868
Tajny dziennik
Znajoma tutejsza pielęgniarka1 (z innego działu), siostra jednej z poko z -ratury współczesnej PIW-u, dogląda mnie. Dziś mi przyniosła ogórki kwaszc -: Bardzo teraz lecę na kwaśne (na słodkie wcale).
Obiady tu podają pachnące, aż ślina leci. Co lepsze - w smaku me zawo i:p. Pyszne zupy - jarzyny niewymiętoszone. Nic nie czuć kotłem, dzięki temu :: --dy zjadam całe, chyba że mięsa nie chcę.
Pan Darek, ten co sobie sprzątaniem dorabia punkty do dostania się na me; -cynę, opowiadał mi dziś, zamiatając mokrą ścierką na szczocie, jak wczoraj tłocm -się za butami któryś raz i wreszcie dostał
- ale przynajmniej pasują?
- pasują
Ukazał się nagle drugi młodzieniec salowy, zamiatał, podawał obiady.
Stara salowa przychodzi tu tylko w wolne soboty. Chorych nie wozi na wirku do ubikacji
- ja tam nie umiem z wózkiem
Była Kicia Kocia, wczoraj. Dostała tango już przedtem pocztą i przedyktc- :-ła owo Ludwikowi przez telefon. Ludwik teraz mnie odwiedził
- czepiam się tanga, zakończenia, bo to nieprawdziwe, nieprawda, że Han:.;-towi nie wyszło nic a nic, bo z być albo nie być wybrał być, i to mu wyszło
Mnie jednak chodziło o większe co innego. Hamlet liczył się z honorami, przekazem, pamięcią, racją moralną, a w moim nastrojo-ujęciu wszystkie te cnoty i rudzieje odpadają, nie są nic warte, bo wszystko jest nieważne, wszystko się roi z- -puje, nie zostaje w końcu z nas nic, bez różnic żadnych.
Mój współlokator spokojny, łagodny, dali mu jeszcze zastrzyki, badali go machinami, przy jednym bolesnym zastrzyku jęczał. Oddech mu się nieco popraw, choć kłuło przy wciąganiu powietrza (miałem to samo). Mówił półcicho do siere
- O Jezu Dobry,-dlaczego ja tyle się męczę, od takiego długiego czasu.
Jest upokorzony (mie wymagający) długą chorobą.
Teraz śpi.
Doszły do mnie wieści, że przyczyna choroby to ostatnie jakieś ćpania. Tymczasem w Ameryce i w Polsce po Ameryce los mi kategorycznie tego pożałowi:..
Jeszcze może ktoś przyjść do mnie z wiadomością, że przeciek w mieszkam-
Dobrzy, potrzebni przyjaciele, ale nie zawsze są powściągliwi.
Widok ładny o szarej godzinie. Jedno okienko daleko naprzeciwko świeci wigilijnie. W dole białe śniegi, czarne błota, szare mieszaniny.
Ściemniło się. Kiedy wejrzeć trochę w lewo, świecą dwoma rzędami nad sohą okna onkologii. To już mniej wigilijne.
Chodzi o Kalinę Gancarz, która w rzeczywistości nie była pielęgniarką, lecz rejestratorką w przychodni onkologicznej Szpitala Grochowskiego.