znacznie od swoich przyjaciół. Echo cały cna mu towarzyszyła. Narcyz słyszał odgłos jej bliskich kroków, ale nie widział nikogo.
— Czy jest ktoś tutaj ? •— zapytał głośno.
— Tutaj! — powiedziała Echo.
.— Więc przyjdź do mnie! — Wziął ją za jednego ze swych przyjaciół.
— Przyjdź do mnie! — odparła.
— Hej, hej! Tu jestem!
— Tu jestem! — powtórzyła, podbiegła do Narcyza i objęła go.
— Jesteś kobietą! — krzyknął. — Nienawidzę kobiet J Nie całuj mnie!
— Całuj mnie! — prosiła Echo.
Narcyz wyrwał się jej i uciekł.
Bogini Afrodyta ukarała go za ten upór. Sprawiła, że gdy pochylił się nad stawem, by ugasić pragnienie, ujrzał swoje własne odbicie, w którym zakochał się na śmierć.
Ale ilekroć próbował samego siebie pocałować, tylko moczył twarz i niszczył twój obraz. Jednak nie mógł się na to zdobyć, by odejść od stawu. Aż smutny i rozczarowany zabił się sam.
— Niestety, niestety! — zawodził konając.
— Niestety, niestety! — zawodziła Echo czuwająca w pobliżu.
— Żegnaj mi, piękno, które kocham!
— Żegnaj mi, piękno, które kocham! — powtórzyła Echo. Apollo zmienił potem Narcyza w kwiat.
Cesarz Julian Konstantynopolitański, zwany Apostatą, ostatni z rzymskich władców, którzy czcili olimpijskich bogów, zginął walcząc z Persami w roku 363 i wówczas Trzy Parki powiedziały Dzeusowi, że skończyło się jego panowanie i musi wraz z innymi bogami Olimp opuścić.
Dzeus zniszczył ze złości gromem cały olimpijski pałac i bogowie odeszli, aby żyć wśród skromnych, wiejskich ludzi z nadzieją, że nadejdą kiedyś bardziej szczęśliwe dla nich czasy. Ale poshui* nicy chrześcijaństwa wygnali ich znakami krzyża i świątynie olimpijskich bogów zamienili na kościoły, które rozdzielili między wybitniejszych świętych. Ludziom śmiertelnym wolno już było teraz mierzyć czas na tygodnie, jak ich kiedyś Prometeusz tego
nauczył. Bogowie zaś ukryli się w lasach i pieczarach i od wieków nie dają o sobie znać.
Ale pozostało Echo; i pozostał* kwiat narcyza, który smutnie przechyla głowę, patrząc na swe odbicie w górskim jeziorku; i pozostała tęcza Iris.
Pozostały też gwiazdy, którym chrześcijanie .nigdy nie dali nowych imion. I zawsze patrząc na nocne niebo dojrzeć możesz Skorpiona, który gryzie stopę Heraklesa; i samego Heraklesa; i Nemejskiego Lwa, którego on zabił; i Niedźwiedzicę Artemidy, która wy karmiła Atalantę; i Dzcusowego Orła; i Perseusza i Andromedę; i Kcfeusza i Kassiopeję, Andromedy rodziców; i Koronę Ariadny; i Niebiańskie Bliźnięta; i centaura Chirona zwanego teraz Łucznikiem; i Barana, który uniósł Ftiksosa; i Byka, który porwał Europę; i skrzydlatego konia Pegaza; i Łabędzia Ledy; i Lirę Orfeusza; i ster statku „Argo”; i Oriona-Myśliwca z pasem i mieczem; i wiele innych pamiątek starożytnego i okrutnego władania olimpijskich bogów.