Krótko trwała radość Sedny na myśl o ojczyźnie i znajomy brażu rodzinnym. Rychło powróciły mewy z jednej ze bwv^ praw i znalazły zamordowanego wodza i pusty namiot. Poszybow* wysoko w powietrze, wypatrując pilnie, gdzie uszedł morderca iw rołomna tona. Całe niebo rozbrzmiało żałosnym jękiem i ptaj osieroconych mew; i dziś można to bez trudu usłyszeć wszędzie gdzie szybuję mewy. Do naszych dni nie pocieszyły się po strfe straszę nas swymi żałosnymi głosami...
Bystre ptasie oczy szybko wypatrzyły umykajęcę łódź. Paty* uczuciem zemsty wznieciły mewy straszliwą burzę, aby pochłoń zuchwałych śmiałków, a zwłaszcza zdradziecką żonę. Zawyły łe wichry, a ogromne bałwany zwieńczone białą pianą wzniosły^ złowrogo w górę, by zatopić drobną łupinkę. W walce pomiędzy 1 łością do życia a przywiązaniem do córki w sercu Anguty zwyciężył, to pierwsze uczucie. Po krótkim wewnętrznym zmaganiu się postano, wił stary wioślarz poświęcić własne dziecko zemście mew. Chwyci nie spodziewającą się niczego Sednę w pół i cisnął z rozmachem jg burtę. Nieszczęsna dziewczyna chwyciła się z rozpaczą za krawędź łodzi i przytuliła się całym ciałem do zbawczego oparcia. Błagalnym wzrokiem spojrzała ku ojcu, lecz w ręku okrutnika błysnął nóż i pi ce Sedny wpadły do morza. Powstały z nich wieloryby, a z paznokci fiszbiny. Przerażona dziewczyna coraz mocniej czepiała się ponpg nymi palcami burty łodzi, więc bezlitosny Anguta dął ponownie i dalsze częśti palców upadły do morza. Zamieniły się rychło w foki. Jeszcze raz przylgnęły dłonie Sedny do łodzi, znacząc na jej bokach krwawe smugi i jeszcze raz błysnęło ostrze noża, a fale zaludniły sit morsami. Straszliwie okaleczona i wpół przytomna z bólu osunęła sit nieszczęsna w morskie fale, a mewy pewne, iż zemsta została już dokonana. odfrunęły z żałosnym kwileniem ku swoim siedzibom. Ucichła burza, wygładziła się powierzchnia morza. Teraz dopiero pozwolił wyrodny ojdec wczołgać się poranionej córce do wnętrza lodzi. Znakomita pływaczka ocaliła wprawdzie życie, lecz jakże nikłe ślady pozostały z jej dawnej urody. Wśród szamotaniąz ojcem An-gutą straciła jedno oko, a strugi krwi spływały z jej zmasakrowanych rąk... Trudno się dziwić, że nie mogła wybaczyć ojcu tego postępku i że zaprzysięgła mu okrutną zemstę.
Szczęśliwie i bez przygód przybyli oboje na ojczyste wybrzeże. Żadnemu z nich nie było lekko na duszy. Aby oderwać myśli od bole* nych wspomnień, pewnego dnia wzięła Sedna-Amaknagsak w rękę mały kawałek łoju, poszła pomiędzy wzgórza i ulepiła tam figurkę p Sa widok zwierzęcia ogarnął ją lęk i rozkazała mu natychmiast piecz. Jednakże rozzuchwalony przeżuwacz zamiast pokornie 1 oddalić, ruszył pędem prosto ku swej stwórczym. Przestraszona jjjgtfpia wybiła mu silnym ciosem przednie zęby, a ta szczerba postał* już w spadku potomkom nieposłusznego zwierzęcia. Od Jjpory Sedna znienawidziła cały ród renów, kecz U niechęć była niczym w porównaniu z żarem nienawiści do wyrodnego ojca. Pozbawił ją przecież palców i oszpecił na całe życie. 2)e myśli tak ją opanowały, że nic mogła już dłużej zwlekać i pewnej nocy dopełniła swej zemsty. Korzystając z głębokiego snu Anguty ^wołała swe wierne psy i rozkazała im obgryźć starcowi obie ręce i nogi. Posłuchały psy i nim zdążył się ojdec obudzić, już pożarły mu kończyny.
Wielkim głosem począł bezradny kaleka-tułów miotać najgorsze prcekleństwa na własną głowę, na córkę-mścicielkę i na psy-wykonaw-ców zemsty. Potężne widać musiały być to zaklęda, skoro cała ziemia od nich zadrżała. Pod namiotem rozwarła się szeroka szczelina i pochłonęła ojca, córkę i psy w swoich czeluściach.
Nie zginęło jednak żadne z nich, chociaż nie miało się już nigdy więcej ukazać na powierzchni ziemi. Żyją odtąd wszyscy w morskich głębinach w krainie zwpnej'Adliwun. Zamieszkują w obszernym podwodnym pałacu, którego połowa należy do ojca, a połowa do córki. Sedna żyje teraz w luksusowych warunkach, odbiegających krańcowo od bytowania w namiocie, w którym trzymał oszukaną brankę przewodnik mew. Sypia na najmiększych niedźwiedzich futrach, a w całym jej domu nie ma ani jednej skóry renifera. Tak silną niechęć do tych stworzeń żywiła nadal morska władczyni. U wrót spoczywa czujne psisko, jej pierwszy mąż. gotowe na każde skinienie swej dawnej małżonki.
Sedna jest teraz wyższa i smuklejsza od każdej kobiety. Po dawnej urodzie nie pozostało ani śladu, szpeci ją brak oka, zmarszczki poorały cudną ongiś twarz. Jak zgrzybiała staruszka może się zaledwie poruszać. Jednak w jej okaleczonych dłoniach bez palców spoczywa potężna siła. Jako matka burz może zarządzać całą morską fauną: bądź napędzać ją ku zamieszkałym wybrzeżom, bądź też odganiać w odległe od ludzkich siedzib rejony morza. Słusznie się jej ta władza należy. Z czyjej bowiem, jak nie jej męki, strachu i ciała powstały wieloryby, foki. morsy, stanowiące największe bogactwo eskimoskiego ludu. Nie dziw więc, iż każdy morski łowca pilnuje starannie, aby nic obudzić gniewu potężnej władczyni i nie narazić całego ludu na
254
255