42 Cmkkokd (Iekkiy.
Owa szkoła myślenia, różnorodnie nazywana - etnonauką. analizą składnikową, antropologią kognitywną (tenninologiczne rozchwianie, które samo w sobie odzwierciedla głęboką niepewność) - utrzymuje, że kultura składa się ze struktur psychologicznych, poprzez które jednostki lub grupy jednostek kierują swymi zachowaniami.
„Kultura społeczeństwa - by jeszcze raz zacytować Goodenougha. tym razem we fragmencie, który stał się lociis classicus całego ruchu - składa się z lego wszystkiego, czymkolwiek by to było. co ktoś musi wiedzieć lub w co musi wierzyć, aby działać w sposób akceptowany przez jej członków".
Z tego poglądu w kwestii, czym jest kultura, wypływa inny pogląd, wyrażony z równą pewnością, czego jest opisem - napisanym na podstawie systematycznych reguł etnograficznym algorytmem, który, jeśli za nim podążać, pozwoli działać w laki sposób, aby uchodzić (odsuwając na bok fizyczną powierzchowność) za krajowca. W ten sposób skrajny subiektywizm pożeniony zostaje ze skrajnym formalizmem, z możliwym do przewidzenia rezultatem: wybuchem dyskusji na temat tego, czy poszczególne analizy (które pojawiają się w formie taksonomii, paradygmatów, tabel, wykresów drzew i innych wynalazków) odzwierciedlają to, co ..naprawdę” myślą tubylcy, czy też są jedynie zręcznymi symulacjami, logicznie równoważnymi, lecz substancjalnie różnymi od tego, co oni myślą.
Jako że na pierwszy rzut oka takie podejście może wydawać się bliskie temu rozwijanemu przeze mnie i może zostać z nim pomylone, wydaje się sprawą użyteczną, by jasno ukazać, co je odróżnia. Jeśli, porzuciwszy na pewien czas nasze mrugnięcia i owce, weźmiemy, powiedzmy, kwartet Beethovena jako - trzeba przyznać nieco szczególny, lecz dla tych celów dobrze ilustrujący - przykład kultury, nikt nie będzie, jak sądzę, utożsamiał go z zapisem nutowym, /.e zręcznością i w iedzą niezbędną do jego odegrania, z jego zrozumieniem ze strony wykonawców czy publiczności, ani też - by zadbać, en passant. o redukcjonistów i rcifikatorów - z określonym jego wykonaniem czy też z pewną tajemniczą istotą przekraczającą, materialne istnienie. Owo „nikt” brzmi tu być może nazbyt stanowczo, ponieważ zawsze istnieją jednostki niepoprawne. Lecz pogląd, że kwartet Beethovena jest czasowo rozwiniętą strukturą tonalną, koherentną sekwencją modelowo ukształtowanych dźwięków -jednym słowem, muzyką - a nie czyjąś wiedzą czy wierzeniem na jakiś temat, włączając w to pytanie, jak to grać. jest propozycją, na którą większość ludzi po zastanowieniu się prawdopodobnie przystanie.
Aby grać na skrzypcach, należy mieć określone nawyki, umiejętności, wiedzę, talent, być w nastroju do gry i (jak powiada stary dowcip) trzeba jeszcze mieć skrzypce. Lecz gra na skrzypcach nie jest ani nawykiem, ani umiejętnością, ani wiedzą, ani nastrojem, ani też skrzypcami (pogląd najwyraźniej bliski wierzącym w „kulturę materialną”). Aby zawrzeć układ handlowy w Maroku, musisz robić określone rzeczy w określony sposób (m.in. podciąć, śpiewając jednocześnie koranicznym arabskim, gardło jagnięciu w obecności zgromadzonych, zdrowych mężczyzn z twojego plemienia) i mieć pewne charakterystyczne cechy psychologiczne (m.in. silne pragnienie odległych rzeczy). Lecz zawarcie układu handlowego nie jest ani podcinaniem gardła, ani owym pragnieniem, choć jest wystarczająco realne,
Opis gęsty - w stronę interpretatywnej teorii kultury 43
jak przekonało się siedmiu krewnych naszego szejka Marmuszów, kiedy, przy wcześniejszej okazji zostali przez niego straceni w następstwie kradzieży Cohenowi jednej nędznej, w istocie bezwartościowej owczej skóry.
Kultura jest publiczna, ponieważ taki ma charakter. Nie można puszczać oka tezy parodiować tego zachowania), nic wiedząc, co traktuje się jako puszczenie oka. czy też jak, fizycznie, rozmyśnie zaciska się powieki; nie można również zagarnąć owiec (czy też udawać, że się to robi), nie wiedząc, czym jest kradzież owiec i jak tego praktycznie dokonać. Lecz wyciągać z takich prawd wniosek, że wiedza na temat tego, jak się puszcza oko. jest porozumiewawczym mrugnięciem, a w iedza na temat tego, jak się kradnie owce. jest zagarnięciem owiec, to zdradzać tak głęboki zamęt, jak w przypadku wzięcia opisu rzadkiego za gęsty, utożsamienia puszczania oka z tikiem i porywania owiec z przegonieniem wełniastych stworzeń z pastwisk. Fałszywe mniemanie kognitywistów - powiadające, że kultura składa 'ię (by zacytować innego rzecznika tego ruchu, Stephena A. Tylera) ze „zjawisk mentalnych, które mogą |ma na myśli «powinny» - C.G.] być analizowane za pomocą metod formalnych, podobnych do tych stosowanych w matematyce i iogice” - jest równie zgubne dla skutecznego użycia tego pojęcia, jak fałszywe mniemania behawiorystów i idealistów, wobec których jest ono błędnie sporządzoną korektą. Być może, ze względu na to, że ich błędy są bardziej wyrafinowane, a zniekształcenia subtelniejsze, jest nawet bardziej zgubne.
Uogólniony atak na prywatne teorie znaczenia stał się, od czasów wczesnego Husserla i późnego Wittgensteina, tak znaczącą częścią współczesnego myślenia, że nie trzeba już tego tutaj dalej rozwijać. Trzeba się jedynie upewnić, że nowości owe dotarły do antropologii; a w szczególności iż stało się jasne, że powiedzenie, iż kultura składa się ze społecznie ustanowionych struktur znaczenia, w kategoriach których ludzie robią takie rzeczy, jak sygnalizują spisek i przyłączają się doń czy postrzegają afront i odpowiadają nań. nie jest bardziej mówieniem, że jest to zjawisko psychologiczne, szczególna cecha czyjegoś umysłu, osobowości, struktur kognitywnych czy czego tam jeszcze, niż powiedzeniem, że jest nim tantryzm, genetyka, forma ciągła czasownika, klasyfikacja win. prawo zwyczajowe czy pojęcie „warunkowej klątwy’" (jak Westermarck zdefiniował pojęcie ’ar. w ramach którego Cohen żądał odszkodowania za poniesione szkody). To. co (w miejscu takim jak Maroko) najbardziej przeszkadza tym z nas. którzy wzrastali, wysyłając inne mrugnięcia czy zajmując się innymi owcami, w uchwyceniu, do czego zmierzają inni ludzie, nie jest niewiedzą na temat tego, jak działa poznanie (choć, szczególnie przy założeniu, że działa ono tak samo między nami jak między nimi, bardzo by pomogło, żeby owej niewiedzy było mniej), co raczej brakiem znajomości wyobrażeniowego uniwersum, w obrębie którego ich działania są znakami. Jako że Wittgenstein (2(X)0) był już przywoływany, można go równie dobrze zacytować:
„Mawia się f.„l o ludziach, że są dla nas przejrzyści. Ale w naszych rozważaniach
istotne jest to, że człowiek może być dla drugiego kompletną zagadką. Przekonujemy
się o tym, gdy trafiamy do obcego kraju o zupełnie obcych nam tradycjach; i to nawet