6
POLSKA PARAFIALNA
E&KTY S DDD%f
Świętowitowi z odsieczą
Krakowie, mieście stu kościołów, można znaleźć miejsca i symbole, które przypominają nam, iż są inne religie niż tylko ta jaśnie (może raczej „ociemniałe"...) nam panująca.
Niedaleko wawelskiego wzgórza stoi sobie, nie wadząc nikomu, pomnik Świętowita Zbru-czańskiego. Ten sympatyczny posąg o czterech obliczach powinien być traktowany z należytą atencją, gdyż jego kult zagości! na polskiej ziemi dużo wcześniej niż zaborcza religia łacińska, ponadto jest niepowtarzalny w całej okolicy, czego nie można powiedzieć o przydrożnych Maryjach.
W Polsce są wyznawcy religii starosłowiańskiej, dla których ten
czterech twarzy. Poruszony tym faktem pan K. przysłał do nas list z prośbą o zajęcie się sprawą. Udaliśmy się przeto do Krakowskiego Zarządu Komunalnego - jednostki odpowiedzialnej za stan pomników - gdzie rzecznik Jacek Bartlowicz poinformował nas, iż problem zna, ale prowadzony jest właśnie ranking decydujący o kolejności renowacji. Obecnie na pierwszym miejscu znajduje się kapliczka Matki Boskiej Bolesnej, zniszczona podczas ubiegłorocznej wichury. Uzyskaliśmyjednak
Ponad prawem
zdziwienie, gdy 19 stycznia 2007 roku sędzia Graży na Paw los-Janusz oświadczyła, że proboszczową skargę oddala.
Niedługo miną dwa lata od czasu, gdy załamani parafianie postanowili postawić się księdzu. Parking jak był, tak jest, zdemontowano jedynie kostkę brukową, którą był wyłożony. „Po zdjęciu kostki brukowej na powierzchni parkingu nie zlikwidowano wszystkich składników zrealizowanej samowoli budowlanej - nie zostały zdemontowane krawężniki (...), jak też nie dokonano przesunięcia ogrodzenia” - zauwrażyl po
Parafią św. IVI kołaja w Szczebrzeszynie włada ksiądz Andrzej Pikula. To, że niewiele robi sobie z parafian, nie dziwi. Na dodatek jednak bezkarnie drwi z prawa.
Plebanowi, który swoje owieczki karmi na przykład takimi teoriami, że człowiek żyjący w grzechu jest człowiekiem śmierdzącym, zamarzył się parking obok kościoła. Niewiele myśląc, zorganizował robotników i swoje marzenie spełnił. Nie pytał o zdanie ani sąsiadów' parafii, ani chociażby nadzoru budowłanego.
Z dnia na dzień pod oknami zdziwionych ludzi wyrósł więc parking. Gdy robotnicy uwinęli się z robotą, a na msze zjechali wierni, parkując swoje auta tuż pod nosem najbliższych mieszkańców' parafii, ci zrozumieli, że właśnie skończyło się ich spokojne życie.
Poszperali więc w przepisach i stali się bogatsi o wiedzę, że tego typu „obiekt)'" powinny się znajdować co najmniej dziesięć metrów od zabudowań. Jeden z „wywrotowców” to Cezary Otłowski. Człowiek wierzący, były ministrant i kościelny akty-
sprawie powiadomili Powiatowy' Inspektorat Nadzoru Budowłanego w Zamościu, informując, że w środku miasta, w niedozwolonym miejscu dokonano samowoli budowłanęj.
To był maj roku 2006...
Dość szybko odnieśli sukces: „Nakazuję parafii rzymskokatolickiej św. Mikołaja dokonanie rozbiórki parkingu na samochody osobowe na działce nrgeod. 596" - zawyrokował inspektor Ireneusz Rączka.
Proboszcz Pikula skorzystał z przysługującego mu prawa do
inspekcji Ireneusz Rączka.
Zdesperowany Cezary Orłowski, który do dziś nie może zrozumieć, że dla kaprysu jednego proboszcza można bezkarnie łamać prawo, a przy' tym poniżać starych, schorowanych ludzi, wysłał do biskupa pięć listów'. „Ksiądz kłamca codziennie chodzi pod moimi oknami i ostudza moją wiarę w Kościół. Uprzejmie proszę księdza biskupa o spowodowanie, żeby proboszcz Pikula dostosował się do wyroku sądu” - napisał w jednym z nich.
W odpowiedzi przyszło zapewnienie o modlitwie i kilka zdawłcowych słów: „Szanowny Panie! - pisze elegancko biskup Wacław Depo.-Dziękuję za kolejny list, który wyraża osobistą troskę o ważne sprawy Kościoła. Polecam wszystkie te problemy
pomnik ma emocjonalne znaczenie. Właśnie jeden z nich, a zarazem nasz Czytelnik, zauważył, że Świętowit został zdewastowany. Prawdopodobnie młotkiem, którym pokruszono fragmenty
solenne zapewnienie, że pomnik Świętowita znajduje się wśród 20 (jedyny niekatolicki) obiektów wytypowanych do renowacji w tym roku. Sprawdzimy. PP
Fot. Autor
wista. Ostatnia rzecz, jaką moż- j na mu zarzucić, to chęć zrobię- ' nia na złość plebanowi.
- Działka księdza jest wielka, więc może parking wybudować w innym miejscu, w odpowiedniej odległości od naszych okien - argumentowali ci mieszkający najbliżej kościoła.
Ponieważ proboszcz jakoś nie okazywał zrozumienia, wierni o całej
ćrc*. a^K
odwołania, ale wojewódzki inspektor budowlany - Urszula Siete-ska - decyzję swojego zamojskiego kolegi utrzymała w mocy.
Wobec tego plebanowi nie pozostało nic innego, jak odwołać się do sądu. Jakież musiało być jego
Miłosierdziu Bożemu”. Koń by się uśmiał...
Ksiądz Pikula przetrwał postępowanie egzekucyjne, uiścił 5 tysięcy' złotych grzywny, którą za niestosowanie się do nakazów nałożył na niego Powiatowy' Inspektorat Budowlany, ale parkingu w całości nie rozebrał. I rozebrać nie zamierza.
\VZ
ardynał Dziwisz i ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski pojedynkują się na książki.
Ks. Zaleski nosi w sobie wielki żal do kard. Dziwisza o to, jak został potraktowany podczas wojny lustracyjnej; zwłaszcza boli go zarzut dotyczący rozbijania jedności Kościoła. Cżuje również dużą niechęć do prymasa Glempa za nazwanie go „nadubowcem”. Postanowił więc wydać - nakładem popularnego ostatnio wydawnictwa Znak - książkę pt. „Moje życie nielegalne", która ukazuje różne... ciemne strony kapłaństwa. Porusza wprawdzie kwestie powszechnie znane, jednak kiedy czyni to aktualny funkcjonariusz Krk, odzew' jest zgoła inny. Pisze między innymi o częstych przypadkach homoseksualizmu, molestowania seksualnego lub o frustracjach wynikających z poczucia bezsensu bycia w Kościele. Zaleski obala również mit o powszechnym poparciu Kościoła dla „Solidarności”.
Widząc, co się święci, natychmiast zareagował kard. Dziwisz. Odpowiedzią jest inna książka - „Bo
wezwał Cię Chtystus". W dziele tym kardynał nie pozostawia suchej nitki na duchownych, którzy z różnych względów postanowili odejść z Kościoła. Nazywa ich dezerterami i ludźmi pozbawionymi mądrości, któizy uciekli z pola bitwy, gdyż zabrakło im bożej odwagi. Podkreśla, iż owi nieszczęśnicy' do końca życia płacą wysoką cenę za swoją zdradę, żyjąc w ciągłym stresie, napięciu, szargani wyrzutami sumienia. Natomiast tym, któizy znaleźli się na rozdrożu swej kapłańskiej misji i zmagają się z decyzją o wystąpieniu z Kościoła, Dziwisz oferuje stary wyświechtany frazes (którymi od wieków księża karmią głównie kobiety katowane przez swych mężów oprawców), przytaczając rzekome słowa Jezusa: „Weź swój krzyż i chodź za mną”.
Ciekawe, czy argumenty głoszone przez hierarchę są w stanie za-tr^mać następców Jonasza, Obir-ka czy Bartosia... PP
A Piłat umył ręce
Nie od dziś wiadomo, że obrót kwaterami na katolickich cmentarzach to intratny biznes.
Chełmska parafia Rozesłania Świętych Apostołów zarządza liczącym ponad 250 lat cmentarzem rzymskokatolickim. Tam, w dwóch sąsiadujących ze sobą mogiłach, spoczywają szczątki przodków Krystyny G.
Kilkanaście lat temu prawo do dysponowania grobami chełmski Sąd Rejonowy ustanowił na rzecz jej ojca (postanowienie I C 408/93). Mężczyzna zmarł, a pani Krystyna naturalną koleją rzeczy odziedziczyła po nim to prawo. Sama mieszka w Krakowie, ale do Chełma przyjeżdża zawsze na Wszystkich Świętych, by odwiedzić miejsce pochówku rodziny, i regularnie dokonuje wszystkich stosownych opłat.
Pod koniec października 2007 roku Krystyna G., jak co roku, przyjechała odwiedzić mogiły chełmskich antenatów. Doznała szoku, gdyż z grobu, gdzie dotąd spoczywał jej dziadek - Franciszek S. - zniknęła kamienna tablica wraz z całym nagrobkiem. W ich miejsce pojawił się inny pomnik i tablica, z której wynikało, że w tym miejscu będą spoczywały ciała małżonków I. Kiedy już Krystyna G. ochłonęła, postanowiła sprawdzić, jak doszło do tego cudu przeistoczenia. A było tak:
W maju 2006 r. państwo I. pojawili się u proboszcza Józefa Piłata, złożyli pisemne oświadczenie, że mają prawo do jednej z cmentarnych kwaterek, zapłacili tzw. placowe i... stali się właścicielami grobu należącego do rodziny pani Krystyny. Prawdziwości świstka proboszcz nie sprawdził. Zakładamy jednak jego dobrą wolę.
- Poszłam do księdza proboszcza wyjaśnić całą sprawę, ale ten nie uznał za stosowne cokolwiek wyjaśniać - wspomina pani Krystyna G.
- Parafia nie bada prawdziwości składanych oświadczeń. Składające je
osoby biorą za nie pełną odpowiedzialność - utrzymuje z kolei proboszcz Piłat. - Zaproponowałem, żeby doszło do porozumienia pomiędzy panią G. a państwem I. Parafia służyłaby pomocą.
Ksiądz Piłat utrzymuje ponadto, iż w grobie - pomimo „zmian własnościowych” - nadal spoczywają szczątki dziadka pani Krystyny G.
Wobec zaistniałej sytuacji Krystyna G., która dysponuje szeregiem dokumentów potwierdzających jej oczywiste prawo, pozwała do sądu parafię Rozesłania Świętych Apostołów. Wniosła o przyznanie jej prawa do dysponowania grobami.
Ksiądz Piłat pragnął zaś od wszystkiego umyć ręce. Stwierdził, że pozew powinien być skierowany nie przeciw Kościołowi, ale przeciwko rodzinie I. Ostatecznie jednak oświadczył, że nie kwestionuje prawa Krystyny G. do dysponowania mogiłami. Sprawa w toku. JS