bault mini on jeszcze pięć następnych obsorwncji tajemniczego obiektu. Studiując później wszystkie te przesunięcia obiektu no tle słonecznej tarczy obliczył on elementy orbity Wulkana i jego okres obiegu wokół Słońca, który miał wynosić dwadzieścia dni. Najlepszy zaś czas dla ponownych obserwacji miał nadejść w 1877 r., a dokładniej 22 marca. Miał to być zatem kolejny tryumf teoretycznej astronomii. Nic zatem dziwnego, żo gdy dzień len nadszedł, cały astronomiczny świat stal na palcach, celując nosami w niebo. Data została przecież wyznaczona tak autorytatywnie. Nawot papież nie ogłosił nigdy niczego z większą stanowczością.
Nie mówiąc o przygotowaniach, jakie miały miejsce przed owym wielkim w dziojach astronomii dniem. Dla Królewskiego Astronoma w Anglii było to najdonioślejsze wydarzenie w życiu: zawiadomiono obserwatorów w Madrasie, Sydney, w Nowej Zelandii, umówiono się z obserwatorami w Chile i w Stanach Zjednoczonych. Pan Struve przygotowywał obsorwację na Syberii i w Japonii. Jednym słowem - obstawiono cały świat.
Nadszedł 22 marca 1877 r.
I nic.
Nic absolutnie. 13ylo w tej porażce nawet coś patetycznego. Gdyby zresztą ktoś wątpił w szczerość Leverriora to przypominamy tu. czy ma to jakieś znaczenie, czy nie, że astronom ów zmarł w kilka miesięcy później.
Myślę jednak, żo możemy już powrócić do sprawy Monstra-tora. 9 sierpnia 1762 r. pewien francuski astronom, pan do Rostan, dokonując pomiarów wysokości Słońca w Lozannie, ujrzał na tarczy słonecznej duże, wrzecionowato wydłużone ciało, przosuwająco się z szybkością o połowę mniejszą niż szybkość zwykłycli plam słonecznych. Obiekt ton zniknął dopiero 7 września, po osiągnięciu przociwległej krawędzi tarczy słonecznej. W związku z jogo wrzecionowatą formą można by myśleć o jakimś super-zoppelinie, jednakże inne szczegóły, dostrzeżone w czasie obserwacji, zdają się wskazywać na to, że był to świat sam w sobie; nie tylko bowiem ciało było nieprzezroczyste, lecz także miało coś w rodzaju mglistej otoczki, mogącej stanowić atmosferę („Annual Register”, 9-120). Zanotowano toż, żo inny astronom, obserwujący w tym samym czasio Słońco z Paryża, nie zauważył na jogo tarczy nic nadzwyczajnego. Jednakżo kolejny obserwator, pan Croste, obserwujący Słońce z miejscowości Sole, około 60 kin od Lozanny, widział również i opisał podobną, wrzecionowatą formę, podając nieco inną grubość niż
ISO
inni ilu Rostans. Najważniejsze jednak, że panowie ci widzieli 4 ihv (iliiokt nie w tym samym, lecz w różnych miejscach tarczy uldliecznej. Mamy więc paralaksę, a po uwzględnieniu niewi-11mi /ności obiektu z obserwatorium w Paryżu - wielko parala-jlig Tak więc przez prawie cały miesioc późnym latem 1762 r. iImAii, nieprzezroczyste ciało o wrzecionowatym kształcie przo-Miwido się na tle słonecznej tarczy, jodnak w odległości tak wielkiej od Słońca, żo widoczne było tylko z niektórych miejsc nu Ziemi. Autor relacjonujący tę historię w „Annual Register” inńczy słowami: „ Nie znamy na niebie niczego, co mogłoby limu pomóc w wyjaśnieniu tego fenomenu”. Myślę, że nie był nu nieuleczalni) ofiaro nałogu wyjaśniania.
Dla nas zaś josl to - lub może być - Monstrator. Mamy zre-•>/ti| więcej podobnych obsorwacji, właściwie jest to nawet spoin kolekcja - zapisanych i zapomnianych.
Dwa ciała, przecinające wspólnie tarczę Słońca, obserwował .'0 lipca 1819 r. pan Gruthison. Inny obiekt, podobny do „Wul-fiuia”, przesuwał się na tle Słońca w 1847 r., obserwowany przez dwóch astronomów. Scotta i Wraya. („Naturo", 14-469). Niemalże identyczny obiekt widzieli również 12 marca 1849 r. astronomowie Hind i Lowe („L'Anneo Sciontifiąue", 1876-9). Nieznany obiekt wielkości Merkurego przosuwal się na tle tarczy słonecznej 29 stycznia 1860 r. Obserwatorami byli F. A. R. Russell i cztory inno osoby („Naturo”, 14-505). Inny znów astro-noin-amator, pan Coumbray z Konstantynopola, pisa! do l.morriora, żo 8 marca 1865 r. widział czarny, bai'dzo wyraźny punkt, przechodzący przed tarczą Słońca. Punkt ten wyodrębni! się z plam słonecznych tuż przy krawędzi tarczy i w ciągu czterdziestu ośmiu minut dotarł do krawędzi przeciwległej. Obserwacja ta została przez Levorriora zignorowana, gdyż jego obliczenia przowidywały dla „Wulkanu" szybkość czterokrotnie większą („L’Annee Sciontifiąue", 1865-16). Kolejne obserwacje takiego obiektu miały miejsce w Londynie w 1871 i w 1873 r. oraz w Berlinie w 1876 r.
Ogólnie było ich zresztą znacznie więcej. Listę dwudziestu przypadków podobnych do obsorwacji pana Lescarbault opublikował w 1872 r. niemiecki astronom Wolf.
Benjamin Scott, przedstawiając swoją obserwację w londyńskim „Timesie" z 10 stycznia 1860 r., pisze jak to latem 1847 r. zobaczył w szkłach swojego teleskopu ciało wielkości Wonus, które przesuwało się powoli na tle słonecznej tarczy. Niepewny świadectwa swoich własnych zmysłów zaczął gorączkowo roz-
i 151