DSC01169

DSC01169



ADAM Nie sądzi pan. że jest to sztuka o Desdemonie? Każda próba dowiedzenia prawdy wzbudza coraz większe podejrzenia.    .    ,    „

Wyciąga dłoń, żegna się. Jednak nie wychodzi. Szuka czegoś na wieszaku. Szymon to zakłopotaniu bierze leżącą na komodzie szabelkę i obraca ją w rękach. W pokoju Hanka nadal zbiera talerze.    .....    .

HANKA Byłeś dla niego wyjątkowo niesprawiedliwy. (Tadeusz gwiżdże tępo, oosc-syjnie) Adam robił wszystko, żeby wydostać clę prędzej z więzienia, (gwizdanie) Z własnej kieszeni pomagał mi opłacać adwokata. Gdyby nie on, nigdy by nie doszło do rewizji procesu. (gwizdanie) Jeszcze byś siedział dobre parę lit.

TADEUSZ Tak, wiem.

ADAM (szuka stale czegoś na wieszaku) Moja apaszka...

HANKA A czy wiesz, że po twoim aresztowaniu wszyscy się ode mnie odsunęli? Znikąd... Znikąd nie miałam żadnej pomocy. Dudzie nie poznawali mnie na ulicy. Nikt mnie nie odwiedzał...

TADEUSZ Z wyjątkiem Adama...

HANKA Tak. z wyjątkiem Adama.

Adam zaczyna przeszukiwać teraz płaszcz Tadeusza. Wkłada ręce w rękawy, wreszcie do kieszeni. Wyciąga stamtąd garść irysów. Śmieje się z pobłażaniem. Jest jednak bardzo zdenerwowany. Nikt nie stara się go zawrócić.

SZYMON Irysy... Doskonałe. Tadeusz kupił w kiosku przed więzienną bramą. Jedliśmy całą drogę.

HANKA Tylko on przychodził tutaj upewnić twoje dzieci, że nikogo nie zamordowałeś. Tłumaczył im. że w więzieniu nie siedzi się tylko za kradzież i zabójstwa. Raz nawet w szkole zrobił awanturę nauczycielce. Powiedziała Jureczkowi. że wyrośnie z niego takie samo ziółko jak i tatuś. Okropnie ją zwymyślał. Potem oboje baliśmy się. że mogą być z tego nieprzyjemności.

TADEUSZ (niezbyt zaskoczony) Adam?...

HANKA Adam... Och Boże! Czy ty wiesz, co znaczy być opuszczoną przez wszystkich? Tyle lat?! Przeżywać samej twój wyrok śmierci, a potem czekać twojego powrotu... Z dnia na dzień. I jeszcze wierzyć, że się to stanite. wiedząc, że masz przed sobą tyle, tyle lat. Wiem, co musiałeś tam przejść, ale nie myśl, że mnie było lżej... (płacze)

ADAM (w przedpokoju, stale jeszcze szukając apaszki) Chyba musiałem nie mieć jej z sobą.

SZYMON Niech pan jeszcze poszuka... A może w pokoju...

ADAM Nie, nie nie... (zapina płaszcz, jeszcze raz spogląda na drzwi, za którymi znajdują się Hanka i Tadeusz, po czym pełnym rezygnacji ruchem chwyta za klamkę) Mniejsza z tym...

Wychodzi. Szymon stoi zamyślony. Odkłada szabelkę i rozhuśtuje stojącego kolo komody konia na biegunach.

TADEUSZ Gdzie Szymon?

HANKA (płacze) W kuchni

TADEUSZ Miałaś mi dać jakiś czysty gaigan.

HANKA Poczekaj, zaraz znajdę, (otwiera dolną część kredensu, szpera w niej, po czym drze jakąś szmatę) Ostatnie czyste prześcieradło, ale i tak • podarte, (zza otwartych drzwiczek kredensu spogląda na Tadeusza, który podchodzi do stołu i odwiązawszy chustkę z palca, zanurza go w pełnym kieliszku) Co ty robisz?

TADEUSZ Widzisz przecież.

HANKA Ale któż to macza krwawiący palec w słodkiej wódce?

TADEUSZ No-to co, że w słodkiej? Przecież to naturalny sok pomarańczowy.

BANKA No tak. ale..

Słychać głośny rumor na klatce schodowej. Szymon chwilę nąfiłucfruję, po czym wybiega na schody. Hanka prostuje się zaniepokojoną.

HANKA Co to? „

TADEUSZ Nie wiem. Owiń mi palec,

HANKA Ale tam się chyba coś stało, (wola) Panią Szymonie! Pftftlp Jgzymonie!...

Nie odzywa się.

TADEUSZ (zaniepokojony) Chyba nie wyszedł razem j. tym Jwcltp tiflstuncm. Zobacz, gdzie on tam jest.

HANKA Miał tylko wyrzucić szkło, (zagląda do kuchni) Panie Szymonie! (przechodzi przez kuchnią do przedpokoju) Panie Szymonie!

Tadeusz szybkim krokiem przechodzi do drzwi łazienki i otwierają na oicid. Przez chwilą stoi zaskoczony nieobecnością Szymona w łazience. Jednocześnie przykuwa jego uwagę leżąca na piłce pod lustrem maszynka do golenia. Wchodzi do środka, bierze maszynkę do ręki, ogląda. Obejrzawszy, kładzie Ją na miejscu i wychodzi przygaszony. Opiera się o framugę drzwi, gwiżdże.

AKT II

Sytuacja jak w końcu aktu pierwszego.

HANKA (wola) Panie Szymonie!

SZYMON (z klatki schodowej) Tu jestem! (wchodzi)

HANKA Co pan tam robił? Gdzie pan tak nagle znikł?

SZYMON Pan Adam spadł ze schodów. Pomagałem mu wstać.

HANKA Adam? O Boże! Czy coś mu się stało?

SZYMON Nie wiem. Pożegnał się ze mną i wyszedł. Potem usłyszałem rumor, więc wyjrzałem. Ledwie się podniósł, żeby powiedzieć, że przeprasza, ale chciałby tu jeszcze wejść. Na chwilę. Chce zobaczyć, czy czegoś sobie nie złamał.

HANKA O Jezu!

TADEUSZ (od drzwi łazienki) Czy nie mógł sobie złamać czegoś innym razem?

HANKA Tadeusz, jak można! Gdzie on jest?

SZYMON Siedzi na stopniu za drzwiami. Czy mam po niego pójść?

HANKA Oczywiście... Pójdę z panem. .    '■    4.

Tadeusz zly wraca do pokoju. Hanka i Szymon wychodzą po Adama. Po chwili wprowadzają go. Ledwie się wlecze. Przechodząc kolo komody chwyta leżącą na niej szabelkę i podpiera się nią jak laską. Z trudem wchodzi po trzech schodkach, postękując.

ADAM Przepraszam, że się ośmieliłem wrócić w tak niestosownej chwili. Ale przewróciłem się i zdaje się, coś mi trzasło. Nie zdołałbym dojść a własnych siłach do taiksówki. Panie Szymonie, niech mi pan przysunie taboret (Szymon przysuwa taboret, Adam siada z trudem) Dziękuję. Przekleństwo nie schody. Sto razy mówiłem w administracji, że coś z tym trzeba zrobić. Przynajmniej wymienić te obluzowane klepki. To nie jest wejście na zabytkową wieżę, (przeszywa go ból) O Jezu!... Haneczko, daj mi jakiś ręcznik. Skrop go trochę zimną wodą. Myślę, że mimo wszystko, pozwolicie mi posiedzieć tutaj jeszcze chwileczkę. Naprawdę trudno mi się ruszyć.

HANKA O Boże... same nieszczęścia.

TADEUSZ (zgryźliwie) Od samego rana.

HANKA Och Tadziu, miałam na myśli twoje skaleczenie, (do Adama) A może postarać się o lód?

ADAM Nie trzeba. W zupełności wystarczy zimna woda. (podaje Szymonowi szabelkę, żeby ją gdzieś położył; Szymon bierze, odkłada, spogląda na zegarek)

HANKA (do Szymona) Pan się gdzieś spieszy?

SZYMON Nie.

HANKA To dlaczego pan tak wciąż spogląda na zegarek?

SZYMON Liczę, jak długo już jestem na wolności.

HANKA Naprawdę?... I ile pan już jest?

SZYMON Dwadzieścia dwie godziny i trzydzieści pięć minut

HANKA A ty Tadziu?...

SZYMON Pół godziny dłużej.

BANKA O Boże... (wychodzi)

■' Tadeusz i Adam siedzą w ponurym milczeniu, Szymon szybkim więzienaj/ąn > krokiem biega po pokoju.

ADAM (przyglądając się bieganinie) Co on robi?

TADEUSZ Chodzi.

ADAM Tak prędko?

TADEUSZ Tak się -chodzi.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
FAZA II - wzajemna wrogość - jest to okres wzajemnych zarzutów, negatywnych uwag oraz ocen, coraz wi
img240 panujących w opakowaniach nie są w stanie wykonywać funkcji życiowych. Przyjmuje się, że jest
s 18 kolor —    Gdy się chucha, to też nic nie widać, chyba że jest duży mróz. —
s 18 —    Gdy się chucha, to też nic nie widać, chyba że jest duży mróz. —
s 18 kolor —    Gdy się chucha, to też nic nie widać, chyba że jest duży mróz. —
dr Adam Niewiadomski Warto pamiętać, że: •    WIPO to nie jedyna organizacja
236 VI. Hzykałi zm pewności, że jest to deskrypeja adekwatna. Nie wynika z tego jednak wcale, że nie
88 (51) używać benzyny, chyba że jest to benzyna chemicznie czysta, tj. taka, której kropla puszczon
4 (1133) fiają się i międzyzdaniowe) typu nie... jak tylko; nie... jak; nie... tylko. Ze jest to wpł
Uczony nie bada przyrody dlatego, że jest to użyteczne; badają, bo sprawia mu to przyjemność, a spra
104 Grażyna Paulina Wójcik jakościowego, nie jest w Polsce tak często podejmowane, co powoduje, że j
Slajd79 Art. 839. Przechowawcy nie wolno używać rzeczy bez zgody składającego, chyba że jest to

więcej podobnych podstron