Struktura rewolucji naukowych
przez przypadki towarzyszące badaniom naukowym i przez jego własną, indywidualną postawę. Jakie na przykład poglądy na gwiazdy wnosi on do swych badań z dziedziny chemii i elektryczności? Które z właściwych nowej dziedzinie doświadczeń postanowi wykonać najpierw? Jakie aspekty złożonego zjawiska, będącego wynikiem tych doświadczeń, wydadzą mu się szczególnie doniosłe dla zrozumienia istoty reakcji chemicznej lub powinowactwa elektrycznego? Co najmniej w wypadku jednostek, a niekiedy również i grup uczonych, odpowiedzi na tego rodzaju pytania są, jak się zdaje, zasadniczymi determinantami rozwoju nauki. W rozdziale drugim ujrzymy na przykład, że w wielu naukach wczesne fazy rozwoju charakteryzowała stała rywalizacja między różnymi poglądami na świat, z których każdy częściowo wywodził się, z postulatów naukowej obserwacji i metody, a wszystkie były z grubsza zgodne z nimi. Tym, co różniło te rozmaite szkoły, były nie takie czy inne braki metody — w tym sensie wszystkie one były „naukowe” — lecz to, co nazywać będziemy nie-współmiernością sposobów widzenia świata i uprawiania w nim nauki. Obserwacje i doświadczenia mogą i muszą ostro ograniczać zakres dopuszczalnych w nauce poglądów, w przeciwnym razie nauka w ogóle by nie istniała. Nie mogą one jednak same wyznaczać poszczególnych zespołów przekonań. Arbitralne czynniki, na które składają się przygodne okoliczności osobiste i historyczne, zawsze wywierają wpływ na poglądy wyznawane przez daną społeczność uczonych w określonym czasie.
Element dowolności nie znaczy jednak, że jakakolwiek grupa naukowa prowadzić może badania, nie przejmując pewnego zespołu przeświadczeń od swoich poprzedników. Nie pomniejsza on również znaczenia tego szczególnego układu, w który dana społeczność naukowa jest aktualnie uwikłana. Owocne prace badawcze rzadko kiedy dochodzą do skutku, nim wspólnota naukowa uzna, że osiągnęła już zdecydowaną odpowiedź na takie pytania jak: „Z jakich podstawowych składników zbudowany jest wszechświat?”, „W jaki sposób oddziałują one jedne na drugie oraz na nasze zmysły?”, „Jakie dotyczące ich pytania można zasadnie formułować i jakich technik używać, poszukując na nie odpowiedzi?”. Przynajmniej w naukach dojrzałych odpowiedzi (lub ich substytuty) na tego rodzaju pytania przekazywane są przyszłym badaczom w trakcie ich zawodowego kształcenia. Wobec tego zaś, że kształcenie to jest i rygorystyczne, i surowe, przekazywane odpowiedzi wywierają głęboki wpływ na umysłowość przyszłego badacza. Ich wpływ tłumaczy w znacznej mierze zarówno szcze- • golną efektywność normalnej pracy badawczej, jak i właściwe jej w każdym okresie ukierunkowanie. Kiedy w rozdziale trzecim, czwartym i piątym przystąpimy do rozważań nad nauką normalną1,
25
W ten sposób oddajemy określenie „normal science”, tłumaczone w pierwszym polskim wydaniu Struktury... jako „nauka instytucjonalna”. Idziemy tu za (trafniejszym naszym zdaniem) przekładem Stefana Amsterdamskiego (por. Dwa bieguny..., dz. cyt.) (przyp. red.).