r
refleksję. Wszystko, co mówisz, świadczy o tym, że fizycznie jest bez zarzutu. Mówiąc górnolotnie, nie domaga jego dusza a nie ciało. O prawdziwej impotencji nic ma co mówić. Tak! Powinien się gwałtownie zakochać. To może mieć działanie cudu.
Pięknie. Tylko jak niby Paweł ma się zakochać, skoro boi się zbliżyć do dziewczyny. Na odległość? Przecież nie jest pensjonarką. Byłem wściekły. Czułem, że razem z Pawłem wpadłem w pułapkę. I pomyśleć, smutny głupiec, że kiedyś posądzałem go o obojętność dla płci pięknej. Trzeba było jego wzmocnionych gorzaleczką zwierzeń, żebym zrozumiał, co przeżywa. Zresztą, wstydził się chyba tych wyznań. Stosunki między nami stały się tak naprężone, że niemal nie do zniesienia. Nie mogłem doczekać się soboty, nie tylko ze względu na wolną chatę. Przed wyjazdem pożegnał się ze mną nadzwyczaj serdecznie.
— Przepraszam, mały, zachowuję się jak klima-ciotu-nia. Mam do ciebie pretensję o to, co sam ci nagadałem. Zapomnijmy o tym, staruszku.
Uśmiechnął się z pozorną beztroską. Złapał plecak, wędki i tyle go widziałem. Rzuciłem się do kuchni. Coś rai strzeliło do głowy, żeby przygotować wykwintną kolację dl3 mojej Beatki. Zacząłem się przywiązywać do maleństwa. O rudzielcu nie miałem nawet czasu pomyśleć. Zdaje się, że zamiast Pawełka wpadłem ja. Coup de foudre... Dobre sobie...
Pizza spaliła się na kamień. Akurat dziś moja dziewczyna postanowiła zadebiutować w mini. Nawet nie miałem pojęcia. Że ma tak zgrabną pupkę, a wydawać się mogło, że nagłaskałem się jej do syta. Wrażenie było nieprawdopodobne. Ona zdjęła płaszcz, a ja spodnie. No i zapomni iłem na śmierć o kolacji. Uchodzę za cynika, a tu taka reakcja niewyżytego prawiczka.
W braku czegoś innego pałaszowaliśmy sałatki do nieboszczki pizzy, popijając Cabernetera. Chyba uderzyło mi do głowy, bo opowiedziałem jej o kłopotach Pawła, a ostatnio także i moich. Po przeżyciach ze mną miała ochotę uszczęśliwiać cały świat. Jej zdaniem wszyscy wokół powinni się kochać. Fizycznie i psychicznie — jak to określiła ze swoją cudowną naiwnością.
— Musimy mu pomóc — szczebiotała przejęta. — Takie nieszczęście. Biedny człowiek. I taki przystojny.
— No, uważaj — pogroziłem jej palcem — zresztą nie tresujesz lwów, ani nie masz łóżka na wulkanie.
— Ty żartujesz, a tu trzeba coś zrobić. Koniecznie.
— Nie widzę możliwości. Niby jak możesz mu pomóc. Masz koleżankę, z którą zbliżenie groziłoby śmiercią lub kalectwem?
Nie miała. Zmartwiła się tak bardzo, że musiałem ją pocieszyć, głaszcząc po jej nieprawdopodobnej pupce. Skończyło się to oczywiście w łóżku. Trzeba przyznać, że czas nam się nie dłużył. W niedzielę Beata ledwie zdążyła wyjść. Spotkali się przy windzie.
— Piękna jest ta twoja dziewczyna — powiedział, patrząc n i mnie smutno.
— Wszystkie moje dziewczyny są piękne — powiedziałem świadomy swojego nietiktu. Postanowiłam wyprowadzić go z równowagi. Może, gdy będzie odpowiednio wściekły, zapomni o tych swoich kłopotach. Złość może dać takie samo zapomnienie jak wielka miłość. Psiakrew, staję się tandetnym filozofem. No cóż, nic potrafiłem wymyśleć nic lepszego. Codziennie zasypyw -łem go idiotycznymi aluzjami. Opow-iadałem pikantne szczegóły o Beacie. W ogóle zachowywałem się jak lubieżny erotoman — gawędziarz. Paweł najpierw sprawiał wrażenie człowieka doprowadzonego do ostateczności. Potem uodpornił się. W jego życiu osobistym nie zaszła żadna korzystna zmiana. Przecież nie mógłby tego przede mną ukryć. I tak mój pseudogenialny pian spalił na panewce.
Poza tym jednym jedynym razem nie rozmawiałem
na ten temat z Beatą. Okazało się, że jednak nie zapomniała. W dodatku jej plan był lepszy od mojego. Któ-
— 29 —