pomiędzy dwoma podziałami kolejnymi Tn i Tn + ,, - zawsze będzie się miało do czynienia z punktami, i tylko z punktami. Z ruchu ciała T zatrzymuje się położenia wzięte na jego linii przebiegu. Z ruchu wszystkich innych ciał wszechświata zatrzymuje się ich położenia na liniach odnośnych. Między każdym możliwy m przystankiem poruszającego się ciała T w punktach podziału Tv Tv Ty.. a możliwym przystankami wszystkich innych ciał w punktach, przez które przechodzą, ustanawia się odpowied-niość. A gdy się mówi, że ruch lub wszelka inna zmiana zajęła czas i, pojmuje się przez to, że się zauważyło liczbę t tego rodzaju odpowiedniości. Obliczono więc współczesności, nie zajmując się wcale przepływem idącym od jednej do drugiej. Na dowód tego mógłbym według swej woli zmieniać szybkość przepływu świata w oczach świadomości, która by była od niego niezależna i zauważała te zmiany dzięki czysto jakościowemu poczuciu, jakie by one w niej budziły: z chwilą gdy ruch T brał udział w tych zmianach, nie potrzebowałbym nic zmieniać w mych równaniach ani w stojących w nich liczbach.
Idźmy dalej. Przypuśćmy, że ta szybkość przepływu staje się nieskończoną. Wyobraźmy sobie, jak to mówiliśmy na pierwszych stronicach tej książki, żc linia przebiegu poruszającego się ciała T jest dana od razu i że cała przeszła, teraźniejsza i przyszła historia świata materialnego zostaje w jednej chwili rozpostarta w przestrzeni. Te same odpowiedniości matematyczne będą nadal istniały między momentami historii świata, rozwiniętej niejako w kształcie wachlarza; istnieć będą nadal podziały Tv Tv Ty.. linii, która nazywać się będzie, w myśl określenia, „biegiem czasu”. W oczach nauki nic się nie zmieni. Ale jeżeli, wobec podobnego rozpostarcia się czasu w przestrzeni i przekształcenia się następstwa w układ, nauka nic ma nic do zmienienia w tym, co nam mówi, to znaczy, że w tym, co nam mówiła, nie uwzględniała ani n a -s t ę p s t w a w jego swoistości, ani czasu w jego płynności. Nie posiada ona żadnego znaku dla wyrażenia tego, co w następstwie i w trwaniu uderza naszą świadomość. Tak samo nie stosuje się do stawania się w jego ruchomości, jak mosty, przerzucone co pewien odstęp przez rzekę, nie biegną z wodą, płynącą pod ich arkadami.
A jednak następstwo istnieje, mam świadomość jego, jest to fakt. Gdy • sprawa fizyczna dokonywa się w moich oczach, jej przyśpieszenie lub zwolnienie nie zależy ani od mego postrzegania, ani od mojej skłonności. Dla fizyka ważna jest liczba jednostek trwania, zapełnionego przez tę sprawę: nie potrzebuje on kłopotać się o jednostki same, i dlatego też następujące po sobie stany świata mogłyby być rozpostarte naraz w przestrzeni, a jego nauka nie byłaby przez to zmieniona i nie przestałby on mówić o czasie. Ale dla nas, istot świadomych, te jednostki właśnie są ważne, gdyż my nie rachujemy krań-
ców odstępów, czujemy i przeżywamy odstępy same. Otóż my mamy świadomość tych odstępów jako odstępów określonych. Powracam zawsze do mojej szklanki wody z cukrem1: dlaczego muszę czekać, aby się cukier rozpuścił? Jeżeli trwanie zjawiska jest względne dla fizyka, ponieważ się sprowadza do pewnej liczby jednostek czasu, a jednostki same są tym, czym się chce, to trwanie jest absolutem dla mej świadomości, utożsamia się bowiem z pewnym stopniem niecierpliwości, który ze swej strony jest ściśle określony. Skąd pochodzi ta określoność? Co mnie zmusza do czekania, i do czekania podczas pewnej długości trwania psychologicznego, która się narzuca, na którą nie mam żadnego wpływu? Jeżeli następstwo, o tyle, o ile się różni od prostego układu, nie wywiera żadnych skutków rzeczywistych, jeżeli czas nie jest pewnego rodzaju siłą, dlaczegóż świat rozwija swe stany kolejne z pewną szybkością, która w oczach mej świadomości jest prawdziwym absolutem? Dlaczego z tą właśnie szybkością określoną, a nie z jakąkolwiek inną? Dlaczego nie z szybkością nieskończoną? Skąd to pochodzi, innymi słowy, że wszystko nie jest dane naraz, jak na taśmie kinematograficznej? Im bardziej pogłębiam ten punkt, tym oczywistszym staje się dla mnie, że jeśli przyszłość jest skazana na następowanie po teraźniejszości, zamiast być dana obok niej, to dlatego, iż nie jest wyznaczona całkowicie w chwili obecnej i że, jeśli czas, zajęty przez to następowanie, jest czymś innym niż liczbą, jeśli dla umieszczonej w nim świadomości ma wartość i rzeczywistość bezwzględną to dlatego, że się w nim tworzy bezustannie coś nieprzewidzianego i nowego -zapewne nie w takim lub innym układzie, sztucznie odosobnionym, jak np. szklanka wody ocukrzonej, lecz w owym całokształcie konkretnym, do którego ten układ jest wcielony. To trwanie może nie być własnością materii samej, lecz Życia, które idzie przeciw jej prądowi: te dwa ruchy jednak w każdym razie są współzależne od siebie. Trwanie wszechświata musi więc utożsamiać się z zakresem twórczości, jaka może w nim znaleźć miejsce.
Gdy dziecko zabawia się odtwarzaniem obrazka, zestawiając kawałki łamigłówki, udaje mu się to coraz prędzej, w miarę jak się coraz bardziej ćwiczy. Odtworzenie było zresztą momentalne, dziecko znalazło je gotowym, gdy otworzyło pudełko po wyjściu ze sklepu. Czynność nie wymaga tedy oznaczonego czasu, a nawet teoretycznie nie wymaga wcale czasu. Rezultat jej bowiem jest dany. Obrazek jest już stworzony i dla jego osiągnięcia wystarcza praca zestawiania i układania na nowo - praca, co do której można przypuścić, że idzie coraz prędzej, a nawet nieskończenie prędko, do tego stopnia, że staje się momentalną. Ale dla artysty, który tworzy obraz, wydo-
267
Patrz: s. 45.