przykład: w epoce klasycznej zasada ciągłości istot jest implikowana przez klasyfikację gatunków według cech strukturalnych, i w tym sensie są one równoczesne. Ale dopiero wówczas, gdy ta klasyfikacja została podjęta, luki i braki mogły być interpretowane w kategoriach historii przyrody, ziemi i gatunków. Innymi słowy, archeologiczne rozgałęzienia reguł formacyjnych nie tworzą sieci równomiernie symultanicznej: istnieją związki, odnogi i derywacje czasowo neutralne, ale istnieją i takie, które implikują określony kierunek czasowy. Archeologia nie obiera więc za wzór ani i czysto logicznego schematu jednoczesności, ani linearnego i następstwa zdarzeń; pokazuje natomiast, jak krzyżują się ze sobą relacje, które muszą, i relacje, które nie muszą być sukcesywne. Nie należy zatem sądzić, iż system pozy- -tywności to figura synchroniczna, którą można dostrzec je- j dynie wtedy, gdy bierze się w nawias całość procesu dia- i chronicznego. Daleka od tego, by nie brać pod uwagę następstwa, archeologia ustala wektory czasowe de- ' r y w a c j i.
Archeologia nie zamierza traktować jako jednoczesne tego, co jawi się jako kolejne. Nie próbuje wstrzymać czasu i zastąpić jego strumienia zdarzeniowego korelacjami, co kreślą nieruchomy kształt. Zawiesza natomiast motyw następstwa rozumianego jako absolut — jako pierwotny i nierozerwalny łańcuch, któremu dyskurs miałby być posłusz-ny na mocy prawa swej finalności; zawiesza również motyw dyskursu obdarzonego tylko jedną formą i jednym pozio-mem następstwa. Zamiast tych motywów wprowadza anali- ; zy, które odsłonią zarazem różne formy następstwa, nakła-dające się na siebie w dyskursie (przy czym przez formy • należy rozumieć nie po prostu rytmy lub przyczyny, lecz właśnie same serie) i sposób, w jaki tak wyszczególnione } następstwa się artykułują. Zamiast trzymać się toku pier-J wotnego kalendarza, w stosunku do którego zostałaby usta- ! łona chronologia kolejnych lub jednoczesnych zdarzeń, chronologia krótkich lub długotrwałych procesów, chronologia 1 zjawisk chwilowych i permanencji, archeologia stara się pokazać, jakim sposobem może zachodzić następstowo, i na jakich odrębnych poziomach możemy znajdować różne od siebie następstwa. Ażeby stworzyć historię archeologiczną 3yskursu, trzeba zatem uwolnić się od dwóch wzorców, któ- > re nader długo narzucały swój obraz: od linearnego modelu ;
mowy (oraz, przynajmniej częściowo, pisma), według którego wszystkie zdarzenia następują po sobie kolejno, wyjąwszy przypadki koincydencji i nakładania się, i od modelu potoku świadomości, którego teraźniejszość zawsze ucieka ku otwierającej się przyszłości lub do zamykającej się przeszłości.
Choć brzmi to paradoksalnie, formacje dyskursywne nie opierają się na tym samym wzorze historyczności, co bieg świadomości i lineamość języka. Dyskurs — przynajmniej taki, jaki bada archeologia, to znaczy rozpatrywany na poziomie swojej pozytywności — nie jest świadomością lokującą swój zamysł w zewnętrznej formie mowy; nie jest to też język plus podmiot, który ma nim mówić. To praktyka, która ma swoje własne formy powiązań i następstwa.
Znacznie chętniej niż historia idei, archeologia mówi o cięciach, uskokach, przerwach, o zupełnie nowych formach pozytywności czy nagle przekształconych układach. Tworzyć historię ekonomii politycznej to. w sensie tradycyjnym, szukać wszystkiego, co poprzedzało Ricarda, wszystkiego, co mogło wcześniej zarysować jego analizy, stosowane w nich metody i główne pojęcia, wszystkiego, co mogło zwiększyć prawdopodobieństwo jego odkryć. Tworzyć historię gramatyki porównawczej, to odnajdować ślad — znacznie wcześniejszy od prac Boppa i Raska — pierwszych badań nad pochodzeniem i pokrewieństwem języków, to określać udział, jaki mógł mieć Anąuetil-Duperron w wytyczaniu obszaru języków indoeuropejskich, wydobyć na światło dzienne pierwsze porównanie, jakie poczyniono w roku 1769 zestawiając koniugacje sanskrytu i łaciny, cofać się, jeśli potrzeba, aż do Harrisa czy Ramusa. Archeologia postępuje odwrotnie: stara się kaczej rozplątać wszystkie nici, które rozciągnęła cierpliwość historyków. Mnoży różnice, 'zakłóca układ powiązań, usiłuje sprawić, by przejścia stały się trudniejsze. Nie próbuje dowodzić, że fizjokratyczna analiza produkcji przygotywywała analizę Ricarda; nie sądzi, by stwierdzenie, iż Coeurdoux przygotował Boppa, było trafne w jej własnych badaniach.
Co oznacza ów nacisk na nieciągłości? Prawdę mówiąc, jest
207