„NOWEJ BAŚNI" CŁW Dai J
Leptynes staje się „człowiekiem zapisanymi już dla bohaterów następnej powieści pt. Gli niane dzbany. Jest to czwarty tom Nowej ba. śni, ukończony w Meksyku w 1965 roku. Ata| nazy Diaz wspomina tam o Leptynesie jaki
0 autorze „czegoś w rodzaju pamiętnika”, dochowanego sprzed siedemnastu wieków. Odsyłacz u dołu strony upewnia czytelnika, że chodzi o Koła na piasku. Taki sam odsyłacz każe też odwołać się do powieści I u możnych dziwny, z którą związki są zresztą znacznie donioślejsze, bowiem wśród bohaterów zaludniających Gliniane dzbany są rodzice (prawdziwi
1 domniemani) Jana Onufrego Zagłoby. Najwyrazistsza jest oczywiście łączność z tomem trzecim Nowej baśni. Pojawiają się znów obaj panowie Villafana, księżna Jelena moskowijska, a główną postacią jest Atanazy Diaz, domniemany syn Jana Diaza, „osobliwej odmiany Te-zeusza Minotaurobójcy” z Labiryntu. Dobiega końca wiek XVI i oto po stu latach od czasu wyprawy Kolumba wychodzi na jaw prawda o „zmowie tajnej”, jaka wiązała się z odkryciem Ameryki. Czwarty tom Nowej baśni przy-
i d ostatnią interpretację tego faktu, kluczo-^o dla mitu Atlantydy, Przeciwziemi, mitu ^ySp Szczęśliwych, mitu kreowanego w Nowej ^ni. Marzenie mieszańców o szczęśliwym jjólestwie równości i sprawiedliwości, marze-jjje ufundowane na wiedzy tajemnej o Przeciw-jjjemi, wiedzy przekazywanej i rozwijanej z podlenia na pokolenie, stało się w końcu łupem wielmożów. Portugalczykom chodziło o to, by odwrócić chciwość i zdobywczość Hiszpanów od Indii, skierować ich gdziekolwiek, byle nie dookoła Afryki. Jedyną szansą była droga na zachód; Kolumb był w zmowie z Portugalczykami, wiedział doskonale, że nie dotrze do Indii, lecz do Toltecji, i zaspokoi chciwość hiszpańską złupionymi bogactwami Nowego Lądu, pozostawiając Portugalczykom rozwiązane ręce w sięganiu do niewyczerpanej żyły złota, jaką był handel z Indiami i Wschodem.
Odkrycie Ameryki okazuje się więc w Nowej babii wynikiem niezwykle kunsztownie uknutego spisku, efektem wielkiego „oszustwa dziejowego”. To, że bogactwa Toltecji, rzucone na łup Hiszpanom, okazały się znacznie obfitsze, niż przewidywali zawistni wielmoże portugalscy, to inna sprawa. Ważne jest, że brutalna rywalizacja możnych unicestwiła i zatopiła we krwi wielowiekowe marzenia maluczkich. Konfrontując utopię z realnością historii, która się w nieubłagany sposób dokonała, pisarz nie kompromituje tej utopii.
Mieszańcy — fantaści i marzyciele, nie są
109