na guziczki, jak ja mówiłam. Czy to mieszkanie nowe nie jest dla nich za szkodliwe? Ja za nic już w nowym mieszkaniu bym nie mieszkała. Na to mnie już nikt nie weźmie. Wolę bez komfortu, ale niech mnie piersi i wszystko nie boli.
Całuję ręce drogiej Mamy od siebie i Stacha, który teraz gra w domino z aktorami w cukierni.
Zawsze szczerze przywiązana
Lunia
DO STANISŁAWA JANOWSKIEGO
[Lwów, 22 ? X 19061
Kochany Stasiu!
Kartę Twą wczoraj wieczór dostałam. Cieszę się, że już jesteś tam, gdzie Ci jest dobrze [u Pertaków w Stanisławowie]. Życzę Ci szczęścia w polowaniu. Byłam w nowym mieszkaniu [Kurkowa 24] i te panie mówiły, że wyniosą się 8-mego lub 10-tego. Dam Ci znać. Wprawdzie Ogińska i Woźniakowska twierdzą, że nie potrzeba, ażebyś przyjeżdżał, bo one załatwią przeniesienie, ale Feuerst[ein] twierdzi, że lepiej, ażebyś był, bo koniec końców wszystko się o mnie obije — a to niemożliwe.
Był [Stanisław] Rychter i Godziemba[-Wysocki] wieczorem, a rano Bogd[ańska] z Helą. Ponieważ mnie Rychter o to prosił, a więc zapytałam, czy może bywać. Bogdańska] bardzo chętnie odpowiedziała, że go upoważnia do złożenia wizyty. Powiem mu to, ale od dalszych następstw umywam ręce zupełnie i to zaznaczyłam wyraźnie.
Widzę, że Wysoc[ki] ma o wiele więcej szans, bo Hela [Bogdańska] bardzo ceni inteligencję, wykształcenie i łagodność obejścia. Przynajmniej tak dała do zrozumienia.
Historia z „Promykiem” mu nie zaszkodziła *. Przeciwnie, mówiły, że to daje dowód jego dobroci serca.
Szendry [SzenderowiczowieJ mieszkają bardzo ładnie, znać dobrobyt i spokój. Szczęśliwi ludzie!
Znalazłam w koszu Twój portret, który zachwycił po prostu Majewskiego.
Może napiszesz do Górskich, aby zaraz pod mój adres wysłali te dwie akwarele. On się o nie pyta. Może weźmie w zapłacie.
Moje zdrowie było wczoraj nieszczególne, ale Ci o nim pisać nie będę, bo nie chcę Cię irytować. Musisz być szczęśliwy, że już tego nie słyszysz.
Całuję Cię i jeszcze raz szczęścia w mordowaniu niewinnych biedaków życzę.
Twoja żona przywiązana
Lunia
DO STANISŁAWA JANOWSKIEGO (Lwów], 26 X 1906
Kochany Stasiu!
List Twój otrzymałam. Do tej chwili nie wysłałam aparatu, bo bielizna nie gotowa i ma być na wieczór. Ponadto nie mam kluczyka od kuferka. Masz go u siebie. Włóż w list i odwrotną pocztą przyślij.
Posyłam Ci kartkę pełną samochwalstw, które robią komiczne wrażenie. Nie martw się tym, że mniej pracujesz i że o „Twych pracach nie słychać”. Tyle słychu, co o pani Rych[terowej-Janowskiej] wyproszonego po dziennikach, to mniejsza. A łatwiej wyszywać dywany, bo i tu dziewki ślicznie potrafią, i malować bohomazy, jak zrobić porządny obraz. Zresztą o prawdziwych dziełach sztuki to zawsze za życia mało słychać. Trudno na A—B [w Krakowie]
207