w Berlinie, skąd wracają do getta jako niezdolni do pracy. Z polityki w dalszym ciągu nic nie wiadomo, ale może jednak coś się przed zimą dokona.
Piątek, 28 sierpnia
Znów przysłali partię Żydów z Łasku. Działo się z nimi to samo co i wszędzie. Zaledwie część dojechała do getta. Późno wieczorem wydano dziś rację na pierwszą dekadę września. Jest 4 kg kartofli na osobę, reszta mniej więcej tak samo jak w poprzedniej racji. Dla pracujących jest 33 dkg grochu (!), 10 dkg sago i reszta to, co w poprzedniej. Jest też nowy przydział kiełbasy i mięsa dla pracujących. Upały w dalszym ciągu.
Sobota, 29 sierpnia
Miałem dziś dyżur, ale też tylko do drugiej. Reszta biura oprócz kilku dyżurujących nie pracuje. Dyżury są co dwa lub trzy tygodnie. Kaszlę ciągle i coraz więcej. Zdaje się, że będę musiał pójść do lekarza, czego niezmiernie pragnąłbym uniknąć. Byle nie włazić w choroby.
Front niemiecki pod Rżewem został przełamany przez Rosjan. Wprawdzie Niemcy bagatelizują to sobie i chwalą się dalszymi postępami na Kaukazie, ale widać, że ich „kariera” została zakończona.
Jakby nie było, zwycięstw niemieckich już nie będzie.
Niedziela, 30 sierpnia
Upały w dalszym ciągu niebywałe. Zaczęły nadchodzić w ogromnych ilościach kartofle. Mówi się też o mających nadejść warzywach i mące. Odebraliśmy już rację kuchenną. Będzie teraz trochę więcej do gotowania, ale do „lizania” nie na długo.
Rosjanie posuwają się podobno naprzód i ciągle zdobywają nowe tereny. Na zachodzie w dalszym ciągu cisza. Bombardowano tylko Kretę. Podobno Meksyk też wypowiedział wojnę państwom Osi170. Ale dla nas na razie żadnych konkretnych widoków na zmianę na lepsze nie ma.
Oby tylko dociągnąć w tym stanie do końca wojny
Poniedziałek, 31 sierpnia
Ostatni dzień trzeciego roku wojny. Zdaje się, że żadnej rocznicy wojennej nie będę już zaznaczał, bo albo ja, albo wojna...
Żadnych nowości nie ma. Kartofle przychodzą w dalszym ciągu w ogromnych ilościach, przyszły też ogórki i mąka. Upały, zdaje się, są już na ukończeniu, bo przed wieczorem porządnie się ochłodziło.
Może następny miesiąc przyniesie nam coś bardziej konkretnego i rokującego nadzieję. Może...
Wtorek, 1 września
Pierwszy dzień nowego (czwartego z kolei) roku wojny przyniósł już nad ranem okropną wiadomość o opróżnieniu przez Niemców wszystkich szpitali w getcie1'1. Z rana tereny dokoła szpitali były obstawione, a wszystkich bez wyjątku chorych ładowano na ciężarówki i wywożono z getta. Wobec tego, że z opowiadań do-siedlonych z prowincji wiadomo juz teraz, jak Niemcy „załatwiają” tego rodzaju wysiedleńców, powstała na mieście ogromna panika. Przy ładowaniu chorych działy się dantejskie sceny. Ludzie wiedzą, że idą na śmierć! Walczyli nawet z Niemcami i siłą musiano ich wrzucać na wozy. Ze szpitali, do których Niemcy przybyli później, część chorych w rozmaitym stanie pouciekała. Wysiedlono też podobno [chorych z] prewentorium w Marysinie. W biurze u nas nikt nie mógł się skupić przy pracy (pracuję teraz przy wypłacaniu należności rodzinom pracujących w Niemczech). Podobno w innych resortach i urzędach nie pracowano w ogóle. Ludzie zaczynają się już bać o dzieci i nie pracujących starców.
Tymczasem kartofle nadchodzą w dalszym ciągu. Wydaje się rozmaitym robotnikom resortowym przydziały żywności z zapasów skonfiskowanych u nowo przybyłych. Miernikiem, zdaje się, jest zły wygląd. Dziś przybył do naszego biura Rysiek Podlaski, który jednak (widocznie wskutek nalegań ojca) będzie u nas pracował 172.
Z polityki nic nowego nie wiadomo, aczkolwiek alarmy w nocy zdarzają się częściej, chociaż jeszcze ciągle bez nalotów. Wierzę już coraz mocniej w to, że ostatni akt wojny się rozpoczął. Oby tylko nas nie wykończono wcześniej. Tymczasem przybywa do
14]