.uaezenia, jakie mu się na ogół przypisuje 2. Właściwie nie należałoby nawet w ogóle stawiać tego zagadnienia; jedyny realny przedmiot językoznawstwa — to normalne i regularne życie języka. Dany stan języka jest zawsze wytworem czynników historycznych, które wyjaśniają, dlaczego znak jest niezmienny, to znaczy, dlaczego opiera się wszelkim dowolnym substytucjom 3.
Ale samo powiedzenie, że język jest dziedzictwem, nie wyjaśni jeszcze niczego, jeśli nie uczynimy dalszego kroku. Czyż nie można w każdej chwili zmienić już istniejących odziedziczonych praw?
Powyższy zarzut skłauia nas do umieszczenia języka w jego ramach społecznych i postawienia problemu w taki sposób, w jaki postawilibyśmy go dla innych instytucji społecznych. Jak zostają przekazywane owe instytucje? Oto zagadnienie bardziej ogólne, obejmujące także problem niezmienności. Należy przede wszystkim ocenić stopień wolności, z jakiej korzystają inne instytucje; zobaczymy, że każda z nich w urny sposób równoważy narzuconą sobie tradycję i swobodę działania społeczeństwa. Z kolei trzeba zbadać, dlaczego w danej kategorii pierwsze z tych czynników są słabsze lub silniejsze w porównaniu z drugimi. W końcu, wracając do języka, zapytamy, dlaczego kiitoryczny czynnik przekazywania włada nim w pełni i wyklucza jakąkolwiek zmianę językową powszechną i naglą.
Aby odpowiedzieć na to pytanie, można by wysunąć wiele argumentów, na przykład, że przemiany językowe nie są związane z kolejnymi pokoleniami, które w żadnym wypadku nie nakładają się na siebie jak szuflady w komodzie, lecz mieszają się, przenikają wzajemnie, przy czym każde z nich składa się z jednostek w różnym wieku. Można by również przypomnieć, jak wiele wysiłków wymaga nauczenie się języka ojczystego, i wyciągnąć stąd wniosek o niemożliwości jakiejkolwiek powszechnej zmiany1. Można by jeszcze dodać, że refleksja nigdy nie wchodzi w grę przy posługiwaniu się językiem; że ludzie mówiący nim są w znacznej mierze nieświadomi jtraw językowych; jeśli zaś ni2 3' zdają sobie z nich sprawy, to w jaki sposób mogliby jo zmieniać? A nawet gdyby jo znali, należy pamiętać, że fakty językowe nie wywołują żadnej krytyki w f.y in znaczeniu, że każdy naród jest na ogół zadowolony z otrzymanego języka.
Rozważania te są ważne, lecz nie odnoszą się wprost do zagadnienia. Przedkładamy więc nad nie inne, bardziej istotne, bardziej bezpośrednie, od których zależą wszystkie inne.
1. Dowolny charakter znaku. — Kazał on nam uprzednio przyjąć teore-t-yeraą możliwość zmiany; pogłębiając problem widzimy, że w rzeczywistości właśnie już sama dowolność znaku chroni język przed wszelkim usiłowaniem zmiany. Zbiorowość, choćby nawet była bardziej świadoma, niż jest w istocie, nie mogłaby na ten temat dyskutować. Aby można było bowiem podać jakąś rzecz w wątpliwość, musi ona być oparta na normie rozumowej. Można na przykład toczyć spory na temat, czy monogamiczna forma małżeństwa jest bardziej racjonalna niż poligamiczna, i przytaczać dowody na poparcie jednej lub drugiej tezy. Można by w ten sposób poddać dyskusji jakiś system symboli, gdyż symbol ma racjonalny związek z rzeczą, którą oznacza (zob.- s. 92); dla języka jednak — systemu znaków dowolnych — brak tej bazy, a wraz z nią tracimy cały pewny grunt stanowiący podstawę dyskusji; nie ma żadnego powodu, by przedkładać soeur nad sister, OcJis nad boeuf itd.
2. Wielka liczba znaków potrzebnych do utworzenia jakiegokolwiek języka. — Doniosłość tego faktu jest ogromna. System pisma złożony z dwudziestu do czterdziestu liter można w ostateczności zastąpić innym. Tak samo byłoby z językiem, gdyby składał się z ograniczonej liczby elementów; znaki językowe są jednak niezliczone.
3. Zbyt złożony charakter systemu. — Każdy język stanowi system. O ile, jak to zobaczymy, z tego właśnie powodu nie jest on całkowicie dowolny i panuje w nim względny porządek, o tyle z tej także przyczyny grupa nie ma kompetencji, by go przekształcić. System ten jest bowiem mechanizmem złożonym; można go uchwycić jedynie na drodze refleksji; ci nawet, którzy codziennie posługują się językiem, wykazują całkowitą nieznajomość tego mechanizmu. Taka zmiana byłaby do pomyślenia tylko przy interwencji specjalistów, gramatyków, logików itd.; doświadczenie jednak wskazuje, że jak dotychczas ingerencje tego rodzaju nigdy nie miały powodzenia.
4. Opór zbiorowej bezwładności przeciw wszelkim innowacjom językowym 5. — Język — i to stwierdzenie dominuje nad wszystkimi innymi — w każdej chwili obchodzi wszystkich; rozpowszechniany w zbiorowości i używany przez nią jest czymś, czym wszystkie jednostki posługują się przez cały dzień. Pod tym względem nie można go porównać z innymi instytucjami. Przepisy kodeksu, obrzędy religijne, sygnały morskie itd. obchodzą zawszo tylko pewną liczbę jednostek naraz i w ograniczonym czasio; w języku natomiast każdy bierze udział w każdej chwili i dlatego właśnie podlega on nieustannie wpływom wszystkich. Ten podstawowy fakt sam już wystarczy, by wykazać niemożliwość jakiejkolwiek rewolucji. Ze wszystkich instytucji społecznych język jest tą, która daje najmniejsze pole do działania wszelkiej inicjatywie. Stanowi on jedno z życiem zbiorowości, która, z natury swej bierna, jest w pierwszym rzędzie czynnikiem zachowawczym.
Kie wystarczy jednak powiedzieć, że język jest wytworem sił społecznych, aby wynikło z tego jasno, że nie jest on wolny; pamiętając, że jest on zawsze dziedzictwem epoki poprzedniej, musimy dodać, żo owo siły społeczne działają 4 1
)
— K:irs Językoznawstwa ogólnego 97
' Ze źródeł rękopiśmiennych wynika, że do Saussure mówił tu o pochodzeniu języków, nic zaś o początkach mowy (zob. Engler, s. 160, kol. 2, 1191). Por. też wyżej, przyp. 3 na s. 36.
:l Passus „to znaczy, dlaczego opiera się wszelkim dowolnym substytucjom” pochodzi od redaktorów. De Jlauro (s. 418, przyp. 147) zwraca uwagę, że zniekształca on myśl de Saus-sute'a dotyczącą arbitralności znaku, ponieważ sugeruje, że chodzi o arbitralność rozumianą banalnie, jako zależną od dowolnej jednostki ludzkiej.
Zdanie to jest niejasne. W źródłach rękopiśmiennych znajdujemy lepszo sformułowania, por. np. zapis Degaliiera: „Albo wspomnijmy o Wielkim wysiłku, jakiego wymaga nauczenie się języka. Z tym wiąże się trudność zmieniania” (Engler, s. 161, kol. 2, 1202).
* Ton punkt w źródłach rękopiśmiennych jest umieszczony jako pierwszy, zob. Engler, a. 163, k. 2-5, 1226, por. takżo do Mauro, s. 448, przyp. 147.