i pozostało po nich jedynie odczucie czegoś znajomego, czegoś, co kiedyś (przed zranieniem) było mi dobrze znane.
Jak z tego wynika, po zranieniu zapomniałem bardzo wiele, zapomniałem wszystkiego, czego uczyłem się bez przerwy przez okrągłe czternaście lat!”
I tak przez wiele lat ciągnie się walka o każde słowo, którego nie może odnaleźć uszkodzony mózg, o ograniczonych możliwościach, a co jest niezbędne do porządkowania i przechowywania całych systemów pojęć pozwalających na odnajdywanie bez wysiłku potrzebnych słów...
Stąd też biorą się trudności: oto pojawia się potrzebne słowo, ale myśl przebiega już do następnego, a poprzednie już zniknęło i trzeba go ponownie szukać. To nie tylko ograniczenia i zubożenia — to utrata pamięci, a wraz z upływem lat nic się tu nie zmieni.
„Głowę miałem dosłownie zamkniętą ciężką pokrywą: z trudem otwierasz ją i wyjmujesz jedno słowo, a potem długo, całymi minutami i godzinami, szukasz słowa drugiego. I podczas gdy szukasz nowego słowa, to stare, z takim trudem wydobyte z pamięci, szybko gubi się, a często i cała myśl nagle znika gdzieś z pamięci...
I oto do dziś dnia — chociaż minęło już ponad 20 lat — ciągle jeszcze nie mogę od razu przypomnieć sobie określonych słów. A przecież już dawno powinienem był nauczyć się słów, które tysiące razy powtarzałem...
A ciągle nie mogę tego osiągnąć”.
W kręgu niezrozumiałych słów i nie wypowiedzianych myśli
Jak wiadomo, na mowę składają się pojedyncze słowa, które łączą się w całe zdania, wypowiedzi, przekazy pojęć i złożonych myśli. A jak wyrazie ogólną myśl, jeżeli na zrozumienie każdego słowa potrzeba czasu, jeżeli jego istota nie od razu dociera do świadomości, jeżeli zrozumiane przed chwilą słowo zostaje zapomniane w momencie, kiedy przechodzi się do następnego, jeżeli myśl również gdzieś się gubi i znika?
I nasz autor pamiętnika, gdy słucha tego, co do niego mówią, czy też radia, gdy próbuje zorientować się w treści całego opowiadania, znajduje się jakby w kręgu oddzielnych obrazów, nie powiązanych z sobą, rozbitych na cząstki, wymagających rozszyfrowania, które w końcu pozostają i tak nie rozszyfrowanymi...
„Kiedy słucham choćby krótkięj wypowiedzi mojej matki, to i tak nie udaje mi się uchwycić i zrozumieć tego, co w niej najważniejsze. Łapię pierwsze lub ostatnie słowo i staram się pojąć jego sens, a równocześnie zapominam wszystkich pozostałych...
Siedzę w sali, słucham opowiadań i oglądam inscenizację przedstawienia objazdowego teatru. Oto jeden z aktorów opowiada coś, a wszyscy wokoło się śmieją.
I ja śmieję się widząc, że wszyscy to robią, ale z czego się śmieję, nie wiem. Niczego nie zrozumiałem z monologu, a naprawdę szczerze roześmiałem się tylko wtedy, kiedy aktor zatoczył się i upadł udając pi-janego.^ Ale w ogóle nie jestem w stanie uchwycić od
137