wać dotychczasowy sąd o tej książce jako jl pii negatywnej.
O tym, że opowieść o Nowym Ładzie miafl by być ostrzeżeniem humanisty przed piekłeJ technokracji, mówi wprawdzie jedna z postał w drugiej części piątego tomu, ale jest to intel pretacja jedna z wielu. Gdyby ją przyjąć jako wyłączną, byłaby to prosta kontynuacja stanowi wiska wyrażonego w młodzieńczym artykuł!
0 Chestertonie, przy czym ostrzeżenie i krytyka 1 zostałyby skierowane nie tyle przeciw totalitaH ryzmowi w sensie formacji politycznej, histoH rycznie określonej, tak jak się ona kształtowała™ w latach dwudziestych i trzydziestych naszegcfl wieku, ile przeciw technokratyzmowi jako no-ll wej formie cywilizacji poprzemysłowej, stwa-il rzającej nie znane przedtem zagrożenia dlall jednostki. Taki ostrzegawczy sens nie wynikali jednak zupełnie jednoznacznie z utopii Parni-II ckiego. To tylko jeden z sensów możliwych. I Obok niego pojawia się przecież interpretacja, I że utopia owa jest pamfletem klerka poety, I mającego kompleksy wobec uczonych: fizyków I
zmie, o aprobacie skrajnej racjonalności porząd-
1 mechaników. Nie można więc jej traktować j jako ostrzeżenie przed realną groźbą, ale jako wytwór histerycznych urojeń humanisty dręczonego poczuciem własnej bezużyteczności. Wówczas musielibyśmy mówić nie o potępieniu, lecz o apologii technokracji w piątym tomie Nowej baśni. Nie o buncie klerka, lecz o pragnieniu służenia, nie o rewolucyjności, lecz o lojali-
technokratycznego. Byłaby to płaszczyzna ^zwalająca wprowadzić jeszcze jedną możliwość wyjaśnienia zawiłych i ambiwalentnych stosunków istniejących pomiędzy dwoma typa-mi bohaterów Parnickiego.
Bohater główny to mieszaniec, klerk, inte-lektualista, człowiek myśli, pisarz. Jego antagonistą jest wielmoża, polityk, władca, człowiek czynu. W wielu poprzednich powieściach: Tylko Beatrycze, Słowo i ciało, I u możnych dziwny, Koła na piasku, śledziliśmy ich konflikt. Śledziliśmy załamanie i klęski pierwszego, jego rozdarcia, jego złudzenia i żarliwe dążenie , do samoświadomości. Zmagał się cały czas , z milczącą przewagą tego drugiego, często nieobecnego w powieści, włączanego do niej tylko i poprzez reakcje mieszańca, miotającego się p] w nierównej walce z nieznanym potężnym prze- i ciwnikiem. Dzieje Stanisława, Chozroesa, Z., Leptynesa — to usiłowanie wyswobodzenia się f I z zależności, w którą popadli jako niewolnicy własnych urojeń, kompleksów i urazów. Klerk, człowiek myśli, uwikłany w zależność od nieświadomego, stawał się ślepym narzędziem w ręku wielmoży — człowieka czynu. Mieszaniec jawił się nam jako tragiczny buntownik, bezsilny, ale heroiczny, jak człowiek zbuntowany Camusa.
Piąty tom Nowej baśni każe spojrzeć na niego inaczej. Przede wszystkim w grupie mieszańców intelektualistów, „których jedyną bronią jest myśl", dokonał się radykalny podział. Po