nie w swej Anthropologie, ale jest ogromnie trudno powiedzieć, czy miał na myśli kulturę w naszym rozumieniu, czy też w znaczeniu „stawania się bardziej kulturalnym”. Arciniegas powołuje się na Paula Ha-zarda, według którego słowo to pojawiło się po raz pierwszy w słowniku niemieckim w 1793 r.
Cofnijmy się o duży krok wstecz, porzucając kulturę, a także jej niezróżnicowany bezpośredni kontekst, który nazwalibyśmy dziś „społeczno-kulturowym”, na rzecz psychosomatyki. Tak jak kultura zakłada jako warunek konieczny istnienie społeczeństwa, tak samo pojęcie społeczeństwa zakłada z góry pojęcie jednostek. Jest to zbiór pojedynczych jednostek z dodaniem czegoś jeszcze — to „coś jeszcze” jest wspólne dla nas i dla społeczności termitów. A zatem mamy tu trzy elementy lub zespoły czynników: kultura, społeczeństwo, jednostki, przy tym każdy z tych czynników opiera się na następnym lub jest przez niego uwarunkowany. Faktycznie możemy natychmiast uczynić jeszcze krok dalej i rozczłonkować jednostki na ciała i umysły, jako na dwa aspekty, które przynajmniej w niektórych sytuacjach lepiej rozważać oddzielnie, na przykład we wszystkich sytuacjach ściśle psychologicznych. To, że podział tego typu jest uprawniony wtedy, gdy jest to korzystne, wynika jasno nie tylko z powszechnie uznanego rozróżnienia biologii i psychologii, ale również z faktu, że rośliny, mimo że posiadają własności somatyczne, nie mają — zgodnie z powszechną opinią opartą na licznych dowodach — własności psychicznych.
Stajemy zatem wobec czterech nakładających się na siebie aspektów — czterech, jeśli tak można powiedzieć
„poziomów”. Ciało, psychika, społeczeństwo, kultura. Teraz staje się oczywiste dokąd prowadzi nas ta linia rozumowania; z następnym krokiem przechodzimy do sfery nieorganicznej stanowiącej podstawę somatyki, psychiki, bytu społecznego i kulturowego.
Zjawiska poziomu nieorganicznego można de facto również rozszczepić, o ile jest to użyteczne — a w wielu sytuacjach, a może nawet w większości sytuacji bywa to użyteczne—na zjawiska fizyczne i zjawiska chemiczne. Możemy dokonywać podziałów jeszcze bardziej subtelnych; dzielić rzeczywistość na cienkie warstwy, rozróżniając poziom subatomowy, inny poziom dla zjawisk nadmolekularnych typu wirusów czy kryształów. Jednakże te wszystkie podziały mieszczą się na nieorganicznym krańcu skali; a ponieważ szczególnie interesuje nas tutaj sfera ponadorganiczna leżąca na przeciwległym krańcu, wkraczanie tu w te bardziej subtelne rozróżnienia u samego podnóża hierarchii stanowiłoby niepotrzebną dygresję i powodowało odwrócenie uwagi od spraw zasadniczych.
Stało się ostatnio zwyczajem określania tych hierarchicznych płaszczyzn mianem „poziomów organizacji” albo inaczej mianem „wymiarów”, ‘fen ostatni termin jest odpowiedni w pewnych kontekstach, jak na przykład wtedy, kiedy mówi się, że każda ludzka sytuacja posiada wymiary środowiskowe, organiczne, społeczne, i kulturowe. Pojęcie „wymiaru” jest równoznaczne , z pojęciem „aspektu” lub „klasy oddziałujących czynników”. To wyklucza ostatecznie hierarchizację „wymiarów”. „Wymiary” przecinają się nawzajem, „poziomy” są natomiast równoległe. W tzw. podejściu terenowym do pewnej ograniczonej sfery zjawisk,
21 281