Herakles zamoczył strzały w jej trującej krwi i każdy, kogo nimi trafił, umierał w męczarniach.
Trzecia Praca polegała na schwytaniu Ccrynejskiej Łani, białej samy, która miała racice z brązu, złote togi i należała do bogini Artemidy. Pogoń za nią zajęła Heraklesowi okrągły tok. ścigał ją po górach i dolinach całej Grecji, aż w końcu trafił niczatrutą strzałą, gdy mimo niego przebiegała; strzała przeszyła jej ścięgno i kości przednich nóg, spinając je razem, przy czym ani kropelka krwi nie została uroniona. Sama potknęła się i upadła. Herakles podbiegł, wyciągnął strzałę i zaniósł sarnę Eurysteuszowi. Bogini Artemida byłaby bardzo zła, gdyby zabił jej ulubione zwierzę, ale ponieważ je tylko zranił, więc nie miała najmniejszej pretensji, tym bardziej że podziwiała jego celny strzał. Eurysteusz puścił sarnę na wolność.
Czwarta Praca polegała na schwytaniu Eiymanckiego Dzika, ogromnej bestii o słoniowych kłach i skórze odpornej na strzały. Herakles tropił go po górach i górskich dolinach, aż w czasie zimy zagnał go w głęboką, śnieżną zaspę. Wtedy skoczył na niego i związał mu tylne nogi z przednimi. Gdy Eurysteusz ujrzał Heraklesa zbliżającego się pałacową aleją z dzikiem na plecach, tak go to przeraziło, że ukrył się w wielkim miedzianym dzbanie.
Piąta Praca polegała na wyczyszczeniu w ciągu jednego dnia bardzo brudnej stajni Augiasza. Posiadał on wiele tysięcy sztuk bydła, które trzymał w jednym obszernym pomieszczeniu i nigdy nie zadbał, aby wyczyścić je z nieporządku, jaki tam bydło narobiło. Eurysteusz umyślnie powierzył to zadanie Heraklesowi, gdyż chciał go upokorzyć; myślał, że ody się utytła, kiedy będzie gnój koszami wynosił. Augiasz naśmiewał się z Heraklesa:
— Założę się o dwadzieścia krów, że nic uda ci się dokonać tego v ciągu jednego dnia.
— Trzymam zakład — rzekł Herakles, zamachnął się maczugą, rozwalił ścianę stajni i pożyczonym oskardem szybko przekopał głębokie kanały do dwóch pobliskich rzek. Spienione wody wdarły się do stajni, wypłukując wszystko do czysta.
Szósta Praca polegała na wytrzebieniu ludożerczych ptaków o miedzianych skrzydłach, które były plagą Stymfalijskich Bag-nisk. Przypominały one Żurawic, lecz miały dzioby zdolne przekłuć żelazną zbroję. Herakles nie mógł przebyć tych bagnisk ani wpław,
•o bo były zbyt muliste, ani pieszo, boby się w nie zapadł; a gdy do ptaków strzelał z oddali, strzały ześlizgiwały się z nich.
Wówczas ukazała się bogini Atena i dała Heraklesowi grzechotkę z brązu.
— Potrząśnij nią — powiedziała. Herakles potrząsnął. Grzechot-