Terapię ciągnę już parę lat. Chciałabym, żeby wreszcie ten faktor domu rodzinnego przestał zasłaniać mi świat. Pocieszam się czasem, że coś z tego przecież mam - wgląd w siebie, na pewno większy niż większość ludzi bez takich doświadczeń. Dzięki niemu łatwiej mi unikać tego, co dla mnie niedobre. Dzięki niemu łatwiej mi dążyć do celu i go osiągać, bo zazwyczaj (jeszcze ciągle) liczę tylko na siebie.
Siłaczka
W pewnym domu w małej wiosce urodziła się dziewczynka.
Miała już starszego o dwa lata brata. Mieszkała z rodzicami oraz dziadkami (rodzicami ojca) w rodzinie, w której alkohol był ,,lekarstwem na wszystko”. Uprzywilejowanymi osobami do tego ..lekarstwa” byli mężczyźni, natomiast kobiety niewolnicami, służą cymi, workami bokserskimi, na których mężczyźni po spożyciu lekarstwa mogli wyładowywać swoje emocje. Bardzo źle odbierane było mówienie, że nie powinni pić.
Mała dziewczynka była bardzo zagubiona, potrzebowała ciepła, miłości i spokoju, ale w awanturach, krzykach i biciu swojej mamy nie dostawała tego czego pragnęła. Mama mówiła do niej Anusia, ale jak się moczyła w nocy była to Szczocha - może to miała być metoda na to, aby tego nie robiła. Tak, jakby Anusia robiła to złośliwie, a przecież sama nie wiedziała dlaczego tak się dzieje. Była słaba i często chorowała. Mając ok. pięciu lat mała dziewczynka została na jakiś czas sama, bo mama, której się tak kurczowo trzymała, poszła do szpitala bo dostała krwotoku. Wtedy mała dziewczynka ze swoim bratem trafili pod opiekę babci, a ojciec w tym czasie raczył się rodzinnym „lekarstwem’^ Po jakimś czasie mama wróciła, przywiozła Ani i bratu paczki na Mikołaja, które przygotowała dla nas obca pani (była razem z mamą w szpitalu). W domu nie było na to pieniędzy. Mama opowiadała Anusi, że miałaby siostrę ale niestety lekarze nie zdołali jej uratować i zmarła (po kilku latach mama powiedziała więcej, że ojciec bardzo ją pobił, jak była w siódmym miesiącu ciąży i życie obydwu było zagrożone, ledwo uratowali matkę). W następnych latach Ania zawsze żałowała, że nie ma siostry. Od tamtego czasu mała dziewczynka jeszcze bardziej bała się ojca.
DDA Autoportret 19