aież nie jest wolne od zarzutu. Zapis wskazań przyrządu pomiarowego nie może w dokładności wykraczać, jeśli ma być naukowo sensowny, poza granice błędu tegoż przyrządu, obejmuje tedy zawsze mniejszy lub większy przedział wartości liczbowych. Wybór nieskończonych możliwości w granicach tego przedziału nie jest, oczywiście, sprawą konwencji, ponieważ nie bywa w ogóle dokonywany i jest nieprawomocny: kto ma termometr notujący temperaturę w granicach błędu 1/100°, nie może notować wyniku w taki sposób, iż wpisze do niego dowolnie wymyślone cyfry do dziesięciu miejsc po przecinku, jako że zabieg taki jest po prostu pozbawiony naukowego sensu.
; Teoria weryfikacji cyklicznej też nie jest wolna od wątpliwości. Zwraca ona uwagę na niewątpliwy fakt, że żadne prawo naukowe nie da się efektywnie zredukować, na pewnym poziomie rozwoju wiedzy, do elementarnych jednostkowych spostrzeżeń ani odtworzyć całkowicie z ich pomocą wyłącznie. Jest wszakże zabiegiem antyhistorycz-nym wnioskować stąd, że w nauce mamy do czynienia po prostu z kontrolą wzajemną praw, wewnątrz koherencji wewnętrznej uznanej za kryterium ostateczne, i że pewne przynajmniej prawa muszą być niejako a priori przyjęte, aby inne mogły powstawać przez szukanie więzi logicznej. Jest wszakże niewątpliwe, albowiem cała historia nauki i techniki na tym polega, że przyrządy bardziej doskonałe i bardziej dokładne można produkować za pomocą przyrządów mniej dokładnych. Na pewnym poziomie rozwoju technicznego nie sposób zbudować złożone przyrządy beż użycia innych przyrządów również złożonych: nie wynika stąd, że historycznie niemożliwością jest zbudowanie, na przykład, reaktorów atomowych w warunkach, kiedy dysponuje się ina początku nieobrobionym kamieniem i kijem, skoro wiemy na pewno, że tak właśnie się stało faktycznie. Praca taka zajęła wprawdzie wiele tysięcy lat i pochłonęła mięśnie i mózgi milionów ludzi, stąd jej odtworzenie realne jest trudne do pomyślenia, nie skłania to atoli do przypuszczenia, że pewne przyrządy muszą być w sensie logicznym dane w gotowej postaci, nim inne przyrządy będzie się konstruować.
Konwencjonaliści w swojej krytyce opisywali pewien
rzeczywisty stan współczesnej im nauki, zwracając uwagę
na fikcję zawartą w przypuszczeniu metodologów, wedle której jakoby nauka tworzy się ciągle w jednokierunkowych przejściach od domniemanych „faktów” do domniemanych „praw indukcyjnych”. Wykazali ponad wątpliwość nieobecność „czystego faktu” w doświadczeniu naukowym i zwrócili uwagę na istnienie logicznych lub ję- . zykowych konwencji w gmachu wiedzy teoretycznej. Skrajne sformułowania, którymi się posługiwali niekiedy, nie bywają obecnie powtarzane. Natomiast wiecznie „nie-absolutny” charakter wiedzy naukowej z empirycznego punktu widzenia, stał się, od czasu tej krytyki, powszechnie przyjętą do wiadomości sytuacją. W stosunku do optymizmu dziewiętnastowiecznych metodologów 1 filozofów konwencjonałiści osiągnęli niewątpliwy wynik: naruszyli zaufanie do „obiektywnej” mocy i bezwzględnej ważności naukowych wyników, zlikwidowali wiarę w istnienie epistemologicznego absolutu w naukowym badaniu, wiarę w „fakty pierwsze” i w „oczyszczone doświadczenie”. Konkluzje generalne, wedle których nauki empiryczne są w ogólności tworem „sztucznym”, wydają się mało przekonujące, przekonujące są natomiast racje, na mocy których sądzimy na ogół dzisiaj, że nie ma wiedzy naukowej wolnej bezwzględnie od „założeń” i że niepodobna dotrzeć nigdy do dna ostatecznego wszelkiej weryfikacji, aby osiągnąć satysfakcję graniczną w poznaniu — również w poznaniu naukowym.
Epistemologiczne konkluzje, które wysnuli sami kon-wencjonaliści ze swojej refleksji, mają charakter radykalnie relatywistyczny. Zdania fizyki, jak powiada Duhem, nie są ani prawdziwe, ani fałszywe, ale wygodne lub niewygodne; system teoretyczny jako całość może, jeśli to jest wygodne, zawierać hipotezy sprzeczne. Zmuszanie fizyków do przestrzegania ścisłej jedności logicznej byłoby nieznośną tyranią. Le Roy utrzymuje, że nauki w ogólności nie dążą do prawdy, ale do użyteczności, że są to instrumenty językowe służące do schematyzacji i systematyzacji faktów doświadczalnych. Prawda, jeśli można użyć .tego słowa, nie jest w inauce „zgodnością z rzeczywistością”, ale najwyżej „zgodnością z doświad-
157