Komu my się śnimy, kto nas wymyślił^ nas wskrzesił z maleńkiej wzmianki w starym dokumencie, może tylko z imienia? Tak pytają
postacie w „Zabij Kleopatrą", w „Innym życiu Kleopatry". W Palcu zagrożenia wreszcie ten, który pisze, pojawia się osobiście. To ten sam, którego znamy z odpowiedzi rzucanych dziennikarzom. Ten sam, który zamierzył sobie przeżyć życie jako pisarz i który opowiada o sobie jako o pisarzu. „Tożsamość” w tytule jego dwudziestej powieści oznacza także i to.
Punkt osiągnięty w Palcu zagrożenia każe patrzeć na Nową baśń (a poprzez nią na wszystkie teksty, bo już wszystkie zostały w tę całość wmontowane) jako na dzieło ujednolicone na tej zasadzie, że istnieje jeden i ten sam układ odniesienia dla wszystkich jego części, i to układ odniesienia absolutnie niezbędny do pojęcia zarówno sensu całości, jak i miejsca każdego pojedynczego tekstu w tym uniwer-sum. Tym układem odniesienia jest autor, nie jako osoba prywatna i realna jak każdy, kto w tej chwili czyta te słowa, ale jako świadomość twórcza, jako kreator ujawniający się jako ten, który pisze. W tej ogromnej, dziwacznej całości, tak trudnej do ogarnięcia, tak różnorodnej początkowo, a krzepnącej w monotonię pod koniec, nadrzędnym porządkiem staje się porządek procesu twórczego, jego meandry, kaprysy, zatrzymania, dygresje, odskoki. Jak wiemy, ujawnienie literackości w powieściach Parnickiego polega na ujawnie-
ni u procesu powstawania tekstu. Co może być najdramatyczniejszym zakłóceniem tego procesu? Bunt stwarzanego w słowie świata przeciwko stwórcy. I do tego dochodzi w szóstym tomie Nowej baśni. Cała gromada nowobaśnio-wych bohaterów sprawuje sąd nad autorem.
Proces sądowy (tyle że nie przeciw autorowi) toczył się już w poprzednim, piątym tomie Nowej baśni, a także w „Zabij Kleopatrą”. Będzie również w Tożsamości, pamiętamy go też z Kół na piasku. We wcześniejszych utworach pisarz sięgał chętnie do schematów kompozycyjnych powieści kryminalnej. Śledztwo jest osią akcji, którą czytelnik wyplątuje spod dialogów Końca ,^gody Narodów”, drugiego tomu Twarzy księżyca, Tylko Beatrycze, drugiego tomu Nowej baśni. Wymiana argumentów pomiędzy podejrzanym a prowadzącym śledztwo, później starcie oskarżyciela i obrońcy, wprowadzenie zeznań oskarżonego i świadków, cała dynamika i, można by rzec, „wielogłoso-wość” przewodu sądowego służą pisarzowi jako sposób dramatyzacji, mają nadać dialogowi filozoficznemu napięcie sensacyjne. Logiczne abstrakcje powinny nasycić się namiętnością walki o życie lub wolność. Obok tego momentu „atrakcyjności”, będącego jakby gestem wobec czytelnika, sięgnięcie po schemat kompozy-cyjny śledztwa lub procesu sądowego wydaje się mieć głęhsze uzasadnienie. Jest konsekwencją dialogowości. Rozprawa sądowa to dialog niezmiernie zrygoryzowany i sformalizowany.