Sprawy dodatkowo komplikuje fakt, że Jorge, którym Baskerville’a i widzi, jak ten twor/y s/aloną interpretację op5
Po.
0\V
ta na Apokalipsie, postanawia wprowadzić go w błąd i d0sl' cza mu fałszywy
wziętym przekonaniu. Iu następuje spiętrzenie paradoks
gdyż morderca, zmyliwszy Baskerville’a, sam się myli, przeko. nany . żc kolejne ofiary ginęły zgodnie z wolą Opatrzności9.^ więc BaskcrviUe mógł ostatecznie skonstatować, że doszedł do prawdy dzięki przypadkowemu nagromadzeniu własnychbfe.
dów:
Sporządziłem sobie fałszywy schcm a objaśniać posunięcia winowajcy,winowajca zas dostosował się don I w l.isme ten l.ilszywy schemat naprowadził mnie
na twój ślad10.
Nasuwa się więc jeszcze jedn t w jtpliwość. nic sformułowana
w książce wprost, lecz tylko zasi gtrowana. mianowicie wątpliwość co do słuszności zaproponowanego przez Baskervillea rozwiązania całej zagadki. Nic doszedł on do zidentyfikowania tajemniczej księgi dzięki popraw ne mu. logicznemu rozumowaniu, lecz doprowadziła go do niej seria błędnych wniosków,nie mamy zatem żadnej pew ności, żc inne jego konkluzje są słuszne. Skoro powieść Eco okazuje się historią o detektywie, który nieustannie się myli, trudno wziąć za dobrą monetę rozwiązanie znalezione przez niego - jak sobie pochlebia - na końcu".
Nie można więc wykluczyć podwójnej omyłki - co do tożsamości książki i zabójcy. Łatwo narzuca się refleksja, że skoro Baskerville już raz się pomylił, mógł popełnić błąd drugi raz. Jeśli Jorge - tak jak zakładamy, choć to trzeba by udowodnić-jest zabójcą, ma on interes w tym, by przekonać Baskemlle a, że tajemnicza księga rzeczywiście jest zaginioną częścią Poetyki
“ „Alinard przekazał mi swoją myśl, potem usłyszałem od kogoś, że ty też uznałeś ją za przekonywającą. Więc pow iedziałem sobie, żc tymi zgonami rządzi plan Boży, za który ja nic jestem odpowiedzialny" (tamże. s. 542)
Tamże, s. 542-543.
" Zob. P. Bayard, Qui a tuć Roger Ackroyd(KZ, +), Paris 19VS
Arystotelesa, zwłaszcza jeśli pragnie chronić inną księgę, o wale groźniejszą. Ironiczna postawa, którą zachowuje do samego końca rozmowy, ani razu nie potwierdzając wprost rozwiązania przedstawionego przez Baskcrville’a, tym mocniej je podważa, zwłaszcza że-jak wiemy - wcześniej detektyw dochodził tvlk<> do błędnych wniosków.
Powieść Eco pokazuje, jeszcze dobitniej niz wcześniejsze pizv kłady, że książki, o których rozmawiamy z innymi ludźmi r wiele mają wspólnego z książkami „prawdziwy nu" do nich bowiem nie mamy żadnego dostępu żc za/waczu s,» to uk na prawdę książki-ckrany1'. Innymi słowy, to nic książki są przedmiotem naszych rozmów, lecz obieklY podstawione W ich miejsce, powstające pod wpływem aktualnych okohezn.■
Księga Arystotelesa jako przedmiot fizyc/m istmcic tytk -wirtualnie, bowiem ani Jorge. ani Uaskewillc nic ntją ° ntcj dostępu. Jorge wicie lat temu str d wzrok, może mteć o niej wyobrażenie ukształtowane jedynu na p-v.sta\o„ V-SV mnień, w dodatku zdefolmoweitych d BeskenriUc
z kolei zajrzał do niej tylko na chwale, op.c : a w „z p a u
wszystkim nawiedzy, do której dos.cdl ^
mieliśmy już okazję się przekonać Montwi c p rozmówcy nie mówią o tej santci ksi.i.a , ob.-.t ‘ /-h > 1 te
w wyniku całkowicie indywidualn .» ł.-.-. v h- .-.w :f. raj
J
skojarzeń, własny przedmiot wyobra. cn w wy
z c
12 Określenie to |w orypnak ltvtes łciars *. *.r
[„Deckcmnenmgcn", wc francuskim thrr ; \ en i'
a w polskim - „wspomnienia maskuj.ja O. \.a m .. at : * *
ronienia z dzieciństw a. któr\ch rola IV..'< k--,-.* .< 1 k<lor*
akceptowania przez świadomość (zołv
Ps\rhopatolo$ui
nr«l L kkek H h
Warszawa 1987, rozd; i • .. * .
80-89. IW tłumaczeniu ;oM.o* am tc:r i r *
tłum.)].
iuv*a ^
47