burz, które nimi wstrząsały, słabości, która wydała je w.moc obcych tyranów.
Różnice te mają trzy podstawowe przyczyny: nie-'Jednakowe bogactwo, niejednakowe położenie ludzi, z których jędrni mają zapewnione środki utrzymania i mogą przekazywać je swojej rodzinie, inni zaś posiadają je w zależności od tego, jak długo żyją czy raczej jak długo są zdolni do pracy: wreszcie — niejednakie wykształcenie.
Trzeba więc bidzie wykazać, że te trojakiego rodzaju rzeczywiste nierówności będą się nieustannie zmniejszać, chociaż nigdy nie zanikną całkowicie; przyczyny ich bowiem są naturalne i konieczne, i chcieć je zniszczyć byłoby rzeczą absurdalną i niebezpieczną; nie można by nawet próbować całkowicie zniweczyć ich skutków nie pogłębiając równocześnie źródeł nierówności, nie naruszając Ipraw człowiekajbardziej bezpośrednio i niebezpiecznie.
Można z łatwością dowieść, że majątki dążą w sposób naturalny do wyrównania i że nadmierna między nimi dysproporcja albo nie może powstać, albo musi szybko zaniknąć, jeśli tylko kodeks cywilny nie wprowadzi sztucznych sposobów, by je utrwalić i gromadzić; jeśli wolność handlu i przemysłu usunie przewagę, jaką każda ustawa prohibicyjna, każde prawo fiskalne nadaje nabytemu bogactwu; jeśli opłaty od umów, ograniczanie ich swobody, poddanie ich krę-pującym formalnościom, wreszcie konieczność ponoszenia wydatków związanych z ich wypełnianiem oraz niepewność, czy będą wypełnione, nie będą ograniczać ubogiego i pochłaniać jego szczupłych funduszów; jeśli