Derrick de Kerckhove
mat kolektywnego punktu widzenia zastanego porządku religijnego, zastępując go prywatnym punktem widzenia: „moim i twoim".
Konsekwencje polityczne przeciwstawiania się autorytetowi i reformowania przedstawień są dziś mniej niebezpieczne, lecz nie mniej pilne. Galileusz został uwięziony za wykazanie, że Ziemia nie jest centrum wszechświata. Boissonnet nie będzie ścigany, jeśli powie za Alfredem Korzybskim, że „mapa nie jest terytorium". Świat Galileo nie jest sferą; jest owalną, dwuwymiarową mapą holograficzną planisfery z większą ilością sprzeczności niż rozwiązań dotyczących rozbieżności perspektywy, punktów widzenia, kątów, kolorów, dróg dostępu, wyzwalaczy interaktywności i całej gamy efektów fragmen-tacji, aż po metody zastosowane do budowania sekwencji holograficznej. Kolejna sekwencja, obejmująca dwa teleskopy z pleksiglasu, zatytułowana lei i La, kończy się dosyć dosłownie „nigdzie" (nulle part — to słowa widoczne na hologramie). Sekwencja ta daje do zrozumienia, że żaden z dostępnych obrazów nie przedstawia w sposób adekwatny niczego, że są one po prostu metaforami reprezentującymi coś, co jest jedynie kolekcją wszystkich naszych reprezentacji. Wszyscy rozwinęliśmy w sobie zawężone widzenie — nauka i technologia także — a to, co kontemplujemy jest wizją złożoną jedynie ze zbioru zawężonych spojrzeń. A propos innej instalacji — Refaire le Monde, Boissonnet mówi:
Wszystkie nasze wzorce myślenia, zachowań czy wiedzy mają tendencję do rozpływania się w postmodernistycznym pomieszaniu, nawet wzorzec naszej planety zaczyna przyjmować wygląd niepewny, kruchy, rozedrgany. Czyż po konsyliach wielkich druidów tego świata, po Globalnym Szczycie nie mówi się o „przebudowaniu", „naprawie", „odzyskaniu" tej Ziemi? Od nowa wynaleźć, odbudować, przemodelować czy odtworzyć to, co stanie się naszym „Rajem utraconym".34
I dodaje jeszcze, choć to może dziwaczne: „I po co się przejmować, skoro błądzenie jest rzeczą ludzką?". Można by pomyśleć, że artysta zrezygnował z całego tego procesu, ja jednak skłonny jestem widzieć w jego dziełach więcej nadziei niż beznadziei. '
Podczas gdy Galileusz wprowadził relatywizm osobistego subiektywizmu do skrajnie monoteistycznego świata, Boissonnet chce odnaleźć zunifikowaną świadomość zbiorową, która wykracza ponad relatywizm poszczególnych punktów widzenia. Artysta w podobny sposób, lecz dla innych celów, zwraca uwagę na względną wielkość i niepewność istnienia tej planety oraz
34 Być może wcale tak nie jest, biorąc pod uwagę fakt, że na szkle, które podtrzymuje fotografie Ziemi, wyryto łacińskie słowa, które wyświetlane są w sekwencji (tym razem innej) na podłogę przed każdą płytą.
78 na trudności, które spotykamy, gdy przychodzi nam ją opisać i na fragmentaryczny charakter naszych przedstawień. Jednak Boissonnet nie chce, byśmy skrywali się w prywatnych światach. Chce dotrzeć do nowej świadomości włączającej, w której uznamy granice naszej własnej wyobraźni i nauczymy się tolerowania wyobraźni innych mieszkańców tego kruchego cudu.
Ten nowy sens nie objawia się w samym Galileo (1993)/ lecz jedynie w połączeniu z Gają (1992). To, co mogło umknąć naszej uwadze, to fakt, że obie części La conscience des limites tworzą sekwencję35. Dopiero po odrobieniu lekcji Gai można w pełni docehić, co Galileo ma nam do powiedzenia. Galileo jest zewnętrznym brzegiem Gai. To, czego potrzebujemy, to być może trzecie dzieło, które byłoby powrotem do eksploracji subiektywności wewnątrz tego ogromnego królestwa rzeczywistości.
W tym i w innych dziełach Boissonneta (takich jak Refaire le Monde, w serii Reconstruction, Raz-de-Terre, II serait une fois, a także w innych) odbywa się rzeczywista próba odwrócenia relacji zawartości {contenu/contenant) między człowiekiem a planetą. Odnajdujemy w nich ponadto inne charakterystyczne cechy, pokrewne z dziełami artystów innej dziedziny sztuki — sztuki komunikacji. Artystów, takich jak: Kit Galloway czy Sherrie Rabinowitz, Tom Klinkowstein, Stephan Barron, Don Foresta, Hiroshi Ishii, Jeffrey Shaw, a do pewnego stopnia także Fred Forest; oraz myślicieli i konceptualiza-torów, takich jak Roy Ascott (choć przypisać należy go również do pierwszej grupy), Pierre Levy, Jean-Marc Philippe, Howard Rheingold, Steward Brand, Lynn Margulis, Jod de Rosnay, Peter Russell, Frijthoff Capra, Theodor Roszak i rosnącej liczby innych ludzi. Wielu z nich funkcjonuje w Internecie. Dzielą oni z Boissonnetem planetarną wrażliwość, lecz nie dają się złapać w pułapki i łatwy mistycyzm New Age. Wszyscy są bojownikami, gdy chodzi o korektę naszej percepcji rzeczywistości. Główna różnica polega oczywiście na tym, że dzieła Boissonneta są instalacjami, to znaczy przedmiotami i przedstawieniami, które zawierają dominującą tendencję kognitywną (cognitive bias), podczas gdy sztuka komunikacji opiera się na perfomansie, czyli na gestach dynamicznych, które wymagają odpowiedzi somatycznej od widza/uczestnika/słuchacza.
Gdy pierwsi ludzie na Księżycu kontemplowali ze swojego statku kosmicznego Ziemię, opisywali poruszające uczucie głębokiej przynależności, może miłości lub przynajmniej dominującego uczucia fundamentalnej jedności Planety. Astronom Fred HoyJe powiedział: „Gdy tylko dostępne będzie pierw-
35 W końcu Boissonnet jest Francuzem, duchem kartezjańskim I metodycznym. Nic dziwnego, że lubi sekwencje.
Kody McLuhana 79
SM
tOiŁi.
'
.!
sze zdjęcie Ziemi z zewnątrz, pojawi się nowa idea, potężniejsza od jakiejkolwiek w historii". Raz jeszcze (podobnie jak w czasach renesansu) artyści i podróżnicy koncentrują swoje siły, by dostosowywać reakcje psychologiczne zwykłych ludzi do nowych, dominujących warunków epoki. Podczas gdy dawni artyści i dramaturgowie pomagali w rozwijaniu nowego postrzegania nas samych w przestrzeni —■ współcześni artyści, tacy jak Boissonnet, umożliwiają dostęp do nowych warunków przestrzennych, do naszej Planety.
Tłumaczenie: Grzegorz Kozłowski oraz Anna Maj i Michał Derda-Nowakowskl
Derrick de Kerckhove
Marshall McLuhan mówił: „Jeśli chcesz zostać dobrym prorokiem, nie cme-powiadaj nigdy czegoś, co się jeszcze nie zdarzyło". Tendencje przyszłości da się często odczytać w błahych, lecz nowych faktach. Na przykład moja przyjaciółka, zabłąkana w Second Life — tym trójwymiarowym cybermre-ście, które liczy dziś ponad cztery miliony mieszkańców, czy raczej awata-rów, wirtualnych reprezentantów prawdziwych operatorów — była zaczepiana przez podejrzane awatary, które pod pretekstem oferowania jej orać/ w tym wirtualnym świecie, gdzie pieniądze są prawdziwe, proponowały re: stworzenie awatara prostytutki. Paradoksalny erotyzm rozwijać się beczie według zasad wtórnego zmysłu dotyku: zgoda, aby mój awatar poddawał się pieszczotom innego awatara, nie jest jedynie nowa i oryginalna odmianą fetyszyzmu, lecz zawiera także telezmysłowość, która nie należy jedynie do świata wyobraźni.
Inna moja przyjaciółka skarży się, że jej córka opublikowała intymne fakty dotyczące życia rodzinnego w swojej witrynie w Facebook. Pojawia się nowa etyka przestrzeni publiczno-prywatnej, według której opowiadanie i publikowanie wszystkiego staje się normą wśród pewnych grup młodzieży. Światem relacji wirtualnych rządzą dwie tendencje, istnieją ludz»e, którzy chcą wszystko pokazać i wszystko powiedzieć oraz ich przeciwnicy, którzy wymyślają się lub wymyślają się na nowo na ekranie. Ludzie zagłębiają się w portalach spotkań obiektywnych (takich jak Second Life) albo w subiektywny sposób obnażają swoje ciała i dusze w MySpace lub YouTube. Cyfrowa osobowość — ta projekcja nas samych, ciągle wzbogacana danymi o najdrob-- ejszycn czynach i gestach — ma skłonność do coraz silniejszego wymyka r a s ę spod naszej kontroli.
wT. ccvr - -je—,- 5; ę obawiać, że w 2030 roku w Siec: znajdzie się wiece ~‘c ac c - as • pc"ćv.maru dc tych które sami posiadamy? Takie esc c~: 1 ~ ~ udzie są jed;.m:e elementami oęrcm-
” eCr ~ -r' “C”r r T*’ rZ SC — '"Cr ~~Z^ Z Sć — -p 2ZT-