INTERPRETACJA S. TARNOWSKIEGO IX
czy irme zagalopowania się i pochopne supozycje; zrobił to zresztą w swoim czasie Boy. Rzecz w tym, aby pokusić się o uchwycenie istotnego sensu wywodów, które w jakiejś mierze zaciążyły — i to, powiedzmy od razu, zaciążyły fatalnie na rozumieniu przez nas wszystkich, czytającą i bywającą w teatrze publiczność, jednego z niewątpliwych arcydzieł komedii polskiej.
Tarnowski — przyznając się zresztą do tego otwarcie — interpretuje utwór na użytek wychowawczy swojej własnej epoki i swego obozu ideowego, odczytuje go w duchu tak zwanego (niesłusznie) pozytywizmu krakowskiego, ściślej: krakowskiej szkoły historycznej. Wy czytuje z tekstu komedii, też zupełnie świadomie, nieco więcej, niż on w istocie zawiera i trochę co innego niż to, co chciał zapewne wyrazić sam autor. A jednak nie zaprzepaszcza tego, co stanowi — między innymi, rzecz jasna — o ideowej i artystycznej specyfice utworu: ambiwalencji występujących postaci („przemiły staruszek", którego wesołość „prowadzi do gorzkich refleksji") i specyficzności zasad, na których oparta jest reprezentatywność bohaterów komedii („typem on nie jest [...] ale jest wielką prawdą"). Być może Tarnowskiemu chodziło jedynie o odcięcie się od interpretacji, wedle której Józef Jowialski miałby być typowym przedstawicielem całego współczesnego Ji Fredrze, i Tarnowskiemu współczesnego) ziemiaństwa; w każdym razie jednak zauważył krytyk, że jeśli pan na Pu-stakówce jest postacią reprezentatywną, to tylko w pewnym sensie i na jakiejś specjalnej zasadzie, na pewno innej niż zasada pełnej społecznej typowości.
Kucharski natomiast traktuje utwór jako coś pośredniego między Fantazym a Rozbitkami, tzn. między dramatem romantycznym, bardzo już mocno nasyconym krytyczną dociekliwością na temat materialnych uwarunkowań ludzkich postaw, a realistyczną „wysoką" komedią drugiej