Ostatnia nowelka, Zdarzenia na brygu Banburyt oparta jest stylistycznie na schemacie powieści marynistycznej. Uderza np. zbieżnością niektórych motywów z drukowanym niedawno w „Morzu” dość podłym powieścidłem C. S. Forestera Szczęśliwy powrót.1 Narrator, pan F. Zantman, człowiek skromny i stateczny, wypływa na morze jako pasażer brygu udającego się do Ameryki. Załoga z początku korzy się przed władzą kapitana i I oficera, ale prędko pozorna normalność tej społeczności ulega wynaturzeniu. Ludzi zabija nuda, w wytworzonej „próżni sytuacyjnej” każda myśl staje się automatycznie obsesją, każda czynność przeradza się w niebezpieczną manię. Kapitan bezskutecznie próbuje terrorem opanować sytuację — wybucha bunt załogi, ale bunt osobliwy, bo, rzec można, psychologiczny. Ludzie na lądzie, w stałych kontaktach i określonej strukturą społeczeństwa aktywności, ograniczają się wzajemnie w jakiejś normie. W momencie, gdy aktywność zostaje zahamowana, a mała grupka ludzi — izolowana na skrawku przestrzeni, rozmaite treści świadomości, przedtem skrzętnie ukryte, wydobywają się na wierzch i może właśnie na skutek długiego ukrywania stają się najważniejsze. Załoga brygu popada w niedojrzałość, poddaje się kompromitującym marzeniom i skłonnościom. Wszystko to opisuje zabarykadowany w swej kabinie pan Zantman. Od początku zachowuje on wobec buntu postawę ambiwalentną: z jednej strony broni się przed niedojrzałością, z drugiej — czuje, że ona bardzo osobiście go dotyczy. Zantman chroni swą „niewinność” i „normalność”, ale koniec opowiadania przynosi całkiem już egzystencjalistycznie brzmiące wyznanie, będące konkluzją całego Pamiętnika:
I wolę nie wychodzić na pokład z obawy, by nie ujrzeć czegoś... czegoś, co dotychczas było mętne, osłonięte i niedomówionę, rozpanoszonym w całym bezwstydzie pośród pawich piór i gorących blasków.
Odyż od początku wszystko było moje, a ja, ja byłem taki właśnie jak wszystko — zewnętrzność jest zwierciadłem, w którym przegląda się wnętrze.2
Trzy ostatnie nowelki mówią więc, że na nic zda się zamy-kanie oczu na „brud i nieprzyzwoitość”, bo umysł nieświadomy treść kompromitującą nada wówczas najzupełniej obojętnym przedmiotom. I najczystszy nawet wizerunek świata ukazać może nagle „grzeszne” oblicze, które narzuci mu stłumiona podświadomość.
W latach 1937—1938 autor Pamiętnika publikuje w czasopismach jeszcze trzy opowiadania. Na kuchennych schodach, historia dystyngowanego pracownika MSZ, którego wykwint mierzi w głębi duszy, a pociągają brudne, kuchenne kocmołuchy, raz jeszcze porusza sprawę bliskiego sąsiedztwa wstrętu i pożądania w naszych uczuciach. Po raz pierwszy też świat „pański” i „chamski” ukazują się jako dwie nie przecinające się „płaszczyzny ontologiczne”. „Państwo” i „służba” wzajemnie warunkują swe istnienie, ale każde niedozwolone między nimi zetknięcie prowadzi do kataklizmu. Motyw ten powróci w Ferdydurke.
Szczur to historia bujnego, zawadiackiego Huligana o szerokiej duszy i potężnych namiętnościach oraz ciasnego, drobnostkowego emeryta, sędziego Skorabkowskiego, który postanowił „zwęzić Huliganowi naturę”. Tytułowy szczur, którym Sko-rabkowski dręczy swą ofiarę, jest „słabym punktem” zawa-diaki. Wstręt do szczura okazuje się siłą przemożną, osacza go zewsząd, nie pozwala rozwinąć skrzydeł. W scenie końcowej Huligan jest świadkiem, jak jego ukochana odgryza przez sen głowę szczurowi, który szukał schronienia w jej ustach. Tworzy się bolesne zwęźlenie: wstręt i miłość łączą się nierozerwalnie, w świadomości Huligana wszystko, co kochał, zostaje skażone, ale i wstręt jego od tej chwili wiąże się z nim jakby miłosnym
20?
C. S. Forester, Szczęśliwy powrót, fragm. pt. Kapitan Homblower, „Morze" 1970, nr 6.
Zdarzenia na brygu Bandury [w:] Bakakaj, s. 179.