• WYSTAWIANIE OPINII I REFERENCJI
W 1936 r. w czasie zjazdu British Association for the Advancement of Science jeden z prelegentów stwierdził, że pewna firma amerykańska pierwsza wprowadziła do Anglii taką nowość: przy przyjmowaniu do pracy zaczęła wymagać świadectw o przygotowaniu fachowym kandydatów. Wcześniej to nie było praktykowane. Wystarczył list polecający osoby o u-stalonej reputacji.
Tylko dobra reputacja własna i osoby polecającej miała sens w życiowej karierze. Uniwersytety nie były nastawione tylko na kształcenie fachowców. Rodzice radzili się do jakiego uniwersytetu oddać syna, aby przebywał pod czujnym okiem wychowawców w trudnym okresie dojrzewania, nabrał dobrych obyczajów i nawiązał odpowiednie stosunki towarzyskie. Ktoś wystawiał mu później referencje przy podjęciu pierwszej pracy. Obecnie coraz więcej firm powraca do kryterium referencji, zwłaszcza w obsadzie średniej czy wyższej kadry menedżerskiej.
Amerykański Bank for Savings popiera system rekrutacji nowych osób z polecenia tych, którzy w firmie już pracują. Wprowadzający nowego pracownika otrzymują nagrody pieniężne po trzech miesiącach i po jednym roku pracy, o ile rekomendowany przez nich pracownik pozostanie w firmie. Wymieniony Bank zatrudnia ok. 50 % osób przyjętych tą drogą. Wszyst-
ko jest w porządku pod warunkiem, że udzielanie referencji traktowane jest z pełną odpowiedzialnością.
Nie tylko w naszym kraju, ale i w Stanach Zjednoczonych znane są przypadki, że referencje mają niską wiarygodność i rzetelność z powodu tzw. „współczynnika litości”. Chodzi o to, aby nie wystawiać pracownikowi opinii negatywnej.
Skutek jest taki, że najgorszy pracownik idzie z dobrą opinią do następnego pracodawcy, a my się rozgrzeszamy i zarazem cieszymy, żeśmy się go pozbyli.
• PODKUPYWANIE PRACOWNIKÓW.
Agencje Doradztwa Personalnego działające na całym świecie w ramach swoich czynności realizują tzw. head hunting czyli „polowanie” na dobrych pracowników. Można to czynić metodą podkupywa-nia. Zagraniczne firmy często korzystają z usług „łowców głów”. Uważają, że jest to jedna z szybkich i skutecznych metod zdobycia pracowników. Są one zresztą do tego przyzwyczajone w swoich krajach. Innego zdania są niektórzy przedstawiciele polskich firm, twierdząc, że nie stać ich na „walkę” o pracowników.
„Nie jestem w stanie przebić zagranicznej firmy. Zawsze będzie ona mogła zapłacić dobremu fachowcowi więcej niż ja” - mówi jeden z nich. Inny zaś
75