tycznego psa. Podobno znaki rozrzucono są zresztą wokół Głazu Czarownicy w większej ilości, jakby w nerwowym pośpiechu telegrafowania, jakby powtarzano tu rozpaczliwie jakiś sygnał.
W hrabstwie Invemess wgłębienia takie nazywaj.) „śladami skrzatów", w Norwegii noszą one miano „końskich kopyt". Skały w okolicach Clare w Irlandii poznaczono są odciskami pozostawionymi według miejscowych legend przez mityczną krowę („Folklore", 21-184). Pewien starożytny chiński przekaz, mówi, żo na kamiennym dziedzińcu jednego z chińskich pałaców jogo mieszkańcy odkryli pewnego ranka wgłębioń przypominających ślady kopyt wolu. Uznano wówczas, żo są to ślady diabła („Notes and Quorics", 9-6-225).
Rozdział XVI
Hordy aniołów. Istoty zbite w masy jak chmary dusz, jak gęsto obłoki zmieszanych tchnień duchowych, malowanych tak często przez Gustawa Dore‘a.
Może się jeszcze okazać, żo Droga Mleczna jest kompozycja nztywnych, zamrożonych i ostatecznie zawieszonych w doskonalej nieruchomości aniołów. Aniołów, któro osiągnęły absolutni) harmonię.
Będziemy jeszcze mieli dane na temat małych Dróg Mlecznych poruszających się żwawo w przestrzeni, dano o chmarach iiniolów, które nie osiągnęły jeszcze stanu zamrożenia w absolucie i wciąż prowadza dynamiczna egzystencję - czyli egzystencję niższego rodzaju. Osobiście podejrzewam, że gwiazdy utnie sa rzeczywiście stale i że nieznaczne ruchy, które z nich wykryto okażą się iluzja. Uważam jo za byty absolutne, pogrążone w boskim, kontemplacyjnym bezruchu. Ich mruganie jest /.łudzeniem. Myślę toż, żo wkrótce po śmierci Leverriora /ostanie odkryta nowa gwiazda. Przypuszczam również, że Drogi Mleczne niższego czyli dynamicznego rzędu były już często obserwowano przez astronomów. Oczywiście może się leż okazać, żo zjawiska, którym poświęcimy kilka następnych stron, nie sa nawet odrobinę anielskie. Jak bowiem przystało na istoty żyjące w mroku macamy sobie dookoła, żeby sprawdzić co ewentualnie możemy uznać za nasza tak zwana wiedzę. Nioktó-le z naszych danych wskazują na istnienie korpulentnych i zadowolonych z siebie turystów, podróżujących dla leniwej, gnu-śnoj przyjemności po różnych zakątkach przestrzeni międzyplanetarnej, mamy toż jednak dane o innych, chudych 1 głodnych, krążących niespokojnie w poszukiwaniu łupu. Przypuszczam, że tom, w międzyplanetarnej przestrzeni pojawiają się również czasami wodzowio, super-tamerlanowio, stający na czele zgłodniałych hord kosmicznych niszczycieli,, które już nieraz ładowały na Ziemi, niszcząc cywilizacjo odległych opok,
161