zdania. Wittgenstein jest jednak od nich bardziej konsekwentny i radykalny — pod tym względem można z nim porównać jedynie Heideggera.
Jak wiadomo, w Dociekaniach... porównanie zdań do obrazów, stanowiące kamień węgielny Traktatu..., zostaje zastąpione porównaniem języka do gry. Język jest splotem różnorodnych „gier językowych”. W tym nowym rozumieniu języka wyraża się przekonanie o jego nie dającej się zniwelować różnorodności, o roli, jaką odgrywają w nim reguły, o autonomiczności i autote-liczności języka, jak również o tym, że język stanowi całość wraz z innymi niejęzykowymi czynnościami człowieka, że mówienie jest częścią sposobu życia w społeczeństwie, częścią tego, co Wittgenstein nazywał „formą życia” (Leber.sform). To nowe pojęcie języka zmienia również pojęcie podmiotu.
Przede wszystkim Wittgenstein pokazuje, że słowa w rodzaju „myślenie”, „rozumienie”, „przypomnienie sobie”, „oczekiwanie”, „sądzenie” nie odnoszą się do duchowych stanów i przeżyć, procesów psychicznych przebiegających w czasie, dostępnych tylko przeżywającemu je podmiotowi, lecz są „posunięciami” w inter-subiektywnej grze językowej. Jeśli zbadamy owe słowa dokładniej, przestaniemy uważać je za jakieś szczególne czynności duchowe, niezależnie od czynności wyrażania naszych myśli i zachodzące w jakimś tajemniczym medium.15 Świadczy o tym „gramatyka”, sposób użycia tych słów. Celem analizy Wittgensteina jest ujawnienie „ukrytej niedorzeczności” przez sprowadzenie ich do jawnego absurdu. Na przykład powiada on: „Wykonaj takie doświadczenie — powiedz: «Tu jest zimno», rozumiejąc przez to: «Tu jest cicpło». Czy to potrafisz? — I co wtedy robisz?”1 2 Tego rodzaju przykłady mają obalić przekonanie, że myślenie jest wewnętrznym procesem towarzyszącym mówieniu; podobnie jest również w przypadku rozumienia i innych tego rodzaju wyrażeń. Błędne jest wyobrażenie, jakoby były one czynnościami „duchowego mechanizmu”3. Wynika on z językowego zamętu. „Otóż robimy tutaj — pisał Wittgenstein w odniesieniu do innego, lecz zbliżonego problemu — to, co robimy w tysiącu podobnych wypadków: ponieważ nie potrafimy podać określonej czynności fizycznej [...), powiadamy, że słowom tym odpowiada pewna czynność psychiczna. Gdzie język nasz każe nam domniemywać jakieś ciało — a gdzie żadnego ciała nie ma, tam — chcielibyśmy rzec — jest duch.”4* Ale taki „duchowy mechanizm” po pierwsze nie wyjaśniłby nam, czym jest rozumienie, myślenie itp., a po drugie łatwo można się przekonać, iż kryteria świadczące o tym, że ktoś myśli, rozumie, „ma coś na myśli” są całkiem odmienne od kryteriów stwierdzających zachodzenie procesów w świadomości.5
Wittgenstein twierdzi, że „zjawisko wewnętrzne” wymaga wewnętrznych kryteriów.6 Nawet takie zjawisko, jak mówienie do siebie w myśli! „Nie powiadamy, że pies mówi, być może, sam do siebie. Czy dlatego, że znamy dobrze jego duszę? Można by rzec: widząc zachowanie się żywego stworzenia, widzi się jego duszę. A czy o sobie też dlatego powiem, iż mówię do siebie, ponieważ tak a tak się zachowuję? Powiem to n i e na podstawie obserwacji swego zachowania. Ale sens będzie miało tylko dzięki temu, że się tak zachowuję.”7 Podobnie jest z rozumieniem jakiegoś słowa: w zachowaniu tkwią kryteria, pozwalające nam ocenić, kiedy ktoś rozumie dane słowo, kiedy nie rozumie go poprawnie i kiedy w ogóle go nie rozumie.8 Czysto prywatne doznania, mnie tylko wiadome, nie mogą mieć żadnego znaczenia w intersubiektywnej grze językowej. Ilustruje to słynny przykład z „żukiem”: „Przypuśćmy — pisze Wittgenstein — że każdy miał-
217
w L. Wittgenstein, Bluc Book, w: tenże, The Blue and Brown Books, Preliminary Studies for the „Philosophical Investiya-tions'', Guildford, London, Worcester 1980. s. 43.
Tenże, Dociekania filozoficzne, cz. I, 510.
Tenże, Blue Book, s. 3—4.
14 Tenże, Dociekania filozoficzne, cz. I, 36.
,T Por. A. Kenny, Wittgenstein, Frankfurt a.M. 1974, s. 164— —185.
14 L. Wittgenstein, Dociekania filozoficzne, cz. I, 580.
Tamże, cz. I, 357.
* Tamże, cz. I, 269.