DSC01161

DSC01161



STRAŻNIK Drecki!

Stymon odwraca się, pręży na baczność.

STRAŻNIK Tu lepiej nie mówić do widzenia.

Szymon w milczeniu unosi kapelusz, kłania się i znika to głębi sceny. Strażnik zamyka furtę, wygląda jeszcze przez „judasza", schodzi ze sceny potrząsając kluczami. W chwilę potem spuszcza się ściana dzieląca scenę na pól. Ściana ta stanowi część dekoracji wnętrza, w którym rozgrywa się akcja sztuki.

AKT I

Wnętrze dość ogołoconego mieszkania. Jest to duży pokój z oknem i wyjściem na balkon oraz przedpokój z widocznymi drzwiami do kuchni i łazienki. W przedpokoju znajduje się stare tremo z pokrytym plamami lustrem, obszczy-pana z fomieru komoda i wieszak na palta. Obok drewniany koń na biegunach z resztkami grzywy i ogona. Na wieszaku płaszcz męski, damski, dwa dziecięce paletka oraz dziecięce ułańskie czako. Na komodzie leży szabelka. Z hallu do pokoju, nie wiadomo dlaczegowchodzi się po trzech schodkach przykrytych wytartym chodnikiem. W pokojuściślejw pokoju stołowym znajdują się wyłącznie niezbędne meble a nawet daje się odczuć widoczny ich brak. Między wyjściem balkonowym a oknem stoi stara pluszowa kanapa. Przed nią kuchenny stół prfzykryty wstydliwie wielką haftowaną serwetą. Przy stole jedno jedyne krzesło w dobrym stylu, choć z wyprutym siedzeniem. Na lewo od kanapy, między oknem a wejściem z pokoju do kuchniwysoki dziewiętnastowieczny kredens imponujący lecz mocno zniszczony. Bliżej proscenium niewielka półeczka z dziewczęcymi zabawkami. Przy niej pleciony z trzciny wózek z ukrytą w głębi lalką. Na prawej ścianie pokoju stoliczek z adapterem i kilkoma płytami. Nie opodal ogromny klubowy fotel rzadko spotykanych kształtów. Ponadto kuchenny taboret, drzwi do następnego pokoju oraz, nad stolikiem, wyraźny ślad po obrazie, zaiste wielkich rozmiarów ria mocno wyplo-tsialej tapecie. Siady tego rodzaju można zresztą dostrzec i na innych ścianach, nie wyłączając ścian przedpokoju. Ogólnie daje się zauważyć nie tylko zubożenie mieszkania, ale również pewien nieład, jaki panuje zwykle w każdym domu w niedzielne wczesne przedpołudnie.

Odsłonięcie kurtyny zastaje Hankę w dobrym nastroju, krzątającą się w kuchni. Widać ją przez otwarte drzwi prowadzące do hallu. Jest to kobieta około lat czterdziestu, której uroda może właśnie teraz osiągnęła pełny swój rozkwit. Należy do typu tych, przy których mężczyzna czuje się pewny i spokojny. W tym samym czasie Adam, siedząc na kanapie w stołowym, przegląda poranną gazetę. Jest krótkowidzem i mimo bardzo silnych szkieł niemal wodzi nosem po dzienniku. Na oko, choć może jest młodszy, można mu śmiało dać pięćdziesiątkę. Z zasady przyzwoity, nawet ze swą przyzwoitością namolny, stara się być przy tym dociekliwy i krytyczny. Gazeta stale załamuje mu się w nieodpowiednim miejscu. Prostuje ją ze zniecierpliwieniem. Nagle zaczyna się śmiać.

HANKA (z kuchni) Co cię tak rozśmieszyło?

ADAM (potrząsając gazetą) Nie... nie... ’to genialne! To genialne! Posłuchaj (czyta) W ubiegłą niedzielę w ogrodzie zoologicznym zdarzył .się niezwykły wypadek. Pięcioletni chłopiec wskutek nieuwagi rodziców przechylił się przez* barierkę i wpadł dojony, za którą znajdowały się brunatne niedźwiedzie.

HANKA O Jezu! A co w tym śmiesznego?

ADAM Posłuchaj dalej, (czyta) Jeden z młodych gngźczyzn bohatersko pospieszył dziecku na ratunek. Wskoczył do wody, tĘ&Ęgyffi chłopca i przeszedłszy między niedźwiedziami wydostał się z nim gzczęgUwje z niebezpiecznej matni.

HANKA I to cię tak rozśmieszyło?

ADAM Czekaj, to nie koniec, (czyta) ■Dobptęj^(^go:-jjaSŻOzyznę. który ocalił dziecko z narażeniem własnego życie przedstawiono do poznaczenia za zasługi w rato-

HANKA Całkiem słusznie.

ŚNIADANIE U DESDEMONY


ADAM No tak... (zdejmuje okulary, przeciera je) aie ta piszą, ie ten pełen pif święcenia człowiek wskoczył tam po raz drugi.

HANKA A po co?

ADAM No właśnie. Ratując dziecko zgubił wieczne pióro. Wskoczy! więc między niedźwiedzie, żeby je odzyskać.

HANKA Pióro?

ADAM Pióro. Zabrał je i wyszedł. No i jak ci się to podoba?

Słychać dzwonek do drzwi.

HANKA Otwórz. Adam. Nie mogę się ruszyć. Zaraz wykipi mi mleko.

ADAM Broń cię Boże, żeby wykipiało. Nie znoszę zapachu przypalonego mleka. (dzwonek staje się coraz bardziej natarczywy) Komu tak się znowu spieszy? (wsuwa stopy w damskie ranne pantofle i idzie do drzwi) O ile wiem, nie zalegasz już z czynszem.

HANKA Jest jeszcze rachunek za światło.

ADAM To dlaczego nic nie mówisz?

Otwiera drzwi. W progu staje Tadeusz. Na widok Adama zatrzymuje się niemile zaskoczony. Obaj mężczyźni dłuższą chwilę przyglądają się sobie.

HANKA (z kuchni) Kto przyszedł?

Milcząca konfrontacja obydwu panów przedłuża się.

HANKA Kto to przyszedł?!

TADEUSZ (do Adama) Ty? Co ty tu robisz?

ADAM Ja? Przyszedłem-.

TADEUSZ Widzę, że przyszedłeś, ale już o tej porze?

ADAM O tej porze, ponieważ—

TADEUSZ Aha-, no tak. Zapęwne Hanka potrzebowała twojej pomocy.

ADAM Właśnie..'.

HANKA (staioia z powrotem garnek z mlekiem na palniku i biegnie ca tchu do drzwi) Tadeusz! Tadeusz! (rzuca mu się na szyję z płaczem) To ty. Boże! TA niespodziewanie! Kiedy cię.-? .

TADEUSZ Wczoraj.

HANKA Wczoraj?!. Nic nie napisałeś! TA znienacka! Jesteś!

TADEUSZ Jestem. Cieszysz s£ę?    .

HANKA Cieszę się, Tadeusz! Nie, to nie do wiary! (płacze z radości) To me do wiary!

TADEUSZ No już... Już cfobrze. Gdzie dzieci?

HANKA Dzieci? Nie. nie ma. Wysłałam do ciotki, za miasto. Taka pogoda. Na dwa dni.

TADEUSZ Na dwa dni... Szkoda. Byłem tak pewny, że je zastanę, (słychać syczenie w kuchni) Coś ci tam kilpi.

ADAM Mleko.

HANKA O Boże, kiedy usłyszałam twój głos... Poczekaj, zaraz odstawię-, (biegnie do kuchni)

TADEUSZ' (do Adama) Więc i ty jesteś...

ADAM Jestem. Tak się złożyło.

TADEUSZ Złożyło się.

ADAM No właśnie.

TADEUSZ Mniejsza z tym, jak się złożyło. Cieszę się. że dę widzę.

ADAM Ja też.

TADEUSZ Niech cię uścisnę, (obejmuję go)

ADAM Ściskam cię.

TADEUSZ (nie bez odcienia czułości) Ty łajdaku—

ADAM Przyszedłem tutaj ponieważ—

TADEUSZ Zostawmy to na razie. Nie jestem śam.

HANKA (wracając z kuchni) Jak to? Jak to nie sam?

TADEUSZ Na dole czeka mój przyjaciel. Chcę go tu poprosić.

HANKA Przyjaciel? Stamtąd...?    .,    .    , ,    -

TADEUSZ Stamtąd. Pozwól, ie go zawołam. To ten samotny chłopak, o pisałem ci w moich listach. Pamiętasz? .    •

HANKA Pamiętam. Oczywiśde. Poproś. Bardzo się deszę. Dlaczego ■ z nim od razu?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSC01109 « Określamy zawartość menu Koncentrujemy się tutaj na akcjach wykonywanych przez
page0047 37 cym się; dumnie na skale i z drugim otoczonym klasztornemi budynkami, w których do dziś
skanuj0012 9 O, znalazł się jeden, na krę wskoczył śmiało, Bo nie umiał pływać-tak mu się zdawało.
IMAG0311 (3) S 56 - - 57 - 107. Pól litry się stawia na południu Polski. Tu się również chodzi w ber
DSC00064 Problemy pojawiają się również na kolejnych etapach. Przechodzę-niu od II do III etapu mogą
76745 P6050002 POSŁOWIE Marta ukazywała się w odcinkach na łamach „Tygodnika Mód i Powieści” od lute
•    ustawa terminem tym posługuje się też na oznaczenie sytuacji prawnej, która nie
Jak zmieniał się transport na przestrzeni wieków ? Człowiek pierwotny nie używał żadnych środków
10:42 Dzień dobry chciałbym Panu powiedzieć o wyniku i i mi się napisać na 100% Bez pomocy Pana nie
■narażony jest nowy silnik. Nowy silnik może się przegrzać na skutek zbyt dużego tarcia nie dotarteg
50218 Uczę się słów & Na pustyni Jest tu tylko piasek, kamienie i gdzieniegdzie rośliny pokryte kol
IMG032 (3) Mogę bez twojej pomocy przewrócić się z pleców na brzuch. Teraz już nigdy nie z
26339 IMG032 (3) Mogę bez twojej pomocy przewrócić się z pleców na brzuch. Teraz już nigdy nie&

więcej podobnych podstron