zostawili mi coś do jc-dzenia?” — pomyślała przed pro-
fie.T. mieszkania i nacisnęła dzwonek.
— N;c masz kluczy? — usłyszała, gdy drzwi .się Otworzyły.— Co tak późno wracasz? Jesteśmy głodni!
Nie odezwała się. Zdjęła płaszcz i weszła do kuchni. Maż wrócił na tapczan. Dzieci, usłyszawszy, że matka jest w domu. przybiegły do kuchni, żeby ją przywitać.
— Pomożemy ci — powiedziały ciepło. — Pewnie jesteś zmęczona.
— A icy głodni. Przepraszam was bardzo. Zaraz będzie dobre jedzonko. Zobaczcie, co wam kupiłam na kolację...
Po godzinie Julia ponownie stała w kuchni, tym razem sama. Miała dużo czasu na intymny odpoczynek w swoim towarzystwie. W zlewne piętrzyły się brudne talerze. w torbach stały nic wypakowane zakupy, garki czekały, żeby jc wypełnić obiadem na dzień następny. Z pokoju dochodziło chrapanie męża, dzieci miały odrabiać lekcje...
,.Ta czarnulka z' laboratorium jest ładniutka" — pomyślała Julia i przypomniała sobie Renię, swoją pierwszą prawdziwą przyjaciółkę od serca. Zginęła dw?a lata temu w wypadku samochodowym. Julia dowiedziała się o tym przypadkowo, z gazety. Po wyjściu za mąż ich kontakty były luźne, sporadyczne. Ale przedtem...
Pamięta doskonale, jak się poznały. Miała wtedy 16 lat i Renia przyjechała na ferie z matką do Warszawy. Julia mieszkała wówczas w tym swoim wspaniałym, kochającym babińcu — z matką i dwoma ciotkami. Nigdy przedtem, ani potem nie widziała tak serdecznej, pełnej miłości atmosfery w żadnym ze znanych sobie domów'. Odwiedzała koleżanki i często obserwowała ich ojców —r szorstkich, antypatycznych, wymagających. Była świadkiem aikoholicznych szaleństw „panów stworzenia” i awantur. Znienawidziła mężczyzn, bała się ich. Wolała kobiety. Były milsze, serdeczniejsze, bardziej przyjacielskie...
Renta r. matką1 zatrzymamy się w ich obszernym nsie-
--zkaniu. Dziewczęta spały w jednym łóżku. Już pierwszej nocy Julia poczuła, że Henia podnosi jej nocną koszulkę i próbuje włożyć rękę między nogi. Nit zareagowała. Julia nie pamięta, czy wtedy coś się więcej wydarzyło, bo była zmęczona i szybko zasnęła. Następnego dnia Kenia powiedziała:
— Wiesz, bardzo cię lubię. Podobasz mi się Czy możesz być dla mnie mila?
A kiedy zostały same, Kenia pociągnęła Julię na duży fotel i poprosiła:
— Pocałuj mnie!
Julia nie miała nic przeciwko temu. Już kiedyś całowała się z koleżanką z klasy, gdy były na jakiejś szkolnej wycieczce i musiała spędzić z nią noc w jednym łóżku, bo organizatorzy żle policzyli uczestników. Nawet jej się to wtedy podobało. Tamta miała przyjemne ciało, delikatne ręce i gorące usta. Dała jej ogromnie dużo przyjemności. Potem już Julia nie miała podobnych okazji, a mimo swoich 16 lat nigdy nie całowała się z żadnym chłopcem. Zresztą w ogóle seks w żadnej postaci nie zaprzątał jej myśli...
Renia objęła ją czule. Pachniała świeżością swoich siedemnastu lat i dobrym mydłem toaletowym. Pocałowały się z żarliwą namiętnością. Potem Renia rozpięła Julii bluzkę i dotknęła jej piersi.
— Kocham cię — wyszeptała. — Tak cię pragnę!
— Poczekajmy do nocy — powiedziała Julia. — Zaraz wróci ciocia ze sklepu.
— Będziesz dziś chciała? — ucieszyła się Renia. — Jesteś wspaniała!
Tuliły się do siebie i dotykały swoich piersi, aż do chwili, gdy usłyszały stukot drzwi wejściowych. Pobiegły do łazienki, żeby doprowadzić się do porządku. Umyły w zimnej wodzie rozpalone policzki i lekko je 'przypudrowały, żeby zamaskować pałające rumieńce.
— Może wyjdziecie? — zaproponowała ciotka Marta.