ZAKUPY MO
Trwfh Miticjutiw wralo do sklepu pa-
pacrntczega. Pierwszy mówi:
— Poproszę icsijł w kółka...
Sprzedawczyni zdziwiona:
— Są zeszyły w linię, w kratkę i czyste, ale w kotka nie ma i nigdy nie było.
Na to drogi milicjant:
— Przepraszam za kofrgę, jest zmęczony i nie wie, co mówi™
— A pan, czego sobie życzy?
— Ja poproszę atrament do pierwszej klasy™
Sprzedawczyni spokojnie:
— Jest atrament niebieski, czarny, czerwony, zielony, ale do pierwszej klasy?
Na to trzeci milicjant do kolegów:
— I wy się dziwicie, żc ludzie się z nas śmieją?
A do sprzedawczyni:
— Przepraszam za kolegów... Czy są globusy?
— Są!
— To poproszę globus województwa gorzowskiego...
Pan Bóg przyjął na audiencji Kdhla, Mazowieckiego, Ryżkowa.
Kóhl spytał:
— Mój kraj jest bogaty, ale chciałbym, żeby ludzie żyli jeszcze lepiej, jak w Ameryce. Kiedy to nastąpi?
— Dopiero za trzy lata — odpowiedział Pan Bóg.
Kdhl odszedł zmartwiony, że tak długo trzeba czekać.
Mazowiecki spytał:
— Polska gospodarka jest w złym stanie. Kiedy będzie lepiej?
— Dopiera za 25 lat!
Mazowiecki rozpłakał się.
Wreszcie pyta Ryżkow:
— Panie Boże, kiedy będzie lepiej w Związku Radzieckim?
Pan Bóg nic nie odpowiedział, tylko zapłakał...
Nauczycie! pyta dzieci:
— Co to jest rarytas?
Padają odpowiedzi:
— Banany...
— Pomarańcze...
— Bulka z masłem i szynką...
Kiedy przychodzi kolej na Kazia, ten mówi:
— Tyłeczek szesnastoletniej dziewczyny.
Nauczyciel się zdenerwował:
— Jutro masz przyjść z ojcem!
Na drugi dzień Kazio przyszedł bez ojca i usiadł w ostatniej ławce.
— Dlaczego ojciec nic przyszedł i dlaczego usiadłeś w ostatniej ławce? — pyta nauczyciel.
— Bo tato pow iedział, że jak dla pana tyłek szesnastki nie jest rarytasem, to pan jest pedał i mam się od pana trzymać z daleka...
Małżeństwo stoi na chodniku i kłóci się zawzięcie. W pewnym momencie mąż woła:
— Uspokój się! Przecież ty się w ogóle nie
liczysz!
— Jak to ja się nic liczę?
Fo prostu nie liczysz się i zaraz ci to udowodnię...
Nadjeżdża taksówka, mąż zatrzymuje ją i pyta kierowcy:
— Ile zapłacę za kurs na Ursynów?
— Dwadzieścia tysięcy...
— A jeśli pojadę razem z żoną?
— Tyle samo... #
Mąż odwraca się do żony i mówi:
— No, sama widzisz!
Jasio wraca ze szkoły ze sztywnym palccro. Zauważa to dziadek i pyta:
— Co cl się słało w palec?
— Robiliśmy zabawki na choinkę i smarowałem palec klejem, żeby je lepić...
55