|hU\ (di/fśrttHCi)
■laeąues Detrida
dopuaacaa dlatego, że sam Je w a obi u tuwiura, wylwgwy m się w trakcie różnicowej dlj/żrane* (a o), praebleflajyKity,
nie j e a t, a więc, ża nie ma ani litnirnU, #nj Nie zalicza alą do żadnaj kategorii bytów, ani Słonych* ani nieobecnych, Wszelako owo znamiona różni |>mają w aoble nic teologicznego, nU t najbardziej na-ft negatywnej jwrządku teologii negatywnej, akoro cadanietn było zawRic, Jak wiadomo, ukazywanie ]*, H$fi undlatotnoścl ponad skończonymi kategoriami istoty
między dwiema różnicami czy też dwiema literamljl należącej ani do głosu, ani do plama w sensie patoctój a występującej — tak Jak ta osobliwa przestrzeń, wffl| vej będziemy przebywać około gotUlny mlędj słowem a zapisem, w oderwaniu od tej cichej nażyła
która nan a nimi łączy, utwierdzając nas czasem \v4t®ntulenlA, n więc ohmiośel, skóro sama zawarć pierwszą, riicnlu, że są to dwie różno rzeczy. jB/ypominęła, że jeśli Bogu odmawia alę predykatu lat,
SpMu, tp po to, aby przyznać mu inny sposób istnienia, pltąsy, niepojęty, niewypowiedziany, Nie o tę tuta) eho-A teraz —« jak zacząć mówić o o w dł/Z^rouce? Jostlfil - o czym będzie nią można Htopniowo przekonać, mo pr$ęr. się zrozumiałe, że różnią (diffiruiwe) nio nś®\żnla (tUf/śroMYl nie tylko nie dąja się uprowadzić do być w y łożona. Można wyłożyć Jedynie to, co \v p^wkiejkolwiek ontologli łub teologii, słowem - ontodeo-nej chwili może ataó się obecne, JawMscomożęsięuH<, ule otwierając przestrzeń, w której onto-teologl* — zać, uobecnić Jako obecne, jako byt obecny \v swej Pęj^Bpzofln - tworzy zwój system i swoje dzieje, zawiera ją drio, w prawdzie czegóż obecnego lub w obecności eićfjBsoble, wpisuje i bezpowrotnie ją przekracza, obecnego* Otóż jeśli rótnla^jeaC („Jest*1 także przćkrafe tego samego powodu nie bardzo wiem, od czego za śiam) tym, co umożliwia uobecnianie aic bytu kreślenie wiązki wektorów lub grafiku oddającego
nogo, sama nic uobecnia się nigdy. Nie objawia sic nlWfinlQ. Albowiem tym, co podaje alę tutaj w wątpliwość, jako obecna, Nikomu. Powściągliwa i nie tyylożona, At wymóg prawomocnego początku, absolutna#* punktu wystawiająca się na pokaz, dokładnie w tym puWlH&jśoin, zasadniczej odpowiedzialności. Problematyka pi-przekracza zgodnie ze swoimi prawidłami porządek jwBnia i pisma rozpoczyna się od zakwestionowania war-dy, nie kryjąc się przy tym — juk gdyby była orche To, co tu zaproponuję, nio będzie więc zię
jakimś tajemniczym bytom w tajnikach niewiedzy|8pwijać Jak zwykły wywód filozoficzny, wychodzący od w jakiejś wyrwie, której obrzeża można by określić™ Ikiejś zasady, postulatów, aksjomatów czy definicji i po-podstawie — dla przykładu — topologii kastracji). Y^ll |wający się szlakiem linearnej dyakursywnośd snamio-kle wyłożenie, wystawienie jej na pokaz naruztM^i fojąeej porządek racji. Na szlaku di/fśmnr* wszytko jest na zniknięcie Jako czegoś niknącego, na zniknięcie ztffl Ifawą strategii i przygody. Strategii — albowiem żadna nięda. Gotowa byłaby się ukazać: jako zanik, J9 gawda transcendentna obecna poza dziedziną pism^ nie Do tego stopnia, że wsRclklo zwroty, okresy, aktartjffl pże na modłę teologiczną rządzić całością dziedziny, których będę często używać, przypominają do zhidHerzygody — albowiem strategia ta nie jest wkłą stra-teologię negatywną. Już trzeba było zaznaczyć, że w ^ w lakim si<? mówl. strategia na-
nie J eat, nie istnieje, nio jest żadnym bytem kierunek taktyce w zależności od ostatecznego celu,
(on); będziemy musieli również określić to Wła^l^&iowo«n lilt czy zadania polegającego na o^nowanłuf
MflL