Im więcej czasu mamy na wykonanie jakiejś pracy, tym więcej czasu nam ona zabiera.
C. Northcote, Parkinson, Prawo Parkinsona albo w pogoni za postępem, przei. Juliusz Kydryński
Zauważyłeś prawdopodobnie, że jeśli masz dziesięć minut na napisanie listu, to napiszesz go w pięć minut, ale jeśli będziesz miał cztery godziny, zabierze ci to cztery godziny. Taka jest esencja „prawa Parkinsona”, po raz pierwszy przedstawionego w roku 1955 przez historyka Cyrila Northcote’a Parkinsona na łamach „The Eco-nomist”. Parodiując typową rozprawę z socjoekonomii, Parkinson dowiódł swojego twierdzenia, przedstawiając w tabeli wzrost liczby urzędników w administracji marynarki brytyjskiej, w której zmniejszeniu obowiązków towarzyszył wzrost zatrudnienia: mniej pracy wykonywało więcej ludzi.
„Najbardziej zajęty człowiek to ten, który ma mnóstwo czasu” -mówił Parkinson. Ludzie wykazują tendencje do wynajdywania sobie zajęcia. Zmienia się nie ilość wolnego czasu, ale efektywność. Zainteresowany, jak jego prawo stosuje się do miejsca pracy, Parkinson zaobserwował, że „urzędnik pragnie mnożyć podwładnych, a nie rywali” i że „urzędnicy przysparzają sobie pracy nawzajem”. Niezależnie od ilości rzeczywistych zajęć menedżerowie nie zaprzestają zatrudniania kolejnych podwładnych, po prostu dlatego, aby mogli wydawać się bardziej odpowiedzialni i mieli większą władzę - co zapoczątkowuje łańcuch reakcji wymagających jeszcze większej liczby podwładnych i większej liczby nadzorujących, bez dającego się odczuć wzrostu produktywności.
Pomimo ironii Parkinsona jego prawo okazuje się prawdziwe zarówno w biurze, jak i w domu. Im bardziej jesteś zajęty, tym skuteczniej musisz działać. Im więcej masz wolnego czasu, tym bardziej absorbujące stają się proste zadania. Biorąc pod uwagę ludzką naturę, niekończące się zajęcia - takie jak wiosenne porządki - są prawdziwym wybawieniem.
Luddyzm w dzisiejszym znaczeniu „strach i obawa przed techniką i opieranie się postępowi” - nie wygląda raczej na wielką ideę. Jednak historia luddystów była dużo bardziej interesująca i złożona i choć czas popularności ich idei był krótki (1811-1816), sprawy, których dotyczyły, są nadal aktualne, szczególnie w krajach rozwijających się.
Ruch przypuszczalnie wziął swoją nazwę od malkontenta z Lei-cestershire Neda Ludda, który w Oxford English Dictionary figuruje jako „szaleniec żyjący około 1779 roku”. Nikt naprawdę nie wie, jakie Ludd popełnił przestępstwo. Podobno zniszczył maszynę tkacką do produkcji skarpet w fabryce, w której pracował, ponieważ szef wezwał go na dywanik. Niezależnie od tego, jaka jest prawda, Ludd stał się bohaterem ludowym, a pewni antyindustrialni rebelianci przybrali pseudonimy „Król Ludd” i „Generał Ludd”.
W przeciwieństwie do Ludda luddyści z początku XIX wieku nie byli robotnikami w fabryce, a przynajmniej jako tacy nie zaczynali. Byli w większości wysoko wykwalifikowanymi, dobrze opłacanymi wiejskimi rzemieślnikami, głównie z Yorkshire, zajmującymi się wytwarzaniem i sprzedażą wyrobów z wełny. W dodatku byli przywódcami miejscowych społeczności, odczuwającymi silne więzi rodzinne, przywiązanymi do chałupnictwa i tradycji.
Ale wszystko to szybko uległo zmianie. Ucierpiawszy podczas rewolucji amerykańskiej i wojen napoleońskich, angielska gospo-
207