliśmy się przez dwa lata na indywidualnych sesjach, a później przez trzy lata w grupie terapeutycznej. I chociaż nastąpiła u niej znaczna poprawa, kilkakrotnie w ciągu następnych 25 lat wracała do terapii, żeby poradzić sobie z poważnymi kryzysami życiowymi. Ostatni raz odwiedziłem ją na krótko przed śmiercią, kiedy miała 84 lata i już nie wstawała z łóżka. Bardzo wiele dowiedziałem się od Alice, zwłaszcza o tym, z jakim stresem wiążą się poszczególne fazy drugiej połowy życia.
. Następujące zdarzenie miało miejsce podczas ostatniego cyklu terapii, który zaczął się, kiedy Alice miała 75 lat, i trwał 4 lata. Zadzwoniła z prośbą o pomoc, gdyż u jej męża stwierdzono chorobę Alzheimera. Potrzebowała wsparcia: niewiele jest ciężkich prób bardziej koszmarnych niż bycie świadkiem stopniowego i nieubłaganego rozpadania się psychiki i umysłu partnera życiowego.
Alice cierpiała, kiedy jej mąż przechodził przez wszystkie nieuniknione fazy: najpierw nagłe, krótkotrwałe utraty pamięci, kiedy gubił klucze i portfele; potem zapominanie, gdzie zaparkował samochód, i jej krążenie po mieście w poszukiwaniu zgubionego pojazdu; dalej faza wędrówek, które kończyły się powrotem do domu pod eskortą policji. Później jej mąż przestał utrzymywać higienę osobistą. Następna radykalna zmiana: zaczął przejmować się tylko sobą i zupełnie stracił empatię. Najgorszy horror dla Alice nadszedł, kiedy jej mąż, z którym przeżyła 55 lat, przestał ją poznawać.
Kiedy Albert umarł, zaczęliśmy zajmować się żałobą, ą zwłaszcza napięciem, jakiego doświadczała, przeżywając na zmianę żal po stracie i ulgę: żałobę po Albercie, jakiego znała i kochała od czasu, gdy była nastolatką, i ulgę związaną z uwolnieniem od wielkiego ciężaru całodobowej opieki nad obcym, którym się dla niej stał.
t Kilka dni po pogrzebie, kiedy przyjaciele i krewni wrócili do własnego życia i własnych spraw, Alice zaś znalazła się w pustym domu, pojawił się nowy lęk: coraz bardziej przerażało ją, że ktoś obcy może w nocy wtargnąć do domu. Na zewnątrz nic się nie zmieniło, jej otoczenie - sąsiedzi z klasy
41