Nr 16(424)
i miły
POD PARAGRAFEM
Zapach dzikiej róży
W połowie 2007 r. w Parlamencie Europejskim grecka posłanka Maria Panayotopo* ulous-Cassiotou przedsta-
O ich dalszym życiu zdecydowały sekundy. Dziś większość z nich nie szuka uniewinnienia, aie zrozumienia, a także przyczyn, które doprowadziły do sytuacji, w jakiej się znalazły.
Wbrew pokutującej powszechnie opinii - wcale nic trzeba pochodzić i marginesu społecznego, aby stać się ofiarą przemocy domowej. Według badania przeprowadzonego pod koniec ubiegłego roku przez TNS OBOP dla Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej - zjawisko przemocy dotyczy ponad połowy polskich rodzin Dotyka głównie kobiety. Najczęściej jest to prze-włąc/oncj pralki, zapach pieczonego ciasta i czekoladowej polewy przenosi zmysły do domowej kuchni. O brutalnej rzeczywistości przypominają jednak masywne drzwi, kraty w oknach i ogromne zamki.
Dni mijąją wolno. Mówią, że najgorzej jest do połowy. Później szansa na wokandę. Na dźwięk tego słowu uśmiechają się tu niemal wszystkie oczy. Bo wokanda to nadzieja. Możliwość warunkowego zwolnienia. Ostatnio udało się tylko czterem z siedemnastu.
Dwa razy w roku spotkania matki z dzieckiem. Bo największa bolączka kobiet za kratami to brak kontaktu z dziećmi. Dlatego do każdego spotkania przygotowują się upokorzenia. Na policję nie poszła, bo - jak większość kobiet w jej sytuacji - bała się, że jak mąż wróci, to dopiero zacznie się wyżywać. W końcu nie wytrzymała. W 2004 r. dostała 10 lat. Artykuł 148 kodeksu karnego - zabójstwo.
Barbara ukończyła technikum chemiczne. Na wolności pracowała jako windykator. Dziś ma 38 lat i dramatyczne wspomnienia. Ponad sześć lat temu zabiła macochę. Bo to przez nią straciła rodzinę, kontakt z dzieckiem, szansę na normalne życic. Przez nią leczyła się w szpitalu psychiatrycznym. W końcu nie interweniowała policja, ale zazw yczaj wypuszczali go za rogiem. Dostała 8 lat. Za kratami spędziła ju> cztery. Ma za sobą jedną wokandę. Nic udało się. Sprzeciwił się prokurator, wskazując na bardzo dużą szkodliwość społeczną czynu... Nn Małgorzatę czeka trójka nieletnich dzieci. Wszystkie trafiły niedawno do pogotowia opiekuńczego, bo jej ojciec, który dotąd się nimi zajmował, podupadł na zdrowiu.
zrozumienie. Przede wszystkim -samych siebie. Wystawiały spektakl 22 ra/y. W Polsce i za granicą. Przed studentami prawa, prokuratorami, a nawet sprawcami przemocy domowej w zakładzie karnym w Zamościu, Hyli racy, co płakali.
Odniosłyśmy niemały sukces. Nie teatralny, ale osobisty. Ta melodii pomogła nam osobom, które zabiły swoich katów. Teatr załatwił terapię grupową, przywrócił poczucie godności. Wszystko tam się działo przy okn/ji. To hył śmiech, emocje, gesty, płacz, dużo płaczu... - mówi Barbara.
Wtedy pomyślała, że podobna szansa należy się też innym kobietom. - Napiszę sztukę oznaj-
miia koleżankom One nawet przez chwilę nic miały wątpliwości: - No lo pisz. Bacha, ty masz głowę.
I napisała „Węzły życia". Została reżyserem,
arfnnr/ytl^^infrntnrrsni_