rzy, po czym przydzielono mi odpowiedniego lekarza i włączyłem się w rytm sanatoryjnego życia! I oto już tu mieszkam. Sanatorium podoba mi się: nieopodal jest widoczny piaszczysty brzeg morza, które nawet przy nieznacznym wietrze burzy się i faluje!
Wydaje mi się, że powietrze jest absolutnie przezroczyste — nie ma tu bowiem ani śladu pyłu. Przez obłoki przebija się światło słoneczne, ale nie przygrzer wa silnie, jak dzieje się na ogół w głębi lądu. Po przy-jeździe do sanatorium nie odczuwałem ani zimna, ani też upałów, co sprawiało mi dużą ulgę”.
Obrazy przeszłości wyłoniły się z niezwykłą wyrazistością ze wszystkimi szczegółami i tylko dzięki temu mógł pisać swój dziennik. Ale kiedy próbował świadomie, samorzutnie coś sobie przypomnieć, to nic z tego nie wychodziło.
Początkowo było .mu ciężko: słyszy nazwę przedmiotu, ale nie jest w stanie go sobie wyobrazić. A za obrazem, który wyłaniał się z wielkim trudem, nic się nie kryło, nie był on powiązany z żadną informacją.
„Profesor wymawia słowo «kot» albo <;pies» i' pyta: «No co, Lowa, wyobrazisz sobie psa z oczyma, uszami... Widzisz go?»
A ja nic, nie mogę sobie wyobrazić ani psa, ani kota ani innego zwierzęcia. Wiem, co oznacza słowo «pies» — kiedyś widziałem psa, ale po zranieniu nie mogę go sobie wyobrazić...
Jeżeli chcę zobaczyć jakiś obraz — czy to mając oczy otwarte, czy zamknięte — to nie udaje mi się, nie mogę wyobrazić sobie ani człowieka, ani zwierzęcia, ani też rośliny. Czasem mam uczucie, jakbym coś
widział, coś nieokreślonego na kształt obrazu, który szybko znika. A tak normalnie to widzę przed oczyma jakieś kropki i gwiazdki...
Próbuję przypomnieć sobie, wyobrazić sobie twarz mojej matki lub którejś z sióstr, ale jakoś nic z tego nie wychodzi, ich obraz nie wyłania się z mojej pamięci. Kiedy jednak wchodzę do domu i widzę znajome mi twarze matki i siostry, to poznaję je natychmiast. One bardzo ucieszyły się z mojego powrotu, zaczęły mnie ściskać i całować ze łzami w oczach, ja jednak nie mogłem ich pocałować, bo zapomniałem,-jak się to robi, a matka płakała tuląc mnie do siebie.
Płakała tak ze szczęścia, że syn jej powrócił, ale płakała też i z żalu, że powrócił z rozbitą głową, a o drugim synu brak wieści i to od początku 1941 roku, to znaczy od momentu wybuchu wojny.
Potem zaczęły się rozmowy, wypytywanie: «Jak dojechałeś?*, «Co słychać?*, a ja próbuję coś odpowiedzieć, ale nic mi nie wychodzi. Coś tam mamroczę bez sensu. Zaczynam mówić, wymawiam jedno słowo, a innych potrzebnych mi słów w żaden sposób nie mogę sobie przypomnieć... Nie mogę zrozumieć, skąd wzięło się drzewo, z czego się składa i wszystko, wszystko, czego się dotknę, jest dla mnie tajemnicze i niezrozumiałe, nie mogę nic wymyślić ani zrobić niczego nowego. Stałem się całkiem innym człowiekiem, przeciwieństwem tego, czym byłem do czasu zranienia...”
Później było mu lżej. Pamięć jakby zaczęła powracać, wspomnienia z przeszłości stały się pełniejsze, barwniejsze, ale świat tak jak dawniej pozostawał zagadkowy, niewyrażalny, rozbity na części; to, co kryło się za każdym przedmiotem czy wrażeniem, ciągle pozostawało w zapomnieniu.
117