20
strumentem służącym temu jest właśnie lektura^7. Przynajmniej w oczach Kwintyliana jest ona koniecznym warunkiem wszelkiej działalności inwencyjnej, odznaczając się swą własną mechaniką, swym własnym przebiegiem. Chodzi tu, jak to przenikliwie opisał Compagnon, o cztery dystynktywne „figury lektury”-1'8: „zachwyt”, „zatrzymanie”, „podkreślenie”, „oderwanie”. Opisują one wedle niego różne modalności procesu lektury, prowadząc od całościowego przedmiotu — tekstu porywającego w zachwycie odbiorcę i poprzez zatrzymanie — rozpoznawanie szczególnie zachwycających „miejsc” i podkreślenie wyodrębniające owe „miejsca” z syntagmatycznego ciągu, aż do definitywnego ich zaanektowania — oderwania od pierwotnej organizacji tekstu-,y. Stosowność takiego ujęcia, takiego uporządkowania „elementów” procesu wydaje się być dla „lektury inwencyjnej” (w przeciwieństwie do szerokiego rozumienia lektury jako „aktywności odbiorczej”) aż nadto oczywista. Klasyczny dyskurs retoryczny zbyt często przy traktowaniu problematyki invenłio posługuje się figurami dziedziny, sfery, źródła, arsenału, skarbca — co ma przecież swoją wymowę1 2 3 4. Idea sejfu kryjącego w swym mrocznym wnętrzu „skarby mowy” — oto fundament imentio. Wszystko jest już zrobione — dowody, argumenty, świdectwa, obrazy są już gotowe, jak mawiał Arystoteles, trzeba tylko klucza (lekturowego, mnemotechnicznego), aby je wydobyć. Idea całkowitej oryginalności jest wedle klasycznego dyskursu retorycznego czystą utopią, co z przerażającą szczerością wyraził Kwintylian: „Nie wyobrażajmyż sobie zatem ciągle, że najlepsze jest dopiero to, na co wpaść nie możemy, bo w takim razie musielibyśmy całkiem zamilknąć, gdybyśmy sądzili, że tylko to by należało mówić, czegośmy jeszcze nie zdołali wymyślić”5. Dla Arystotelesa natomiast jest to zrozumiałe samo przez się, łącząc^ię—z--dpktryną-^prawdo-^ podobieństwa. Brak całkowicie oryginalnego słowa jest po prostu wymogiem skutecznej mowy. O niej zaś wyrokuje jedynie publiczność6.
Schematy perswazyjne, „materiały znaczące” — owe gotowe dowody, które je zaopatrują, to jednak nie wszystko. Operacja inventio mieści w sobie również to, co mo55na nazwać logicznym uporządkowaniem materiału, jego metodycznym opracowaniem. Wypełnione schematy perswazyjne podlegają modelowaniu poprzez skonfrontowanie ich z matrycą topiczną. Matryca topiczna, „siatka pustych form” — miejsc, przedziałów, stacji, jest w istocie kwestionariuszem pytań, które zdaje się „materiałowi znaczącemu” (quis, c/uid, ubi, ąuibus auxiliis, cur, ąuamodo, quando). W ten sposób „materiał znaczący” zostaje usystematyzowany i poddany rygorom teleologii poprzez osadzenie go w stosownych „miejscach matrycy, które wypełnione reifikują się”. Stają się stereotypami, gotowymi formulami, klasycznymi toposami. Konstytuują się- więc w pewną wspólną oratorowi i publiczności rezerwę; ,sam. 'żal fakt czerpania z niej jest najlepszym krokiem, na drosfze do ich wzajemnie1 skutecznego porozumienia się.
Skuteczne porozumienie jest również fundamentem drugiej wielkiej operacji retorycznej — dispositio. Jest ona nierozerwalnie związana z działalnością in-wencyjną (stąd też w klasycznym dyskursie retorycznym nie spotyka się zbyt często oznak wyraźnej granicy) Sł i do pewnego stopnia stanowi jej „naturalne” przedłużenie. Najogólniej chodzi tu o-układ wielkich części wypowiedzi, uporządkowanie i zgrupowanie materiału w zwarte bloki funkcjonalne — stąd też wytwarzana na podstawie tej operacji jakość uczestnicząc już w porządku samej wypowiedzi (tekstu) staje się jej elementem strukturalnym. Operacja dispositio opiera się zasadniczo na czystej technice 7 8 9 10 i tym bsgwątpienis należy tłumaczyć mnogość enumeracji i podziałów, jakich W jej obrębie dokonuje klasyczny dyskursretótyćżny, Nawiasem mówiąc byty one niętięhron-nym efektem praklycyzowania się retoryki jako dyscypliny i dostosowywania jej do wymogów metodyki pedagogicznej. Za najbardziej przejrzysty uznać więc trzeba czteroczęściowy podział arystotelesowski obejmujący wstęp {feSil4 diwnjf mdyrai^ponfirmatiOf epilog (ępiłogus). Podział ten — jafcżutjważpno 45 m ma charakter wybitnie fuiikcjonainy: dwa skrajne bloki mają „nieść” apel do ueżttc publiczności (ariidtrts impeilerp), dwa śBOdkowe żal apel do umysłu, intelektu- (rem doccre). Strukturą wypowiedzi — następstwem jej wielkich części rządzi więc po-źliwu (po arystotelesowskoj psychologia publiczności. Model proponowany przez Stagirytę, w którym dwa fragmenty „namiętnościowe” tworzą rzec by tn#».a medialną dla wielkiego bloku dowodzącego,
jest bowiem racjonalizacją najbardziej ogólnego i do dziś skutecznego mechanizmu oddziaływania na publiczność. Apelowanie „namiętnościowe” (wo-Iitywne, emocjonalne) — jakakolwiek by była jego forma — jest bowiem warunkiem sine qua non skutecznego oddziaływania: blok dowodzący, nie poprzedzony, jak również nie uwieńczony „namiętnościowym” apelem, jest w istocie niefunkcjonalny*. Przykładem, choć zapewne nad wyraz skrajnym tego mechanizmu, może być oddziaływanie demagogiczne, w którym rola apelowania „namiętnościowego” jest tak duża, że blok dowodzący praktycznie zanika, sprowadzając się w istocie do schematycznego „dowodu prawdziwości” apelu „namiętnościowego”11.
Klasyczny dyskurs retoryczny waloryzuje jednak wyraźnie blok dowodzący, gdyż to właśnie tu winien się mieścić materiał „odkryty” przez działalność inwencyjną. Tak więc po wstępie obejmującym dwie stałe struktury (captatio
57 Pisze o tym szczegółowo Kwintylian (Kształcenie mówcy, ks. X, rozdz. 1, s. 245 -299).
Por. A. Compagnon, La seconde niain ou le travail de la citation, Paris 1979, s. 15— 45.
• Op. cii., s, 25-26.
4,1 Por. Barthes. op. cii., s. 206.
Kwintylian, Kształcenie mówcy, ks. X, rozdz. 3, s. 314.
Por. Barthes, op. cii., s. 198.
4-ł Por. Lichański, op. cit., s. 238.
Por. Zumthor, op. cit., s. 237.
Por. Barthes, op. cit.,- 213—214.
Por. A. Ross, Argumentacja i perswazja, [w:] Metaetyka, wybór i oprać. I. Lazari-Pa-włowska, Warszawa 1975, s. 168.
Por. Burkę, op. cit., s. 229.