%
człowieku przecinają się niejako dwie drogi, dwa szeregi ttWa kowań i determinacji, których początki giną w niejasnym Zar./U życia na ziemi i równie tajemnych narodzinach gatunku zwani? homo sapiens. Jakby miejscem tego przecięcia jest świadomej? która wykraczając poza siebie i coraz szerszym horyzontem roa* mienia ogarniając rzeczywistość intersubiektywną, odkrywa z*,, zem swoje niezbywalne ograniczenia i zależności: od biologicznej podłoża, bez którego nie może zaistnieć, i od świadomości innych bez których traci zdolność nadawania znaczeń. Tym samym odsło. nięta zostaje fundamentalna sprzeczność każdego poznania: jeg0 rozwój zawiera nieuchronnie zalążki samozagłady, zwraca się prze. ciwko sobie, pożera własny ogon. Sprzeczność ta — czemu najwy. raźniej zaświadczają przytoczone fragmenty poetyckich i proza, torskich wypowiedzi Miłosza — istnieje równocześnie w podmio. cie, przedmiocie oraz samym akcie poznania. W trakcie procesu poznawczego -*■ nawet tak potocznego jak obserwacja lecącego ptaka — poznający uświadamia sobie własną niekompetencję i rozliczne zależności, czynność epistemologiczna obnaża swą hipote-tyczność, niekompletność oraz umowność znaków, którymi się posługuje, wreszcie rzeczywistość sama — poraża rosnącym, w miarę wnikania w nią, stopniem złożoności i rozległością obszarów nie zbadanych. Zaiste, świadomość wynosi człowieka ponad świat zwierzęcy, „przedłuża go do zenitu”, by zepchnąć później w jeszcze dotkliwsze poniżenie; jest ona bezcennym darem, ale i przekleństwem.
Czy może zatem dziwić — stale u Miłosza obecne, a w Dolinie Issy wysłowione najwyraźniej — pragnienie dotarcia, powrotu choć wyobraźnią do utraconego raju niewinności i nieświadomości? Stale ponawiane próby odczytania na nowo jakby Vorge-schichte dramatu poznania, którego symbolicznym początkiem — zarówno w dziejach ludzkości, jak w każdej indywidualnej biografii — jest scena zerwania owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego? Opowieść biblijna daje się przecie odczytać jako najbardziej zwięzłe przedstawienie blasków i nędzy pierwszego odkrycia.
I nie przypadkiem aluzją do niej kończy się cytowany wyżej wiersz pod znaczącym tytułem Nauki:
I nieraz, kiedy huczy w trawach popołudnie,
Wyobrażałem sobie dwoje, z moją winą,
Jak depczą osę pod rajską jabłonią.
(UP 210)
I