Homera dusza ożywiała ciało, niemniej jednak po rozłące z ciałem była już tylko jego nikłym widmem skazanym na wiekowanie w Hadesie. Orficy utożsamiali natomiast duszę z dajmonem, który nie tylko ożywiał swoją obecnością ciało człowieka i powodował jego ograniczoną, na zmysłach opartą świadomość doraźną, ale także posiadał boską wiedzę i mógł mu jej czasem
użyczać......Ciało wszystkich ludzi — czytamy w 131 b fragmencie Pindara
— podlega przemożnej śmierci, żywy pozostaje zaś tylko obraz wieczności (aionos e i doi on), albowiem on jedynie jest z bogów: śpi, kiedy czynne są członki, a śpiącym znowu ludziom objawia w snach mnogich radosną i żałobną przyszłość”. O przebłyskach boskiej wiedzy u ludzi w chwili śmierci opowiada okolicznościowo (wbrew swojej eschatologii) także Homer, na przykład wtedy, kiedy konający Patroklos i konający Hektor oznajmiają swoim zabójcom, kto ich z kolei pozbawi życia (II. XVI 844 n., XXII 356 n.). Z dzisiejszego stanowiska robi to takie wrażenie, jakby Grecy zdawali sobie sprawę już w bardzo dawnych czasach, że człowiek posiada oprócz zwyczajnych, powszechnie znanych zdolności jeszcze inne, nieznane i bodaj od nich ważniejsze (dziedzina tzw. parapsychologii) i że dlatego rozróżniali dwie jego dusze czy też jaźnie: jedną witalno-cielesną (niższą) i drugą dajmoniczną (wyższą), które z sobą współdziałały w sposób bliżej nie wyjaśniony.
Koncepcja dwóch jaźni ludzkich przypomina omówioną poprzednio, Homerową koncepcję „serca i umysłu”, ale po chwili zastanowienia widzimy jasno, że jest między nimi głęboka różnica: rozumny umysł, właściwy zwierzchnik namiętnego serca, stoi wiernie na straży dobra i sprawiedliwości, tak iż odpowiedzialność za wszystkie złe czyny człowieka ponosi nie umysł jako taki, tylko skłonne do pychy i nieposłuszne mu serce, podczas gdy nad witalno-cielesną jaźnią włada bez żadnych oporów z jej strony jaźń dajmoniczna i ona też pokutuje za wszelkie występki w kole żywotów.
Zrozumienie tej pokuty nastręcza trudności. Zanim jednak do nich przejdziemy, trzeba zaznaczyć, że filozofowie greccy przejęli na ogół koncepcję Homera. I tak Heraklit uwydatnia samodzielność serca wobec umysłu w powiedzeniu: „...Ciężko walczyć z sercem, bo czego tylko zapragnie, kupuje to duszą” (frg. B 85). Heraklitowi odpowiada znowu Demokryt: „...Prawda, że z sercem walczyć ciężko, ale zwycięstwo znamionuje rozumnego męża” (frg. B 236). Materialista Demokryt uczył, że dusza składa się z atomów podobnie jak ciało ludzkie i że razem z nim się rodzi i z nim razem umiera. Nawiązawszy dalej do słów Homerowych thymos — euthymos zastąpił wyraz „eudaimonie (posiadanie dobrego dajmona) — szczęście” wyrazem-hasłem „euthymie (posiadanie dobrego serca)”, aby od razu zaznaczyć, że za cel doskonały i za konieczny warunek etycznego oraz szczęśliwego życia uważa wdrażanie serca do trwałego posłuszeństwa wobec rozumnego umysłu (frg. A 1). O dwóch jaźniach pisze także rzecznik nieśmiertelnej duszy, idealista Plotyn: „...Jaźń jest podwójna — albo z zaliczeniem zwierzęcia, albo już tylko to, co nad nim. Zwierzę to ożywione ciało. Prawdziwy człowiek jest zaś inny: jest wolny od tych mętów i posiada cnoty związane z myślą czystą, które mają siedlisko w oddzielającej się właśnie duszy samej, oddzielającej się i oddzielnej, kiedy jeszcze tu przebywa. Bo wtedy zaiste, kiedy zupełnie odejdzie, odchodzi z nią
także i ta druga wy promieniowana z niej dusza” (Enn. I 1, 10). Jaźń dotyczy zasadniczo sprzęgu duszy właściwej (indywidualnej) ze „zwierzęciem”, czyli z ożywionym przez nią ciałem, ponieważ zaś o jaźni można mówić również jako tylko o duszy właściwej, więc „jaźń ludzka jest podwójna (ditton to hemeis)”.
Prymitywna wiara w wędrówkę dusz należy do najbardziej rozpowszechnionych wierzeń u tzw. ludów natury (w Afryce, Ameryce i Australii), które tą wędrówką tłumaczą rodzenie się dzieci. Zdaje się, że taki początek miało również „koło żywotów” stanowiące ośrodek dwóch systemów metafizycz-no-etycznych, hinduskiego (Upaniszady) i greckiego (orfizm), które powstały w ciągu VIII i VII w. p.n.e. Koło to obejmowało żywoty w ciałach roślin (według pewnych sekt hinduskich już nawet — w ciałach kamieni), owadów (Piat. Phaed. 82 b), ryb, ptaków, zwierząt i ludzi.
Orficy dzielili dusze zasadniczo na trzy kategorie: 1. takie, które pokutowały w kole żywotów za winy dające się odpokutować, 2. takie, które popełniły zbrodnie nie dające się zmazać żadną pokutą i zasłużyły na wieczną mękę w Tarta rze, i wreszcie 3. takie, które dzięki czystemu życiu stały się godne najwyższej nagrody, czyli wiecznie szczęśliwego bytu (Piat. Phaed. 113 d. n.; por. Rp. 615 a n., Gorg. 525 b n.). Między nauką orficką a hinduską zachodzą zbieżności: wędrówkę duszy powodują automatycznie jej złe czyny i konieczność ich wyrównania dostateczną pokutą; „dobremu człowiekowi” może się nie powodzić, ponieważ musi cierpieć za przewinienia w poprzednich żywotach, a z drugiej znowu strony może się powodzić „człowiekowi złemu”, ponieważ za dobre uczynki w żywotach poprzednich musi go zawsze spotkać sprawiedliwa nagroda (tzw. teodycea). Wieczne kary w Tartarze świadczą jednak, że według orfików dusze mogły popełnić zbrodnie nie dające się zmazać żadną pokutą, co robi wrażenie odstępstwa od zasadniczej koncepcji „zbawienia” i na co trudno się zgodzić — raz dlatego, że wtedy jałowe męki dusz w Tartarze wydają się bezcelowe, a drugi raz dlatego, że zbrodnie dusz byłyby wtedy jakby większe i ważniejsze od nich samych20.
Upaniszady nie znają kar wiecznych. Wieczny i niezmienny (byt ontyczny) jest tylko Absolut, Atman-Brahman (dech życiodajny), pojęty jako bezosobowa wszechjedność — źródło i ujście wszystkiego. Dusze indywidualne wyodrębniły się niejako z Absolutu wskutek własnych czynów i uwięziły — w spowodowanym przez siebie, zamkniętym kole przemijających żywotów (byt gig-netyczny, resp. „stawanie się”), w którym cierpią, aż się z niego wyzwolą i wrócą do Absolutu. Wyzwolenie to może się dokonać tylko przez zniszczenie indywidualności i jej czynów, bo automatyczne prawo „sprawiedliwego odwetu (,karman)” pozostaje w nierozerwalnym z nimi związku. Koniecznym znowu warunkiem tego zniszczenia jest zdobycie przez duszę „wiedzy prawdziwej”. Jak to należy rozumieć?
Nasuwa się przypuszczenie, że idzie tu o wiedzę nie teoretyczną, lecz — „przeżytą” w kole żywotów: dusza poznaje z własnego doświadczenia
20 Oiygenes, twórca filozofii chrześcijańskiej (III w. n.e.), wierzył, że nastąpi ponowne stworzenie świata, a wtedy wszyscy „grzesznicy” będą zbawieni (apokatastasis).
63