Weźmy przykład. W scenach 8—9 aktu I cytuje Jowial-ski aż dwadzieścia pięć przysłów i zwrotów przysłowiowych oraz dwie bajeczki (z których druga zawiera jeszcze, jako puentę, dodatkowe adagium). Z tego sześć przysłów stanowi „podsumowanie" lub uzupełnienie argumentów którejś z gwałtownie spierających się postaci (przy czym trzy razy spotyka się z takim poparciem łubiana przez dziadka Helena, trzy zaś — wyraźnie nie łubiana synowa); za pomocą następnych piętnastu (i obu bajeczek) próbuje Jowialski samodzielnie interweniować w spór lub komentować odezwanie się partnerów; w dwóch wypadkach prostuje „niefachowo" zacytowane przysłowia i raz dopowiada adagium niedopowiedziane, a skierowane przeciw sobie samemu; pozostaje jeden zwrot przysłowiowy („krótko a węzłowato") pozbawiony w kontekście jakiegoś szczególnego znaczenia.
Z punktu widzenia naszych rozważań najbardziej interesujące będą te przypadki, kiedy Jowialski cytując przysłowia pragnie jakoś wywiązać się z narzuconej sobie roli arbitra w sprawie między Szambelanową, która — jak pamiętamy — skłania swą pasierbicę do jak najszybszego przyjęcia oświadczyn Janusza, a Heleną, która próbuje grać na zwłokę. Otóż tu właśnie występuje wyraźny brak konsekwencji. Jowialski niemal jednocześnie basuje Helenie, kiedy ta domaga się odłożenia decyzji, podsuwa jej myśl o natychmiastowej odmowie („Prędka odmowa — datku połowa"), daje swoje placet na wypadek, gdyby wnuczka przyjęła Janusza, wygłasza parę uwag ogólnych, z których wynika, iż rozumiał, że Helena trzyma proponowanego sobie kandy&ata w odwodzie, na wypadek, gdyby nie trafił się lepszy („Dobry chleb, kiedy nie ma kołacza"), a to wszystko po to, by zakonkludować: „Róbcie sobie nareszcie, jak chcecie! Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz." (akt. I, sc. 9.)