5 (1657)

5 (1657)



zić sobie omówienie problemów badawczych na stanowiskach zamkniętych z pominięciem rachunku stratygraficznego (HARRIS, 1992), a ten wręcz wymaga publikacji oddzielnej, z uwagi na konieczność dodania do cytowanej metody Harrisa zasad ustalania korelacji między profilami różnych wykopów.

Należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Archeologia połowa w formie obecnie uprawianej to przede wszystkim ogromny zasób faktów i obserwacji, w większym lub mniejszym stopniu usystematyzowanych i poddanych kwantyfika-cji, służący do wyprowadzania wniosków w oparciu o proces myślowy oparty na dwóch pytaniach zwrotnie ze sobą sprzężonych: po pierwsze, co nam sugeruje obserwowany zbiór danych?, po drugie, w jaki sposób można wzmocnić tę sugestię, wyszukując w owym zbiorze fakty ją potwierdzające?. Taki stan rzeczy nie tylko nie wymaga precyzyjnego języka, ale wręcz do niego zniechęca, ponieważ główną funkcją przekazu jest sugestia, a nie dowód. Wydaje się, że ciągle oczekujemy na moment, kiedy wnioski uznane za pewne będą miały za sobą niemożliwy do podważenia łańcuch dowodowy, a wnioski niepewne dokładnie podane granice ufności. W tym celu potrzebny jest zasób pojęć i słów tym pojęciom przypisanych, które będą dokładnie opisywać przedmiot i jednoznacznie wyróżniać go spośród innych1.

Książka jest według tytułu „leksykonem pojęć i problemów”. Do terminów „leksykon”, „słownik” przypisane jest przeświadczenie o tym, że są to dzieła wyczerpujące. Każde, niejako z założenia powinno obejmować kompletny zasób słów lub zagadnień zakreślony w tytule, ale też nie zawierać nowych, dotychczas nieznanych. W naszym przypadku oba te warunki nie są spełnione, co wymaga oczywiście wyjaśnienia.

Problem jest bardzo poważny. Jak wspomniano wyżej, archeologia nie dysponuje językiem sprawnej i jednoznacznej komunikacji naukowej. Pojęcia: „kultura”, „stanowisko”, „obiekt”, „punk osadniczy” i dziesiątki innych nie mają, przynajmniej w języku polskim, precyzyjnych definicji i gdyby nie zwyczajowo przyjęty, zresztą wcale niepowszechnie, sposób ich rozumienia, byłyby dla tej komunikacji mało wartościowe. Jednocześnie bardzo liczne fakty i zjawiska istotne z punktu widzenia procesu poznawczego i w oczywisty sposób domagające się kwantyfikacji, a więc przede wszystkim imienia, w ogóle nie są nazwane, są przekazywane w formie omówienia lub opatrzone terminem użytym doraźnie. Oba wskazane zjawiska wzięte razem sprzeczne są z podstawowym kanonem logiki pojęć, tym mianowicie, że jeżeli jakakolwiek dziedzina ma być opisana poprawnie, to każda z tworzących ów opis części musi mieć określony zakres, a zakresy różnych części opisu nie mogą nakładać się na siebie i pozostawiać między sobą miejsc niewypełnionych. Leksykon ma sprostać temu żądaniu. Pojęcia znane i używane zostaną zdefiniowane. Będzie to realizacja pierwszej części kanonu. W myśl części drugiej wprowadzone zostaną i zdefiniowane pojęcia nowe, wypełniające przestrzeń logiczną wyznaczoną przez dziedzinę archeologii polo-wej2.

Oba te zabiegi mają u autora tej książki pewien kontekst osobisty. Od początku mojego zaangażowania zawodowego w publikacjach i wystąpieniach publicznych używałem nowych terminów, ulepszających moim zdaniem komunikację naukową. Niektóre z nich, np. „przestrzeń reliktowa”, „wymiar wysiłku poznawczego”, „pole rozrzutu materiału powierzchniowego”, „strefa erozji płużnej”, „ślad osadnictwa” i kilka innych weszły do języka zawodowego, ale w sposób nie zawsze odpowiadający intencjom autora. Być może przyczyną było ich pierwsze użycie w zdaniach potocznych i pozostawienie ich rozumienia domyślności słuchacza.

Obok pojęć leksykon obejmuje także rejestr problemów. Są to na ogół wyzwania metodyczne, ale także najważniejsze moim zdaniem pytania, które archeolog pracujący w terenie powinien zadać i poszukać na nie odpowiedzi. Na boku pozostawione zostały pytania trywialne oraz takie, które znajdują odpowiedź w skody-fikowanej systematyce źródeł, a tym samym w trakcie prac terenowych nie wymagają specjalnych, sobie właściwych, zabiegów poznawczych. Już to ograniczenie sprawia, że zbiór problemów omówionych w książce jest otwarty. Jest także niedopowiedziany. Wiąże się to z przywilejem każdego badacza zadawania pytań niecodziennych, podyktowanych specyfiką badań, ale także zwykłą ciekawością.

Wskazanie metody nie musi być jednoznaczne ze sprecyzowaniem sposobu postępowania. Dla większości postawionych w książce problemów podano teoretyczne założenia metody, niekiedy wymagające wręcz podstawowych badań źródłowych i opracowania normatywów opartych na wnikliwym zbadaniu zbiorów zjawisk mnogich lub powtarzalnych. Stan ten jest po części pochodną niedojrzałości archeologii jako dyscypliny naukowej o charakterze w dużej mierze przyrodniczym.

Należy wreszcie powiedzieć kilka słów o tym, czym ta książka nie jest. Zawiera liczne sugestie metodyczne, ale nie jest podręcznikiem prowadzenia badań. Nie jest spisem metod ani, tym bardziej, zbiorem przepisów operacyjnych. Pominięto, a właś-


17

1

W archeologii polskiej bodaj pierwszym, który podniósł ten problem, a także zwrócił uwagę na niektóre inne potrzeby normalizacji języka i przekazu w archeologii, a w ślad za tym opracowania międzynarodowych słowników nomenklatury archeologicznej, był Andrzej Nadolski. Na Kongresie Unii Międzynarodowej Nauk Pre- i Protohistorycznych w Hamburgu w roku 1958, wygłosił na ten temat referat, wprawdzie w imieniu Polskiego Komitetu tej organizacji, ale o ile wolno sądzić, znając Profesora, przede wszystkim w imieniu własnym.

2

W polskiej literaturze przedmiotu jedyną wprawdzie, ale bardzo wartościowąpozycją porządkującą terminologię badań archeologicznych jest podręcznik Doroty Ławeckiej (2003). Mówiąc nawiasem, jeżeli wyłączyć obszerny rozdział poświęcony historii badań, autorka — pytanie, czy celowo? — ogranicza swój „Wstęp do archeologii” niemal dokładnie do problematyki, która mieści się w przyjętym w tej książce rozumieniu nazwy owej dziedziny wiedzy. Dodajmy, że obecne w piśmiennictwie zagranicznym słowniki terminologiczne lub wykazy terminów objaśnionych (np. ashmore, sherer, 2008) są nie do końca użyteczne jako podstawa przekazu skierowanego na obce rynki, jeśli nie uzgodniony zostanie polski wykaz terminów i nie zostaną one jednoznacznie przypisane terminom obcym.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20081016019 Formułowanie problemów badawczych na gruncie metodologii naukowej obwarowane jest od
DSC00690 (6) Art. 45. 1. Sprawozdanie finansowe sporządza się na dzień zamknięcia ksiąg rachunkowych
Sprawozdania finansowe sporządza się na dzień zamknięcia ksiąg rachunkowych oraz inny dzień bilansow
Sprawozdania finansowe sporządza się na dzień zamknięcia ksiąg rachunkowych oraz inny dzień bilansow
BILANS WARTOŚĆ POZNAWCZA I ANALITYCZNA (73) 136 136 Należności długoterminowe wycenia się w bilansie
lastscan7 PROBLEMY BADAWCZE GEOGRAFII POLITYCZNEJ OSTATNIEJ DEKADY XX w. Na^owsze studia z geografii
skanuj0133 (5) 276 DfcONTOLOGIA I IY( /NA Problem prawa naturalnego stanowi dziś lemat dyskusji równ
img158 158 leży zwracać uwagę, aby - podobnie jak na stanowisku - odcinki P^S2 1   &n
PICT6395 wstępną koncepcję prawdopodobnej odpowiedzi na problem badawczy, przed przeprowadzeniem bad
NIEKTÓRE PROBLEMY KAZANIA NA CÓRZE 129 W perykopie tej niemal każdy wiersz stanowi poważny problem d
przede wszystkim zaprzestać trybu referatowego, a zacząć uczyć! czas na stawianie problemów badawczy
Od Autora badawcze na terenie nauki administracji. W konsekwencji sformułowana teoria stanowi efekt

więcej podobnych podstron