130 Janina Abramowska
zjawisko staje się znacznie mniej wyraziste, a zakres jego występowania węższy. Dzieje się tak za sprawą zasadniczych zmian w koniunkturach. W literaturze dawnej rozkwitowi topiki sprzyjają silne, uświadomione i aprobowane związki z retoryką, przede wszystkim zaś zasada naśladowania45, która stanowi jedną z głównych dyrektyw twórczych tej fazy. W okresie przełomu romantycznego zmienia się zasadniczo pojęcie oryginalności, a w naszym stuleciu swoisty przymus nowatorstwa obejmuje już nie tylko nurty awangardowe, ale całą właściwie literaturę, co sprawia, że posługiwanie się topiką staje się czymś wstydliwym. Zmienia się zresztą w ogóle stosunek do tradycji i autorytetów, a w końcu pojawia się podejrzliwość wobec samego języka, wymierzona w szczególności we wszelkie formuły gotowe i ich zautomatyzowane użycie46. Relikty dawnej topiki są kamuflowane za pomocą zmienionej organizacji eloku-cyjnej, a jeśli występują jawnie, to w ramach różnego typu gier stylizacyjnych, które naruszają ich pierwotne funkcje utwierdzające. Równocześnie zagęszczają się i narzucają uwadze badawczej serie samopowtórzeń, ąuasi-topika autorska — wdzięczny przedmiot interpretacji psychologizujących.
Z drugiej strony jednak powstają i utrwalają się nowe serie toposów obsługujących nowe wielkie tematy ideowe, przede wszystkim temat irredenty i rewolucji. Niektóre z nich pochodzą z tradycyjnego arsenału, są jednak i nie znane wcześniej, rodzące się z niespotykanego przedtem, silnie dodatniego wartościowania postawy buntu i zemsty. W poezji powstańczej i rewolucyjnej możemy je znaleźć we wszystkich obiegach, także u wielkich poetów. Bierze się to ze wzmożenia funkcji im-presywnej i wynikającego z niej uproszczenia struktury wartości. Świat dzieli się na swoich i innych, istnieje konieczność
46 Zob. B. Otwinowska, Imitacja, [w zbiorze:] Problemy literatury staropolskiej, S. 2, Wrocław 1973.
46 Kultura topiczna zasadniczo opiera się na założeniu, że porządek słów stanowi ścisły odpowiednik porządku myśli. Lingwinizm ze swoim upartym demaskowaniem językowego stereotypu i ze swym dążeniem do stworzenia poezji nieprzekładalnej znajduje się na przeciwnym biegunie.
stworzenia wyrazistego obrazu przeciwnika, a nawet dwu przeciwników: wroga-kata i tych wszystkich obojętnych, którzy chcą uniknąć udziału w walce, a którym zarzuca się gnuśność, tchórzostwo i zdradę.
Znacznie słabiej uchwytne jest zjawisko topiki na terenie liryki „prywatnej”. Np. dawna topika miłosna zostaje całkowicie zarzucona w związku z przewagą konwencji szczerości, silniej nawiązującej do języka komunikacji potocznej i reguł zachowań życiowych. Ale i tutaj topos dochodzi do głosu w tekstach popularnych, w szczególności melicznych.
Generalnie rzecz biorąc, na korzyść kultury topicznej działają ciągle te same czynniki: przewaga funkcji impresywnej oraz szeroki adres odbiorczy. Chęć pozyskania masowego odbiorcy, zmobilizowania go do określonego działania lub choćby poruszenia jego wrażliwości skłania do przywoływania w szerszym zakresie owych obszarów wspólnych: ustalonych wartości, dobrze znanych symboli i wypróbowanych stereotypów.
Zaprezentowana tu koncepcja toposu wiąże się z przeniesieniem całego zagadnienia na płaszczyznę poetyki, przede wszystkim poetyki historycznej. Nie znaczy to jednak, że przestając być metodologicznym wytrychem, topos tak rozumiany przestał być „miejscem wspólnym” — jeśli nie kierunków, to przynajmniej metod badawczych.
Tak więc, po pierwsze, wnioski z istnienia topiki wyciągnąć musi praktyka interpretacji. Jak próbowałam wykazać, użycie toposu w tekście jest w pewnym stopniu zautomatyzowane. Można powiedzieć, że jest on stosowany, podobnie jak przysłowie w komunikacji potocznej, niejako na ograniczoną odpowiedzialność użytkownika. Dlatego sąd „topiczny” wbrew jego arbitralności traktować trzeba ze szczególną ostrożnością przy określaniu całościowego sensu utworu, a tym bardziej przy próbach rekonstrukcji systemu przekonań autora.
Zarazem jednak śledzić trzeba rozmieszczenie i częstotliwość występowania określonych toposów, istnieją bowiem toposy-klu-cze odsłaniające najistotniejszy element, a nawet zasadę świato-