92 (50)

92 (50)



Rozdział XVIII

Międzyplanetarni kłusownicy. Trójkątne cienie. Dziwne światło na Woburn Square

W tradycyjnym metafizycznym myśleniu zwykło sig rozróżniać dwa główno składniki rzeczywistości -substancjo duchowe i substancjo fizyczni), czyli materio. dajac substancji duchowej znaczenie wyższo i dla ludzkio-go istnienia bardziej niezbodne. Natomiast w prezentowanym przez nas sposobie pojmowania świata, który nie jest istnieniem, lecz niby-istnieniom, czymś co usiłuje zaistnieć, ale nigdy i w żadnym ze swycli form celu togo nie osiaga, to co niematerialne materiąlizuje sio nieustannie i nic w gruncie rzeczy nio jest materialne lub niematerialne. Wszystkio obiekty i substancje, wszystko, co jawi sio jako rzeczy, łudząc swa materialno-ścia; wszystkio myśli i idee i to, co jawi sio jako docliowo zjawiska jost tylko w gruncie rzeczy jakimś stopniom przybliżenia do jednego lub drugiego końca skali. Ostatecznym zaś colom ko-smicznoj ambicji jest moim zdaniem bezruch i chłód; przeobrażenie sio ulotnego i eterycznego, zmiennego i pozbawionego równowagi, w stało, solidne, wieczyście zrównoważono, nioru-chome. Pozytywizm to purytanizm. Gorąco jost złom. Nio bez przyczyny piekło wygląda jak rozżarzony do białości piec. Ostateczno Dobro to Absolutny Lodowaty Bezruch, boska Antarktyda z zamarzniętymi aniołami zamiast pingwinów. Jeśli zaś w każdym myśleniu zawarty jost jakiś piorwiastok osobisty, jakaś głęboka uczuciowa proforoncja, to w naszym myśloniu nio ulegamy urokowi arktycznemu piękna, lecz poci aga nas chaotyczny dynamizm i różnorodność form życia, jakio naszym zdaniom kłębi sie w niobie i na ziemi. Zdajemy sobie zatem w polni sprawo, że istota tej książki jest podkopywanie ortodoksyjnej wizji przestrzeni kosmicznej, czyli dawnego nieba, która swa doskonało-

(clą i matematyczną dokładnością ruchów miała się przeciwstawiać „dolnemu światu”, czyli ziemskiej niedoskonałości. Natomiast w naszym monistycznym ujęciu nio ma mowy o jakimkolwiek przeciwstawianiu. Ziemia i przestrzeń pozaziemsko mają podobno cechy, podobną chaotyczność i nieoznaczoność, a ponadto pozostają w stałych i różnorodnych kontaktach. Dlatogo będziemy teraz mówić o obcych przybyszach, o nieproszonych gościach składających nagło wizyty i o faktach, które zdają się na to wskazywać. Od razu też musimy wyznać, że nasze podejście będzie w dalszym ciągu równie bałaganiarskio i chaotyczno |nk w poprzednich rozdziałach tej książki, brakuje nam bowiem pozytywistycznego złudzenia jednorodności i porządku. Dobry pozytywista zobrałby wszystkio dane dotyczące jednego rodzaj-ku gości z Kosmosu, a wszystkio fakty wskazujące na ich różnorodność byłby spokojnie pominął, w imię - powiedzmy -oszczędności i elegancji swych toorii. Co do mnie, to nie jostom takim klasycyzującym estetą i myślę, że różnorodność odwiedzających Ziemię jest równa różnorodności odwiedzających więzienia i kościoły Nowego Jorku.

A teraz wróćmy do meteorytu z Dhurmsalli. Otóż przypuszczam, że latom i jesionią 1860 r. jakiś świat wisiał sobie spokojnie nad Indiami i żo to z niego coś spadło 17 lipca w Dhurmsalli. Cokolwiek to było zostało potraktowano z uporem jako meteoryt, że sam ulogłem tej perswazji przy pierwszym podejściu do owego zdarzenia. Jednakże później znalazłem w londyńskim „Timesie” z 26 grudnia 1860 r. artykuł Syoda Abdollaha, wykładowcy języka hindi na Uniwersytecie Londyńskim, który pisze, żo poprosił listownie swojogo przyjaciela w Dhurmsalli o dokładny opis tego, co tam spadło. Z odpowiedzi dowiedział się, że nio był to żaden meteoryt, lecz wielo obiektów „o różnych formach i rozmiarach, z których wiele przypominało zwykłe armatnie kule".

Czy zatem coś oddało tego dnia salwę nad Dhurmsallą, czy też były to obiekty, któro należało być może zbadać dokładnie w celu odkrycia jakichś znaków?

Musimy tu ciągle pamiętać o skłonności wszystkich zjawisk do mieszania się ze sobą, w ciągłości Międzybytu nic nie jest bowiem absolutnie odrębne i wyraźne, jeśli zatem jakieś wiolkio pojazdy z przestrzeni międzyplanetarnej wchodzą w ziemską atmosferę, to w najnaturalniejszy w świecie sposób muszą się one łączyć z różnymi zjawiskami atmosferycznymi, które je w ten sposób maskują przed naszym wzrokiem i ukrywają przed naszą świadomością. Obserwacje tych obiektów muszą się zatem mieszać z obserwacjami


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
84563 skanuj0049 (46) 50 Rozdział 4. Można zauważyć znaczne obniżanie się wytrzymałości na obciążeni
19790 skanuj0029 (92) 218 Rozdział 6. Język i mass media: znaczące płaszczyzny komunikacji 40-50 lat
skan4 (3) 50 9 ROZDZIALI dług ich ważności. Kiedy frenetyczni ekolodzy piszą alarmująco: „Natura um
Przechwytywanie w trybie pełnoekranowym 07 20095539 bmp 50 Rozdział 2. Narodziny mediów masowych p
IMG 73 (4) V R*. 2.15. Scbe CJ szeiciobok 1 mały rozdzielnicy w “Wadach w‘eloboków: a) trójkąt; b)
skan0031 92    ♦ ROZDZIAŁ 3Spróbuj! Czy dobrze myślisz? 1. Miasto Middleopolis ma od
Lalek4 50 Rozdział III stów gończych1 2, a 3 dni później w „Kurierze Lubelskim”, w artykule pod tyt

więcej podobnych podstron