NIEZNANY ŚWIAT ® 57
Człowieku, lecz
W efekcie pracy nad sobą, z biegiem lat budziły się we mnie i przygasały przeróżne potrzeby ducha, a także i ciała, między innymi w postaci rozmaitych idei żywieniowych. To, że jestem od lat jaroszem, stało się, jak sądzę, przyzwyczajeniem na resztę życia, ale miałem również ciekawe pod-idee.
Na przykład był taki czas, gdy jadłem tylko zimne jedzenie, a piłem wyłącznie wodę z rury (Ach, jaką wspaniałą wodą dysponują sztokholmskie krany!). Czułem się świetnie nie przyjmując miesiącami nic ciepłego, ale na wszelki wypadek dodam, że absolutnie nikomu nie rekomenduję pójścia w moje ślady. To bowiem, co służyło mnie, nie musi służyć koniu innemu.
Fakt, iż unikałem ciepłego jedzenia, nie wynikał, mówiąc uczenie, z przesłanek naukowych (nie słyszałem o dietetykach rekomendujących zimne jedzenie). Po prostu któregoś dnia pomyślałem, że skoro człowiek pierwotny spożywał wszystko zimne, sprawdzę, czy jestem do niego podobny. Dopiero potem dobudowałem teorię do praktyki: przy gotowaniu, smażeniu, duszeniu ginie świeżość produktów, unicestwiane są ważne enzymy.
Pewien profesor, którego imię i nazwisko samym brzmieniem budzi szacunek, niejaki Toivo Rautavaara. Fin z urodzenia, twierdzi, że istnieje wiele badań potwierdzających przewagę świeżych produktów' nad przerabianymi i dziwi się, że dietetycy i inni fachowcy, wiedząc o tym, nie propagują takiej strawy. Rautavaara idzie dalej; mówi, że wegeteriańskie i surowe produkty są w stanie nawet leczyć. Powołuje się na badania doktora Bireher-Bennera i jego zespołu, wymieniających długą listę schorzeń, które leczyli z powodzeniem metodą ścisłej diety.
Nie tylko zresztą oni. Docent Michael Sjostrom z Instytutu Karolińska w Sztokholmie twierdzi podobnie, dodając od siebie uwagę o potężnych przeciwnikach. Wplątane są tu bowiem globalne interesy, a co za tym idzie, ogromne pieniądze. Naukowiec w tym kontekście wymienia najważniejszych trzech wrogów': bezlitosny przemysł mięsny, całą „słodką” produkcję, plus moloch przemysłu farmaceutycznego. Docent pisze: Dieta wegetariańska jest równie efektywna jak leki.
Paruset mężczyzn w wieku 35 lat, u których wykryto początkowe stadium raka prostaty (amerykańskie badania kliniczne z 2005 roku) zamiast konwencjonalnych metod leczenia wybrało zmiany w diecie. Poddani zostali ścisłej wegeteriańskiej diecie: dużo warzyw, owoców, naturalne soki, zboża, orzechy plus codzienna gimnastyka i inne zajęcia ruchowe, a także regularne uprawianie jogi i medytacji. Wyniki porównano z kontrolną grupą, którą leczono metodami konwencjonalnymi. Okazało się, że przyrost komórek rakowych w „grupie wegetariańskiej” zmniejszył się ośmiokrotnie! Pacjenci byli we wczesnym stadium choroby, ale i tak wynik godny jest zastanowienia.
Następnie stałem się wrogiem bieli i jestem nim nadal. Mam na myśli wyrafinowane produkty, takie jak: biała mąka, biały cukier, biała sól, biały chleb, biały ryż. Brrrrr. biała śmierć. Owo białe niebezpieczeństwo pozbawione jest minerałów, witamin, fibrów, w ogóle prawie wszystkiego jest pozbawione!
To nie choroby są naszym głównym wrogiem, lecz tryb życia. Chciałoby się zawołać: zmień tryb życia, a więc między innymi sposób, w jaki się odżywiasz, a choroby znikną same z siebie\ No, może nie wszystkie, ale zdecydowana większość.
Myślę, że jesteśmy zbyt pasywni. W razie choroby oddajemy się totalnie w ręce lekarzy, stajemy przedmiotem, milczącym obiektem ich działań. No i obarczamy ich (lekarzy) całą odpowiedzialnością za nasze zdrowie. Przestajemy walczyć, a w rezultacie często przegrywamy. Powierzamy własne sprawy czyimś, nawet życzliwym, rękom, a przecież sami jesteśmy odpowiedzialni za losy naszego ciała i ducha, za życie i jego jakość.
Współczesna medycyna, pomimo wielu sukcesów, zabmęta zbytnio w specjalizację. Dzieli człowieka na małe fragmenty, każdy bezmałaorgan maswoich specjalistów i własną „chemię”. - Nie wierz nigdy.ekspertom przestrzegał wielki filozof Bertrand Russell. - Zawsze istnieje inny ekspert, któ-ty twierdzi coś przeciwnego! Czy „detalizo-wanie” nie przysłania obrazu całości?
Do tego dochodzi, charakterystyczne, niestety, zjawisko polegające na tym, że członkowie establishmentu (każdego) wspierają zazwyczaj własne teorie. Dzieje się lak chyba dlatego, że po pierwsze, ich inteligencja ma intelektualne luki, do których nie chcą się przyznać, po drugie zaś, zawodowa zazdrość powstrzymuje ich przed akceptacją nowych i kreatywnych teorii.
W sumie ze zdrowiem jest tak, że jeśli życzymy sobie mieć je w dobrym stanie, musimy najpierw wypracować osobistą filozofię, która będzie wspierała życie, a nie działać przeciw niemu. Lekarze i szpitale służą pomocą w sytuacjach kryzysowych, ale zdrowie budujemy przez całe życie sami.
/łnitacj ^zmUichćwski